wtorek, 28 kwietnia 2015

Część III

No nic trzeba wziąć się w garść. Trochę problemów i wszystko mi się rozwaliło. Najpierw na weekend wróciłam do domu i nie miałam za bardzo czasu, potem powrót do pń gdzie nie miałam neta. Na końcu doszły pewne przykre dla mnie okoliczności, które sprawiły, że blog i wszystkie teksty całkowicie zeszły na drugi jak nie trzeci plan. Jak już przeszło to był pyrkon i jakoś mi się zapomniało.
Cały kwiecień bez notki (informacje się nie liczą)? Trzeba to jakoś nadrobić zobaczymy czy się uda cztery notki w ciągu trzech dni? Może być ciężko.

Jak to było? 1-1-3. Brawo dla najnowszego opowiadania, gdzie życie Aomine zmienia się o 180 stopni. Zmienia szkołę, miejsce zamieszkania a na dodatek dostaje ojczyma, młodszego brata i drugiego. Tu pewnie wszystkich zaskoczę, ale co tam :)
Trochę krótko, trochę bez sensu, ale jakoś przez ten rozdział trudno mi było przebrnąć.

~~~

Bał się zejść na dół. Jeśli dobrze mu się wydawało to nie czekało go tam nic dobrego. Ten głos wydawał mu się za bardzo znajomy i już chyba sobie przypomniał, do kogo on należy.
-Daiki - ponownie wołała go mama.
Powoli schodził po schodach, słuchając odgłosów z kuchni.
-Czemu to imię mi się źle kojarzy - słyszał swojego drugiego brata, którego na pewno nie chciał mieć.
-A to, czemu? - usłyszał Noye.
-Znam jednego i nie, że go nie lubię, ale jest bardzo irytującym - tym bardziej był przekonany, że zna osobę, która to mówiła.
-Nie przesadzaj – jego ojciec próbował chyba raczej załagodzić sytuacje.
Im dłużej tego słuchał to tym bardziej był pewien, że to było o nim.
-Was chyba nie muszę sobie przedstawiać - powiedziała jego mama, kiedy wszedł do jadalni.
Był zły. Naprawdę był zły. Skoro wiedziała, że się znają to, dlaczego nic mu nie powiedziała? Chociaż jej się nie dziwił. Gdyby wiedział, że od teraz będzie musiał z nim mieszkać to nigdy by się na to nie zgodził. Nigdy. A teraz nie tylko mają przebywać pod jednym dachem to jeszcze teoretycznie on ma być jego przybranym starszym bratem. I czy oni naprawdę myśleli, że on tak po prostu to zaakceptuję? Jedynym pocieszenie był fakt, że nie jest jedynym, który jest z tego powodu niezadowolony.
-Żartujesz prawda - Kasamatsu również był zły, że go widział.
Były kapitan drużyny koszykówki z Liceum Kaijo, senpai jego kolegi z gimnazjum teraz ma zostać jego starszym bratem?
-Wy się znacie? - zdziwił się młodszy z braci.
-Grali przeciwko sobie - odpowiedziała jego mama.
-Serio? Ale super - jako jedyny wydawał się zachwycony tym faktem – ale racja. Ćwierćfinał Interhigh, co żeście.
Przerwał w połowie zdania spoglądając na brata.
-Przegrali - Aomine dokończył za niego.
Był wściekły za obecną sytuacje, ale widok wkurzonego Kasamatsu trochę poprawił mu humor.
-Przynajmniej w Winter Cup mieliśmy czwarte miejsce, a nie, co niektórzy odpadli w pierwszej rundzie - nie został mu dłużny.
-To był tylko jeden przegrany to o niczym nie świadczy - oburzył się.
-W Interhigh też był jeden przegrany mecz, lecz bycie w pierwszej ósemce to mniejszy wstyd niż odpadnięcie w pierwszej rundzie.
-Ale teraz będziecie w jednej drużynie to nie ma się już, czym przejmować - wtrącił się radośnie Noya - bo Daiki idzie ze mną do Kaijo, nie?
-Dokładnie - potwierdziła tą informacje jego mama.
-Że niby co? - wrzasnął.
Ta kobieta chce go zabić. Nie licząc tego, że chce żeby teraz mieszkał tutaj, miał być częścią tej rodziny to jeszcze ma się przenieś do liceum gdzie chodzi Kise? Nie ma mowy. On wraca. Nawet, jeśli będzie spał pod mostem nie zmuszą go, aby tutaj został.
-Liceum Kaijo jest najbliżej i jest na bardzo dobrym poziomie. Drużyna koszykówki także jest - próbowała łagodnie powiedzieć jego mama.
-Nie ma mowy - zaprotestował.
-Zgadzam się. Przecież on mi takiego wstydu tam narobi, że nie wiem - stwierdził Yukio.
-Ja? Raczej nie chciałbym należeć do tak marnej drużyny. A po za tym, jeśli dobrze pamiętam już do niej nie należysz – wrzasnął w jego stronę.
-Weź się zamknij – odpowiedział takim samym tonem Kasamatsu - to nic nie zmienia.
-Uspokójcie się obaj - próbował rozluźnić atmosferę Noya - przecież to nie powód do kłótni.
-Nie wtrącaj się - upomniał go starszy brat.
Już chciał powiedzieć to samo, lecz wcześniej odezwał się ojciec chłopaków
-Nie krzycz na niego. Będziecie teraz razem mieszkać, więc lepiej nie zaczynać nowego porządku od kłótni.
-Nie ma mowy ja tutaj nie zostaje - wkurzył się i wyszedł.
Nie mając, co zrobić poszedł do jedynego pomieszczenia tego domu, które jeszcze tolerował. Pomieszczenie, które miało być od teraz jego pokojem i które na samym początku tak mu się podobało teraz było mu całkowicie obojętne. Chciał wrócić do starego pokoju, gdzie nie będzie musiał dzielić z nikim pozostałych metrów.
-Daiki - mama zaraz za nim przyszła - uspokój się.
-Niby jak? Dlaczego w ogóle mi o tym nie powiedziałaś - wrzasnął na nią.
-Po pierwsze to na mnie nie krzycz - próbował jej przerwać, ale nie tylko on potrafił mieć żywiołowy charakter - a po drugie to przewidzieliśmy z Hayato reakcję twoją i Yukio. Wiedzieliśmy, że tak będzie, dlatego nic wam nie mówiliśmy.
-Ale - próbował coś powiedzieć.
-Nie przerywaj mi - teraz to ona była zła - czy wam się to podoba czy nie to od dzisiaj będziecie razem mieszkać, więc radzę wam się jakoś dogadać. A teraz schodzisz na dół na obiad i nic więcej nie mówisz. Mam nadzieję, że się rozumiemy.
Nie odpowiedział tylko zaprzeczył głową.
-Daiki - oburzyła się.
-Nie będę z nim mieszkał. Nie ma mowy. I jeszcze to liceum. Ja wracam do Tokio. Jeden kumpel mieszka sam to ja też mogę.
-Z twoimi zdolnościami to prędzej zdemolujesz całe mieszkanie niż przetrwasz sam miesiąc - nie dawała za wygraną - zostajesz tutaj czy tego chcesz czy nie. Jesteś jeszcze niepełnoletni i twoim miejscem zamieszkania jest takie, jakie wskaże twój rodzic, czyli ja. Nie masz, więc za bardzo wyrobu. Wyrażam się jasno?
-Ale - chciał coś wtrącić.
-Czy wyrażam się jasno?
-Tak - wysyczał.
-To dobrze. A teraz chodź na dół.
-Nie dzięki. Nie jestem głodny - stwierdził i walnął się na łóżko mając nadzieję, że zostawi go samego i sobie pójdzie.
-Daiki - jego mama jednak stała nad nim i czekała aż wstanie.
-Nie chce jeść - co trochę rozmijało się z prawdą, bo czuł, że zaczyna mu burczeć w brzuchu.
-To dotrzymasz nam towarzystwa - z założonymi rękoma czekała aż się podniesie.
-Nie chce tu być - powiedział nie podnosząc się.
-Wiem, ale mógłbyś, chociaż spróbować - usiadła koło niego na łóżku - zależy mi na tym żebyście się jakoś dogadali.
-To raczej niemożliwe - odpowiedział jej.
-A możesz mi powiedzieć, dlaczego? - nie odpuszczała - Dai, dlaczego nie spróbujesz się z Yukio dogadać? Aż tak się nie lubicie?
-Po prostu, co innego kogoś lubić czy nie lubić a co innego nagle z nim zamieszkać. To irytujące - odwrócił się i teraz leżał na plecach z rękoma za głową wpatrując się w sufit - dostaje ojczyma, chociaż nie wiem, po co taka nagła decyzja. Na dodatek mam teraz mieszkać z dwójką jego synów, z czego jeden to kumpel Kise.
-Czyli co bardziej denerwujesz się, że zna się z Ryoutą niż samą jego osobą? Bo już nie rozumiem - cieszył się, że mimo wszystko próbuje go zrozumieć.
-Sam nie wiem - zgadzało się to z tym, co teraz czuł.
Nie miał pojęcia, co go bardziej denerwuje. Czy cała przeprowadzka, czy fakt, że dostał dwóch przyrodnich braci, z czego jeden to Kasamatsu Yukio czy że wyląduje w liceum Kaijo? Cała ta sytuacja ogólnie go chyba przerosła i nie miał pojęcia jak sobie z nią poradzić.
-Już sam fakt, że będę miał rodzeństwo mnie wkurza, a to, że jeszcze mam zmienić szkołę i to na taką, z którą rywalizowałem to jest najgorsze.
-Rozumiem. Ale pamiętaj, że obojętne, co by się nie stało to jesteś dla mnie najważniejszy.
-Ale oprócz tego sama chcesz być szczęśliwa - mimo wszystko jakoś było mu trochę głupio, bo widział jak mama się cieszyła na to wszystko.
-Chciałabym. I chce abyś zaakceptował moją decyzję.
-Nic nie obiecuje - stwierdził i wstał.
Razem zeszli na dół. Wchodząc do jadalni widział, że nie tylko jemu się dostało za tą awanturę. Siadając przy stole nawet na siebie nie spojrzeli. Żaden też się szczególnie nie odzywał. Odpowiadali na zadane pytania i nic więcej. Każdy odwracał wzrok od drugiego. Mimo napięcia, które wisiało w powietrzu trzy osoby zupełnie nie zwracały na to uwagi lub udawały, że to nie istnieje.
Jak tylko zjadł uciekł do swojego pokoju i nie wychodził z niego.
Przez cały czas leżał na łóżku i nic nie robił. Ignorował wszelkie telefony i smsy od Satsuki, Tetsu czy innych kolegów. Momoi szybko rozpowiedziała reszcie, że się przeprowadza i wszyscy byli ciekawi gdzie teraz będzie chodził do szkoły. W końcu każda drużyna ucieszyłaby się, że do ich drużyny dołącza członek pokolenia cudów. Kiedy jednak zobaczył radosną wiadomość od Kise chciał rzucić telefon na ziemie i po nim skakać. Już chciał mu odpowiedzieć w jakiś wredny sposób, ale się powstrzymał, bo przecież jak napisać, że nie będą ze sobą rywalizować, bo będą w jednej powalonej drużynie. Już wyobrażał sobie ich treningi. I jeszcze ich trener i pozostali zawodnicy, co go irytowali. Serio już wolał wszystkich ze starej szkoły, bo przynajmniej się go aż tak nie czepiali. A tu? Skoro dali sobie rade z Kise to pewnie i jemu każą chodzić na wszystkie treningi. Co to za przyjemność grania skoro w takim składzie powinni sobie dać radę ze wszystkimi, bo co z tego, że obie drużyny przegrały na przykład z Seirin skoro teraz Kagami nigdy nie da sobie sam rady z nim i Kise razem. Nawet pomoc Kuroko raczej w niczym nie pomoże. A on będzie musiał się pogodzić z wiecznym towarzystwem Kise. Co gorsza może wyląduje w tej samej klasie? O nie tego to już by nie zniósł. Prędzej przestał całkowicie do szkoły chodzić.
Nawet się nie rozpakował a kiedy mama po raz drugi wieczorem chciała z nim porozmawiać wolał udawać, że śpi. Miał zamiar przez najbliższe lata nie wychodzić z tego pokoju. Zamknąć się i nie wpuszczać nikogo, a zwłaszcza tych, których miał teraz dosyć.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Trochę informacji

Nie spokojnie nie będzie to zawieszenie bloga, aż tak źle ze mną nie jest:P co prawda coraz gorzej z czasem, ale chyba jakoś dam radę. W czasie świąt trochę odpoczęłam i pisałam, lecz muszę jeszcze to dopracować.
Tak jak już mówiłam AoKage zawieszam i kolejny rozdział pojawi się dopiero po pyrkonie (przy okazji, kto się wybiera?).
Co do reszty to z każdego mam mniej więcej napisany rozdział. Zostaje tylko cokolwiek dokończyć i notka pojawi się dopiero w weekend.
Właściwie to osobiście jest mi obojętne, które opowiadanie ma to być, więc decyzję pozostawiam kochanym czytelniczką.
W komentarzach piszcie rozdział, jakiego opowiadania ma się w weekend pojawić :)