I znów w szarych kątach. Wrócił do siebie. Zrobił to, chociaż nie chciał. Taiga też tego nie chciał, ale uznali, że tak będzie lepiej. Dla wszystkich. Nie wiedział, co o tym sądzili bliźniacy, ale reakcja Asami sprawiła, że sam chciał się wycofać. Pragnął Taigi a on jego, jednak i tak był na drugim miejscu. I wiedział to od samego początku. Pierwsi byli synowie i siostrzyczka. I to właśnie ona sprawiła, że się rozstali. Nie było to chwilowe. Miało to być na zawsze.
Leżał na łóżku rozmyślając, co powinien teraz zrobić. Zanim Kagami go stąd zabrał chciał pojeździć po kraju. Po przyjeździe do niego do domu zaproponował mu nawet, aby ten czas wolny, który mu pozostał spędził u nich, lecz plany się popsuły. Teraz nie miał pojęcia, co zrobić, bo cała ochota, aby gdziekolwiek jechać mu przeszła. Od dwóch dni siedział bez sensu w domu oglądając telewizje lub grzebiąc coś w komputerze albo wychodził i szwendał się bez sensu po mieście.
Ciągle pamiętał rozmowę, którą podsłuchiwał z początku niechcący, lecz później nawet tego nie żałował.
-Taiga a on musi tutaj siedzieć? - usłyszał w środku nocy, kiedy w środku nocy chciał iść do łazienki. Jego pierwsza noc, kiedy to miał pokój naprzeciwko bliźniaków i obok pokoju Taigi.
-Przeszkadza ci? - słyszał jego rozmowę z siostrą. Nie chciał podsłuchiwać, ale teraz bał się, że mogą usłyszeć jego kroki. Nie chciał być przyłapanym pod drzwiami do jego pokoju, mimo że są ona w połowie drogi do łazienki.
-Nie chce żeby tu był - Asami widocznie była tym oburzona.
-Rozumiem, ale możesz mi wytłumaczyć, dlaczego?
-Tak po prostu.
-To nie jest odpowiedź - mimo, że bardzo kochał siostrę słyszał w jego głosie niepokój. Wierzył w to, że Taiga chciał, aby tu był.
-Pamiętam jak kiedyś rozmawiałeś z ciocią Alex o nim. Jak bardzo cię skrzywdził.
-Ale to było kiedyś. Zdałem sobie sprawę, że też go skrzywdziłem, ale już sobie wszystko wytłumaczyliśmy.
-Ale on musi tu być? - nie przestawała.
-Wiesz, ale ja i on - próbował coś wytłumaczyć, ale trudno mu było powiedzieć, że są razem i sypiają ze sobą.
-Wiem. Słyszałam was wczoraj w nocy - nawet nie chciał myśleć, co czuje teraz Taiga siedząc w jednym pokoju z młodszą siostrą, która mówi, że słyszała go jak uprawia seks z innym facetem. On sam czuł, że robi się cały czerwony, więc co miał o sobie powiedzieć Kagami.
-Przeszkadza ci to? - usłyszał po chwili jego głos.
Nie słyszał odpowiedzi tylko ciche mruknięcie. Mógł się założyć, że pokiwał teraz głową, aby potwierdzić.
Zdecydował wtedy, że rano się wyniesie. Nawet, jeśli będzie musiał przyznać się do podsłuchiwania, ale uznał, że nie będzie musiał tego robić. Wyczuwasz moją obecność Taiga, prawda. Wiesz, że to słyszę. Nie możesz podjąć innej decyzji. Nie chciała abym tu był. I już nie będę. A ty to zaakceptujesz. Razem zaakceptujemy.
Był drugi, a oni pierwsi, ważniejsi od niego, więc po południu się wyprowadził. Spakował swoje rzeczy i Taiga odwiózł go do mieszkania.
-Wiesz, że tego nie chce - powiedział Kagami jak byli sami u niego.
-Wiem, też tego nie chce, ale tak będzie lepiej - odpowiedział mu.
Miał go na wyciągnięcie ręki jednak czuł, że nie może go dosięgnąć. Kochał go tak bardzo, a teraz wiedział także, że jego uczucia są odwzajemnione. Nie mogą być jednak razem, lecz tak będzie lepiej dla wszystkich.
Na pożegnanie się do niego przytulił. Tylko i aż tyle. Nawet nie wiedział jak długo tak stali. Miał to być ostatni dotyk, który będzie sensem jego istnienia na następne lata.
Ogrzewanie na szczęście naprawili. Co z tego jak nawet nie wiedział czy chce tu siedzieć. Minęło kilka godzin a on czuł jak bardzo boli go serce z tęsknoty za Taigą. Z drugiej strony jednak dobrze wyszło. Mimo niechęci to cieszył się, że chociaż na dwa dni będzie miał towarzystwo. Dodatkowo wycieczka do Bostonu sprawi, że może uda się Kagamiemu uniknąć spotkania z Kise i Kasamatsu. Cieszył się na ich przyjazd, chociaż jest on dodatkiem do wizyty senpai w sprawie jakiejś rozprawy, ale zawsze. Miał tylko nadzieje, że jego kiepski humor nie będzie aż tak widoczny.
-Nie nudzi ci się tutaj samemu - spytał Kise, kiedy siedzieli we dwóch w kawiarni rozgrzewając się po mroźnym zimowym powietrzu.
-Nie. czemu tak myślisz?
-Bo przez cały czas wyglądasz jakbyś pływał głową w chmurach - uśmiechnął się do niego przyjaciel.
Jak miał wyglądać inaczej jak myślami cały czas jest na przedmieściach Waszyngtonu gdzie w żółtym domku kogoś zostawił i już prawdopodobnie nigdy go nie zobaczy.
-Na pewno? Martwimy się wszyscy o ciebie?
Nic nie odpowiedział tylko przytaknął.
-A nie masz już tych dziwnych sytuacji, o których mówił Kuroko? - spytał.
Nie wiedział czy powinien być zły na Tetsu, że powiedział innym o tym. Niby mu obiecał jednak wiedział, że wszyscy się martwią. I to bardzo.
-Nie. Minęło. Naprawdę wszystko u mnie w porządku. Nie musicie się o mnie martwić nie jestem małym dzieckiem - uśmiechną się starając, aby wypowiedz zabrzmiała całkiem naturalnie.
Nie wiedział czy Ryota mu uwierzył czy nie. Cieszył się z czasu spędzonym z przyjaciółmi. Kise się nawet śmiał, że rozmawiali po japońsku żeby języka nie zapomniał. W pierwszej chwili tego nie zrozumiał jak przecież miałby zapomnieć swój ojczysty język skoro cały czas się nim posługuje. Nie wiedzieli, bowiem że widział się z Kagamim i w jego domu nie mówi się w innym języku. Zachwycała go swoboda, z jaką cała czwórka nawet bliźniacy przechodzili z japońskiego na angielski i odwrotnie. Skoro Taiga jednak nie chciał, aby ktoś się dowiedział, że się spotkali to pozostaje mu tylko udawać.
Nawet nie zauważył, kiedy te dwa dni minęły i żegnał gości na lotnisku.
-Na pewno nie chcesz wrócić na te dwa tygodnie? - spytał Kise.
-Na pewno. Ile razy mam to powtarzać? Każdy z was ma prace i tylko bym się nudził- odpowiedział - wy już lepiej idźcie, bo zostało wam pół godziny do odlotu.
-Jak się ma przy sobie pilota to nie trzeba się spieszyć. Maszyna bez niego nigdzie nie poleci - stwierdził Kasamatsu.
-A ty się nie boisz lecieć jak ten siedzi za sterami? - zaśmiał się Daiki.
-Czuć pewne niedociągnięcia i szarpania, ale ujdzie w tłumie - odpowiedział poważnie senpai, tak, że teraz było widział niewyraźną minę blondyna - hej przecież żartuje. Doskonale ci wychodzi.
-Lepiej nie denerwować pilota przed lotem - śmiał się z sytuacji Aomine.
-Coś w tym stylu.
Rozmawiali jeszcze chwilę, kiedy jednak trzeba było się pożegnać, aby obsługa nie musiała wzywać na pokład pilota.
Wracał pieszo. Mimo mroźnego powietrza, które zamieniało każdy oddech w smugi pary było przyjemnie. Zdążył się przyzwyczaić do takiej pogody. Nie miał nic do roboty, więc nawet nie chciało mu się siedzieć samemu w domu a świeże powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Przechadzał się wolno ulicą oglądając wystawy sklepowe, dekoracje, które jeszcze zostały po świętach, ludzi szykujących się na powitanie nowego roku.
Jutro sylwester. Będzie go witał czternaście godzin później niż normalnie. Niby kraje tak blisko siebie a ponieważ dzieli je linia zmiany daty to nowy rok tak różnie witają.
Szedł główną ulicą omijając mniejsze uliczki i zaułki. Jednak w pewnym momencie dziwne przeczucie kazało mu skręcić w jeden z ślepych zaułków. Nie było w nim nic niezwykłego. Trochę śmierdziało, było brudno i nic poza tym. Wszędzie porozrzucane jakieś skrzynki i pudła. Kiedy chciał już odejść usłyszał dziwne piski. Były one dziwne. Zaciekawiony ich pochodzeniem rozglądał się w poszukiwaniu ich źródła. W końcu zdał sobie sprawę, że dochodzą one z jednego z kartonów, gdzie na dnie znajdował się kot. Maleńki czarny kotem z białą wstążką. Był zły jak to zobaczył. Pudło było tak zamknięte, że zwierzak nie miał jak wyjść, więc widocznie komuś się bardzo nie spodobał prezent świąteczny.
-Hej mały - odezwał się biorąc kotka na ręce.
Był bardzo maleńki tak, że mieścił się Daikiemu na jednej ręce. Musiał być wyziębiony i głodny. Dodatkowo trochę śmierdział, ale to nie dziwne skoro siedział w takim miejscu. Nie mając lepszego pomysłu zabrał zwierzaka do siebie.
Przez resztę dnia obserwował jak malec bawi się wszystkim, co leżało na podłodze. Specjalnie zgniatał w kulkę jakieś papiery żeby potem obserwować jak za tym biega. Śmiał się sam z siebie, że tak bardzo podoba mu się towarzystwo małego kotka.
Martwił się jednak, co dalej. Rano zabrał go do weterynarza, żeby ten go dokładnie zbadał. Wszystko było w porządku jednak nie mógł on zostać u pani doktor i musiał wrócić do niego. Z jednej strony zachowanie rozbrykanego kociaka umilał mu czas, ale nie mógł się nim przez cały czas zajmować. Jeszcze trochę i stąd wyjedzie a nie może przecież go zabrać ze sobą.
Oto jest sylwester niezależnego mężczyzny. Noc spędzona na zabawie z kotem, siedzeniem na necie i jedzeniu odgrzewanej pizzy. Rozmawiał jeszcze przez skype z Satsuki i Tetsu, ale nie mogli długo rozmawiać. Dziecko zajmowało im teraz najwięcej czasu. Chciał im wypomnieć, że są we dwójkę i mają jedno dziecko, więc nie powinni narzekać, Taiga musiał sobie radzić sam z dwójką małych dzieci i trzecim trochę starszym, lecz się powstrzymał. Gdyby mógł powiedziałby im to, ale obiecał Kagamiemu, że nikomu nie powie. Nie zdawał sobie sprawy jak często o nim myśli. Wystarczyła chwila nieuwagi jakaś drobnostka, codzienna rzecz, aby myślami znów był przy nim. Wkurzony sam na siebie krótko po północy położył się spać.
Obudził się w jeszcze gorszym humorze. Telefon dzwonił i nie pozwalał mu spać. Najbardziej teraz chciał go wyłączyć i iść dalej spać. Kiedy wreszcie obudził się na tyle, aby go podnieść przestał dzwonić. Wyświetlacz wskazywał kilka minut po trzeciej. Kto może dzwonić o takiej porze.
No kto, no kto? Proste, że Kagamiś (boże, Kagamiś, nie wierzę, że tak go nazwałam, co się ze mną dzieje..? to pewnie przez te egzaminy weekendowe, człowiek nie wie po nich już nawet jak się nazywa).
OdpowiedzUsuńEj, smutno mi teraz, wiesz? Asami tak brutalnie zniszczyła ich związek. No dobra, nie brutalnie, pewnie martwi się o brata, uprzedzenia nie rodzą się w końcu z niczego (podobno), ale szkoda mi chłopaków, no. Tak długo tęsknili za sobą, a kiedy w końcu udało im się odnaleźć wspólny język, muszą się rozstać. To naprawdę smutne. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale ja naprawdę wróżę im ten happy end no.
Mam tylko jedno "ale". Wydaje mi się, że odrobinę za szybko poleciałaś z akcją. To znaczy, w porządku, nie musiałaś bardziej rozwijać tego jak podsłuchał rozmowę i jak zdecydował się wrócić do siebie, ale trochę mnie podgryza to, że tak od razu wyjechałaś z tym "rozstaniem na zawsze". To znaczy, w porządku, nie przeszkadza mi, że tak Aoś myśli, jest to uzasadnione i tak dalej, ale nie pasuje mi, że zrobiłaś taki przeskok do tej decyzji od ostatniego rozdziału. To znaczy, wydaje się to troszeczkę niewłaściwie uzasadnione. Chodzi mi o to, że tak naprawdę, po podsłuchanej rozmowie nie wyjaśniłaś za wiele o uczuciach Aho odnośnie jej. Wydaje mi się, że gdybyś poświęciła jakiś dłuższy akapit na jego uczucia i przemyślenia, pokazała formowanie się tej decyzji i jego bicie się z uczuciami, to byłoby lepiej. Niby powiedziałaś, że Aho kocha Kagamiego, i że mu ciężko, ale wiesz, w sumie tak jak to potoczyłaś w tym rozdziale to ta decyzja przyszła mu dziwnie łatwo - chodzi mi o to, że brakuje mi jakiś jego wątpliwości, rozczarowania. Coś jest, ale za mało. Tak moim zdaniem. Rozumiesz, o czym mówię? Proszę powiedz, że tak, bo nie mam pojęcia jak to inaczej wytłumaczyć. Po prostu czegoś mi w tym rozdziale brakuje, tego wyraźniej zarysowanego stanowiska Aomine. To oczywiście tylko moje odczucie, ale mówię Ci, żebyś wiedziała, jak to wygląda z perspektywy czytelnika (a przynajmniej z mojej perspektywy).
No, ale ogólnie to rozdział mi się podoba. Ta scena z kotkiem... wiesz, jak pisałaś o tym "przeczuciu" to myślałam, że Aho znajdzie poturbowanego Kagamiego na wysypisku śmieci (nie pytaj skąd u mnie taka wizja, nie wiem tego sama), a tu zamiast Kagamiego kotek. Uroczo. Wiesz, jak ja kocham koty? Pewnie nie, więc Ci powiem. Ja je po prostu wielbię! Lubię bardzo psy, ale wolę koty. Choć to małe skurwiele, które robią wszystko, jak im się żywnie podoba i z reguły mają właściciela w dupie, to jednak są takie mięciutkie i kiedy przychodzą się połasić to nie można temu ich cudownemu futerku odmówić po prostu. Są na to zbyt urocze. Ah... kocham koty. A Aho z kotkiem? No przecież to jest definicja najwyższego uroku. Jej... wyobraziłam ich sobie razem. Coś ślicznego po prostu. Bardzo fajny pomysł, Meg, serio, bardzo mi się on podoba.
No, wiesz, że ja to opowiadanie uwielbiam, także nie będę się już powtarzać. Czekam na ciąg dalszy (znowu skończyłaś w TAKIM momencie... sadystka).
Weny~!
Akurat z tego rozdziału jestem średnio zadowolona, bo na szybko go poprawiałam. Ten i następny były planowano jednym, ale wyszedł on za długi (a był jeszcze nieskończony (chyba żeby skończyć w jeszcze gorszym momencie)) a nie chciałam nic usuwać, więc je rozdzieliłam. I efektem jest taki średni rozdział :) mam nadzieję, że następny będzie lepszy. Chociaż ostatnio wcale nie mam ochoty na pisanie. Jeszcze tablet mi się popsuł i w pociągu nie mogłam pisać a tam mi się najlepiej pisze. Wiem dziwne XD
UsuńZawsze twierdziłam, że wolę psy, bo koty są fałszywe i przychodzą do ciebie tylko jak chcą jedzenie, ale po ostatnim zachowaniu mojego (a raczej siostry, bo mój jest pies) kota zmieniam zdanie. Chyba się mocno uderzył w głowę i zwariował, bo zaczął do wszystkich przychodzić i się kłaść na kolana, czego wcześniej nie robił (przychodził tylko do ani a od innych uciekał). Teraz myślę nad imieniem dla kota Aosia. Jakieś pomysły?
Kuro! W końcu to czarny kocurek, a ja bardzo lubię to imię (zawsze też możesz pójść zgodnie z zasadą "fuck the logic" i nazwać go Shiro xd tak żeby zrobić światu na złość - chociaż ma białą wstążeczkę, więc takie imię mogłoby niby być w pewien sposób uzasadnione).
UsuńNo, także takie są moje propozycje.
Może koty to interesowne bestie, ale kiedy masz wyjątkową deprechę to one jakoś to wyczuwają i przychodzą się pomiziać xd
Raczej nie zna ona Kuroko, ale też może wymyślić takie imię:) skoro był pies Tetsu to może być kot Kuro:) (nawet ciekawy pomysł)
UsuńAle i tak wolę mojego psa:) ten to mnie rozumiem i nie potrafi mówić, bo tak by było źle jakby miał komuś powiedzieć wszystko, co wie. Zwierzaki są ogólnie bardzo mądre i wyczuwają więcej niż człowiekowi się może wydawać:)
Ale Kuro to nie od Kuroko, tylko od "czarnego" po japońsku. Myślałam, że o tym wiesz xd
OdpowiedzUsuńNo zwierzaki są mądre. A już wgl najmądrzejsze są wonsze. No dobra nie najmądrzejsze, ale za to jakie śliczne i milusie *marzy jej się waż zbożowy, ale nie chciałoby się jej czyścić terrarium regularnie*
Wiem stąd się wzięło nazwisko od cienia, który jest czarny.
UsuńTak samo reszta pokolenia nazwiska to kolor (ao to niebieski itd) a Taiga to tygrys, który toczy walkę ze smokiem - Tatsuya. Ich nazwiska też coś takiego miały. Hi to lód a Ka to ogień? coś takiego chyba. Niekoronowani królowie mają coś z naturą.
Autor stworzył bardzo dużo takich rzeczy.
W podstawówce i gimnazjum miałam chomiki. Liczba mnoga bo miałam ich tak dużo, że nie pamiętam dokładnie ile. Węża może bym nie chciała ale siostra chce szczura :)
O, o tym z Nieukoronowanymi królami to nie wiedziałam. O kolorach tak (Aka Akasz xd jarałam się tym bardzo od samego początku, kiedy tylko sięgnęłam po mangę xd), ale o naturze nie. O Taidze też, ale to z Toraradory akurat. W motyw ze smokiem pojawiał się w jakimś yaoi, które kiedyś czytałam, ale nie pamiętam jak się nazywało. To było o dwóch chuliganach, którzy byli postrachem jakiejś części miasta i przyjaciółmi, no i właśnie mieli imiona odpowiednio od smoka i tygrysa. Całkiem niezła manga z tego co pamiętam.
UsuńChomiki... nie, dla mnie zwierzach musi być przynajmniej wielkości kota. Wszelkie yorki, chihuahua, czy inne szczuropodobne są nie dla mnie. Wgl pies w moim mniemaniu powinien być wieeeeeelki. Wielkie psy są zajebiste!
Akasz największy absurd, jaki się kiedykolwiek pojawił. Jak można dostać głosy w rankingu popularności nie występując jeszcze w mandze:)
UsuńWedług legend tygrys i smok to rywale, co ma symbolizować relacje Kagamisia z bratem:)
Chomik to odpowiednie zwierzę dla ośmiolatki, bo tak jakoś dostałam pierwszego. Wystarczy tylko karmić i nie trzeba często sprzątać XD
Jak chciałam psa to też chciałam też dużego, ale ostatecznie mam beagla. Yorki itp. to nie psy. Pies musi biegać za piłką a nie siedzieć w torebce i nosić kokardki:)
Ekhm. Łyknęłam sobie to opowiadanie, nawet szybko mi poszło, i muszę przyznać, że czyta się fantastycznie. Choć nie rozumiem twojego postanowienia, żadnych więcej seksów (przecież seksy się zajebiście pisze) to i tak chcę tego więcej, daj mi kolejny rozdział ;<< Asami ma prawo być uprzedzona do Ahomine, jednak nie wierzę, że rozstaną się tak na zawsze. Oni się kochają, nie ma bata, że nie będą razem. Kuniec kropka. Pamiętaj, tak jak CLD ma maczetę-chan i siekierę-san, tak ja mam kolekcję sztyletów które czekają aż będę nimi rzucać ;> Do tego mam przyjaciółkę łuczniczkę, więc wiesz, ty się bój xDD W ogóle padłam przy tym wieczorze niezależnego mężczyzny xDD Ale Aoś powinien mieć czarnego kotka, taką panterkę jak on sam ;D Zostaną ze sobą już na zawsze <3 Ja to wiem <3 O słodka Amaterasu, pisz, bo odczuwam taki sam niedosyt jak po pierwszym odcinku 3 sezonu, jak po 1 chapterze extra komiksu o walce z Jabberwackami (chyba tak się to nazywało) Oh God, niech wyjdzie już część druga, bo ja zejdę, całe Kiseki w jednej drużynie, o matko, matulu... *haaaa haaaa* Muszę się ogarnąć, bo dzisiaj moje feelsy przekraczają skalę *trollooolooo* Całuski, Meg-chan, weny ci życzę ;D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu:) każda czytająca moje pierwsze opowiadanie duszyczka motywuje mnie do dalszego pisania:)
UsuńNawet nie zauważyłam kiedy tak daleko zaszłam od 1 do 13, a jeszcze trochę do końca
Scena seksów była dla mnie bardzo ciężka, najdłużej pisany i poprawiany rozdział. Ale chyba jak zwykle postanowienia raczej się nie sprawdzą
Maczeta, siekiera, sztylety i strzały? Chyba mogę tego nie przeżyć, ale czy to nie oczywiste, bo tak musiałabym kończyć opowiadanie:)
Po dwóch pierwszych odcinkach mam niedosyt i chce więcej:) o chapterach nie mówię, bo nie mogę się doczekać następnego.
Cały czas mam nadzieję, że to co czytałam to nieprawda, że nowa chapter kuroko wychodzi w innym magazynie, nie shonen jump tylko innym i będzie co 2 miesiące