sobota, 10 maja 2014

Rozdział 1 Sny

Oto rozdział pierwszy. Ogólnie cała historia na pewno będzie podzielona na 3 części, ale jeszcze nie wiem ile rozdziałów mi wyjdzie.  
Zapraszam do czytania~

~~~~


Każdy ma czasem taki dzień, że najchętniej wróciłby do domu położył się na łóżko i zasnął. Dziś przypadał właśnie taki dzień dla pewnego wkurzonego osobnika. Po „ciężkiej i przepracowanej” robocie na posterunku policji, wypełnianiu głupich papierków i gonieniem za jakimiś gówniarzami, czas wrócić do domu. Wydaje się, że piąte piętro to nie jest wysoko (porównując, że blok ma ich 10), tym bardziej, że działają windy. Lecz prawo Murphy`ego mówi, że „jeśli coś może pójść źle to pójdzie źle”. I jak na złość dziś obie windy nie działają.
-To są jakieś kpiny i niby nam wejść na 5 piętro? – stwierdził ze złością Aomine, przeklinając osobę, która wybrała mu mieszkanie tak wysoko. Lecz co poradzić, trzeba się ruszyć, bo stanie i siedzenie nic nie da. Będąc w połowie drogi zrobił sobie przerwę dla wyrównania oddechu.
- Dobra czas na chwilę przerwy. Po co sobie kupiłem to mieszkanie – powiedział sam do siebie zdając sobie sprawę, że sam je sobie wybrał i liczył się z tym, że musi czasem chodzić po schodach.
- Zostały dwa piętra, ale co tam jestem tak zajebisty i co to dla mnie – pomyślał i ni się zorientował, jakby jakaś siła dała mu moc, stał przed swoimi drzwiami.
Kiedy chciał otworzyć zamek stwierdził, że są otwarte. Wchodząc do środka zaburczało mu w brzuchu czując zapach szykowanego jedzenia. Kiedy znalazł się w kuchni zobaczył osobę, która szykowała posiłek i jakby zapominając o głodzie zapragnął teraz czegoś zupełnie innego.
Nim osoba zdołała zareagować została zamknięta w twardym uścisku.
-A ty jak zawsze musisz mi przeszkadzać. Przestań – powiedział Kagami. Chwile potem poczuł ciepłe wargi na swoim karku. Kiedy szyja Taigi została obsypana pocałunkami ręka Aomine powędrowała w stronę rozporka jego spodni.
-Przestań natychmiast – powiedział ochryple Kagami, chcąc zatrzymać tą dziwną sytuacje.
-Aomine-kun jak zwykle przesadzasz – odezwał się głos za plecami Daikiego.
Otrzymanie kubła zimnej wody to za mało by okazać szok, jaki przeszedł Aomine po zorientowaniu się, że nie są tutaj sami.
Przy stole siedziało całe pokolenie cudów, które było świadkami bardzo niecodziennego widowiska.
-Aominechii zostaw Kagamicchiego w spokoju miał nam uszykować kolacje
-Brak jakiejkolwiek kultury Aomine wypadałoby się najpierw przywitać z gośćmi
-Mine-chin masz coś słodkiego?
-A Dai-chan jak zwykle myśli czymś innym niż powinien.
-Zgadam się z Momoi-san zachowujesz się jakbyście się miesiąc nie widzieli.
-To kiedy ta kolacja jestem głodny?
- Przed chwilą zjadłeś pudełko ciastek.
Aomine wpatrywał się w swoich kolegów z gimnazjum. Zauważył, że Akashi chodź wpatrywał się intensywnie w jakiś tylko sobie wiadomy punkt nic jeszcze nie powiedział, podczas gdy reszta zdążyła już się pokłócić
-Powiedz mi Daiki – powiedział w końcu Akashi – dlaczego tak pragniesz Taigi skoro jego już dawno tutaj nie ma.
Jak nie ma jak jest – pomyślał Aomine, lecz kiedy spojrzał przed siebie zobaczył pusty blat kuchenny. Nic nie skazywało na to, aby ktokolwiek tu był chwile temu. Daiki z przerażeniem podniósł wzrok na swoich przyjaciół chcąc szukać wśród nich wyjaśnienia, dlaczego Kagami tak nagle zniknął, lecz ich także nie zobaczył. Wszystkie ślady po czyjejkolwiek obecności szklanki kubki talerzyki tak jakby wyparowały.
Aomine natychmiast ruszył ku drzwiom wyjściowym chcą się jak najszybciej wydostać. Nim do nich dotarł zauważył stojącą w nich postać. W drzwiach stał Kagami mający przewieszoną jedną torbę przez ramię a druga leżała na podłodze.
-Przecież mnie już dawno tutaj nie ma, więc czemu tak często o mnie myślisz. Powinieneś zapomnieć tak jak ja o tobie zapomniałem.
-Ja nie zapomnę. Nie o tobie, nie zostawiaj mnie, proszę! – krzyknął Aomine.
-To koniec- odpowiedział Taiga biorąc drugą torbę do ręki wychodząc.
Aomine chcąc go zatrzymać ruszył do drzwi, lecz im dłużej biegł tym bardziej się od nich oddalał. Kiedy postać zniknęła i usłyszał zatrzask zamka zaczął krzyczeć, aby ten się cofnął i wrócił.
Obudził go własny krzyk.
Aomine leżał w łóżku w własnym mieszkaniu. Oprócz niego nikogo nie było. To było kolejny raz, kiedy miał taki sen.
-Mam dość - wstał, podszedł do okna i otworzył je. Płytki i szybki oddech pod wpływem chłodnego i orzeźwiającego powietrza stawał się spokojniejszy.
-Mam dwadzieścia osiem lat nie mogę pozwolić, aby jakieś koszmary zniweczyły moje plany – próbował przekonać sam siebie – zapracowałem na to szkolenie i sama świadomość, że gdzieś tam jesteś mnie nie powstrzyma.
Aomine oparł się o parapet i rozejrzał po pokoju. Sypialnie jak i całe mieszkanie było urządzone w prostym stylu, normalnie panował tutaj idealny porządek. Teraz jednak wszędzie były porozrzucane ubrania i inne rzeczy. Aomine był policjantem i udało mu się dostać na szkolenie do FBI. Szykował się właśnie do wyjazdu do Waszyngtonu.
Nie miał problemów z pakowaniem. Jedynym problemem było zdjęcie jedyne, które zachował, które pakował i wykładał z torby. Przedstawiało ono dwóch chłopaków siedzących na boisku od kosza. Obydwaj byli wykończeni wcześniejszą grą, mimo wszystko uśmiechnięci i radośni. Aomine wziął zdjęcie do ręki.
-Ile to już lat Kagami, co? Może się gdzieś tam spotkamy.

5 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł. Trochę za krótki żeby oceniać ale... jak dla mnie to jest wspaniały. *o*
    Czekam na następny rozdział.~

    OdpowiedzUsuń
  2. W porządku, przybyłam :> Przyznam szczerze, że na wstępie byłam tycio zaskoczona ilością rozdziałów i chcąc w miarę uczciwie podejść do sprawy (i przy tym nie robić rzeczy zakrawających o masochizm, bo przeczytanie czegoś z Kuroko dłuższego niż dwie strony od jakiegoś czasu przerasta moje możliwości) będę sobie opowiadanie dawkować, po parę rozdziałów dziennie, tak więc zaczynamy :D
    Aomine przez te jęki przypomina wzorcowego, amerykańskiego policjanta, takiego wiecznie obżerającego się pączkami z posypką, z wystającym brzucholem i sporymi kłopotami z kondychą, żeby aż tak marudzić i to przy piątym piętrze XD Whoa, ta chwilowa sielanka i ten mhroczny Akashi... w zasadzie dobrze się stało, bo już myślałam, że czysto-sielankowy nastrój będzie się utrzymywał przez całe opowiadanie, ale jak na razie się na to nie zapowiada :D Co do stylu, skoro to dopiero pierwszy rozdział, to wygląda naprawdę nieźle, tylko dopracować. Zauważyłam bodajże z jedną literówkę, ale była ona akurat takiej natury, że word czy blogger nie są w stanie tego wychwycić, nie wiedząc w jakim kontekście dane słowo się pojawiło :> No nic, jest dobrze i niewątpliwie będzie lepiej, idę dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio sama się zastanawiałam jak mi wyszło tyle rozdziałów:) z tygodnia na tydzień i nie wiem kiedy to minęło:]
      Aomine by do takiego typu policjanta pasował, ale nie róbmy z niego takiego lenia:)
      Mam nadzieję, że w wolnych chwilach przeczytasz następne :D

      Usuń
  3. Hej :D
    Strasznie mnie wciągnął ten kawałek. Byałam strasznie przerażona, jak przeczytałam, że Kagami zniknął. Odczułam chyba większy niepokój niż Aomine podczas snu ;c.
    Świetne, bardzo mi się spodobało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej:) cieszę się, że się podobało.
      Mam nadzieję, że kiedyś przeczytasz resztę tego opowiadania, bo to dopiero pierwszy z osiemnastu rozdziałów, które narazie powstały:P

      Usuń