sobota, 17 stycznia 2015

Trzy

Czemu jak coś się psuje to cała reszta też musi. Jak tu pisać jak tablet się zepsuł a laptop poszedł na gwarancje. Ale nic jakoś sobie dam radę.

Rozdział dedykowany wszystkim anonimom, którzy często odwiedzają bloga, lecz nie komentują. Mam nadzieję, że jakoś ich przekonam do większej aktywności. Sprawia to wiele przyjemności autorowi i motywuje do dalszego pisania.

~~~


Ten mały metraż bardzo go denerwował. Nawet gdyby były większe by go nie byłby zadowolony. Wczoraj wypisali go z ośrodka. Pracownicy byli na tyle mili, że załatwili mu mieszkanie socjalne. Miał  teraz do dyspozycji małą łazienkę, maleńką kuchnie i nie większy pokój. Przyjemności nie sprawiał mu fakt, że za trzy miesiące będzie musiał iść do szkoły. Nie jest to zwykła szkoła tylko specjalne kursy dla osób, które nie skończyły nauki w odpowiednim czasie z różnych powodów. Wątpił, że będzie mu to odpowiadać.
Teraz jednak się tym nie przejmował. Bardziej się starał unikać wszystkich sąsiadów. Jeden dzień wystarczył, aby wzbudzić zainteresowanie wszystkich pozostałych mieszkańców. Już słyszał trzy rozmowy na swój temat. Jeśli dobrze zrozumiał wszyscy byli niezadowoleni, że ktoś tu się wprowadził. Blok miał 5 pięter i układ mieszkań był prawie wszędzie taki sam. Nie licząc jego mieszkania to tylko na samej górze istniała ta kawalerka. W innych była ona kupiona i dołączona do mieszkań sąsiadujących. Tylko te dwa mieszkania były socjalnymi, więc się nie dziwił, że mieszkańcy nie byli zadowoleni z wprowadzenie się kogoś.
Nie spotkał się jeszcze z żadnym z nich. Nie miał na to ochoty. Wszyscy będą się pytać, co się stało i dlaczego, a na końcu będą mu współczuć. Bo co on ma teraz robić. Nic nie umie, nic nie potrafi. Technologia poszła do przodu. Wiele nowych rzeczy jest aktywowanych głosem, komputer jest taki mały a ma tyle funkcji, że trudno mu wszystkie zrozumieć. Nawet z głupią kuchenką miał problem. Zniechęcało to go jeszcze bardziej do gotowania. Nie żeby wcześniej gotował, bo tego nie potrafił. Miał mamę i siostrę, więc nie musiał gotować. Obydwie panie pilnowały żeby zawsze miał odpowiednio zbilansowane dania zaakceptowane przez dietetyka. Jako model, który wkrótce miał brać udział w międzynarodowych pokazach musiał bardzo o siebie dbać. Tak bardzo za tym tęsknił. Za tym wszystkim. Za  swoim dawnym życiem, które stracił.
Miał dwadzieścia pięć lat a potrafił płakać jak dziecko nad własnym losem.

Zbliżała się dwudziesta trzecia, kiedy wyszedł z mieszkania. Nie chciał spotkać nikogo z sąsiadów. Udał się najbliższego supermarketu całodobowego, którego nazwy nawet nie kojarzył. Musiał powstać w czasie, kiedy spał.
Trzy głębsze oddechy i trzeba wziąć się w garść. Udał się do działu z gotowymi posiłkami. Wątpił żeby potrafił uszykować cokolwiek innego. Raz próbował a raczej pomagał szykować Kasamatsu kolacje dla nich.
Same wspomnienia wystarczyło, aby znów zrobiło mu się smutno. Pamiętał tą kolacje. Ostatni raz się wtedy widzieli. Dzień przed tym wszystkim. Był zły, na kiedy przypomniał sobie jak się wtedy zachował. Nie chciał jednak teraz o tym myśleć.
Powybierał kilkanaście dań, jakieś płatki, wodę i mleko. Podstawowe rzeczy, aby przez kilka dni nie musieć wychodzić z swoich czterech ścian. Bo niby, po co wychodzić skoro nie miał ani gdzie ani do kogo iść.
Wracając okolice przerażały go zmiany, jakie tu zaszły. Znał tą część miasta. Niedaleko było Liceum Seirin. Kuroko i Kagami się tam uczyli. Czemu o czymkolwiek pomyśli to wracają złe wspomnienia. Może nie były one złe, ale okropna była perspektywa patrzenia na nie z jego punktu widzenia. Przecież nawet Aomine czy Kagami, którzy mieli problemy z nauką zapewne pokończyli szkoły i coś dalej robią.
Jak wchodził do klatki dochodziła pierwsza, więc nie powinien nikogo spotkać. Na schodach jednak minął pewnego faceta, który nie zwrócił na niego uwagi. Będąc już na właściwym piętrze słyszał z jednym z mieszkań dźwięk zakluczanych drzwi. Oznaczało to, że ktoś nie śpi i nie chcąc, aby go spotkać szybko odkluczył zamek, aby schować się w swoich kątach.
Pochował wszystko, co kupił, chociaż nie było tego dużo. Pamiętał jak pierwszy raz jadł coś takiego. Aż dziwne, że było to dopiero w Liceum, kiedy idąc do Moriyamy każdy sobie coś kupił. Dla niego była to nowość, z której się cieszył. Każde odejście od rutynowej diety sprawiała mu wielką radość.
Teraz jednak jedzenie takich rzeczy nie sprawiało mu radości. Nic tego nie sprawiało.
Trzy dni siedział w mieszkaniu nie wychodząc nawet na chwilę. Słyszał niektóre rozmowy na korytarzu. Były pełne nadziei, że może nikt się nie wprowadził. Nadzieje rozwiała jakaś kobieta mówiąc, że widziała jak wracał ze sklepu o pierwszej w nocy. Po tym trzy razy ktoś do niego dzwonił. Nie otworzył. Wolał udawać, że go nie ma. Czwartego dnia musiał wyjść. Miał się zgłosić do lekarza i przy okazji chciał załatwić ostatnie sprawy związane z szkołą i mieszkaniem. Specjalnie wyszedł bardzo wcześnie, kiedy wszyscy jeszcze spali.
Czapka z daszkiem i kaptur nałożony na to miał sprawić, że stanie się niewidoczny. Chciał być nierozpoznanym. Zniknąć w tłumie.
Miał jeszcze sporo czasu przed umówionymi spotkaniami. Z nudów usiadł na ławce w parku obserwując nielicznych ludzi, którzy spacerowali o tej porze. Normalnie ludzie są o tej porze w pracy. Widział rodziców odprowadzających dzieci do szkoły, emerytów i uczniów. Słyszał wiele urywków rozmów, z których mało, co rozumiał. Dzieci, które marudzą, że  nie chcą iść do szkoły. Nastolatek, które miały problemy z chłopakami.
-Bolało? - pytała brunetka swoją przyjaciółkę
-Nie było tak źle - odpowiedziała jej szatynka - Rei-san był taki opiekuńczy, taki troskliwy.
Dwie nastolatki gadające o seksie. Czy można słuchać czegoś gorszego? Jak miał inaczej myśleć skoro nastolatki mają więcej doświadczenia w tych sprawach niż on. Prawdę mówiąc on nie miał  prawie żadnego doświadczenia.
Co można zrobić w ciągu szesnastu dni związku? Niewiele. To był jego pierwszy i jedyny związek. W trakcie jego krótkiego istnienia tylko się całowali do niczego więcej nie doszło. Mieli przed sobą całą przyszłość. Tak przynajmniej im się wydawało, więc nie chcieli się spieszyć.
Ostatnim punktem na liście do zrobienia była wizyta lekarska. Lekarzowi powiedział, że dobrze się czuje i rzeczywiście fizycznie jego ciało miało się dobrze. Miał jeszcze sporą niedowagę, ale było dużo lepiej niż ostatnio, a zbyt szybkie przybieranie  na wadze też może mu zaszkodzić.
Psychicznie jednak było dużo gorzej. Czuł jak powoli w jego ciało wdziera się pustka, która go całkowicie wypełniała. Funkcjonował, oddychał, ruszał się, lecz czuł jak powoli przestaje żyć. Zamieniał się w chodzącego trupa. Nie mógł znaleźć powodu, aby dalej żyć.
Specjalnie czekał do późnego wieczora, aby wrócić, a i tak dopiero za drugim razem wszedł do swojego bloku. Wcześnie ktoś stał przed klatką  i w obawie, że to któryś z sąsiadów wolał przejść się jeszcze kawałek.
Cieszył się, że udało mu się po raz kolejny nikogo nie spotkać, chociaż był pewien, że usłyszał otwierające się naprzeciwko swoich drzwi. Trudno było mu uwierzyć, że było słychać jak wchodzi do mieszkania. Dzwonek, który usłyszał jednak po chwili potwierdził niestety jego obawy.
Nie chciał otwierać wolał udawać, że go nie ma.
-Dobry wieczór pani Suu coś się stało? - usłyszał kobiecy głos pod swoimi drzwiami - czyżby nasz sąsiad widmo się pokazał.
-Witaj Naomi. Jestem pewna, że słyszałam jak wchodził do mieszkania. Nie lubię nie wiedzieć, kto mieszka obok - kobieta, która to mówiła wydawała się dużo starsza od rozmówczyni - od ponad pięćdziesięciu lat i nigdy nie mieszkała tutaj tak bezczelna osoba żeby się nawet nie pokazała.
Rzeczywiście musiała być starsza.
-Jest pani pewna, że tu wchodził? Nie wygląda jakby był w domu.
-Może się przesłyszałam. Słuch już nie ten, co w młodości. Nie zmienia to faktu, że o nim już powstają legendy. Człowiek widmo.
-A wie pani Rena spod trójki rozmawiała z dozorcą i się dowiedziała trochę o nim. Po raz pierwszy jest tutaj ktoś tak młody.
-Wystarczająco by się nim zainteresować - spytała starsza pani.
-Po pierwsze mam narzeczonego i niedługo będziemy mieli dziecko a po drugie to jest ode mnie rok młodszy, więc odpada. Chłopak zdaje się ileś lat był w śpiączce a że nie może mieszkać u rodziny to wprowadził się tu.
-Coś podobnego. Biedny młodzieniec - odparła staruszka - przeżyć coś takiego.
I stało się to, czego się najbardziej obawiał. Ludzie się dowiedzieli i zaczęli mu współczuć. Nie chciał tego. Pragnął być sam.
Chcą się wycofać w głąb mieszkania zapomniał o szafce stojącej obok niego. Uderzył się o nią. Dodatkowo rzucił stojącą na niej szklankę. Szkło rozprysło się po całej podłodze. Było to na tyle głośne, że na pewno panie stojące pod drzwiami to słyszały.
-Słyszała pani? - miał nadzieje, że tego nie usłyszy.
-Chyba dobrze mi się wydawało. Może po prostu nie chce się z nikim jeszcze widzieć? Zostawmy go samemu - stwierdziła - powinnaś odpoczywać Naomi. Ciąża to nie choroba, ale mogłabyś się bardziej oszczędzać.
-Wiem. Wiem. Ale to dopiero szóstym miesiąc a czuje się świetnie. Yukio bardzo o mnie dba i nie pozwala mi się przemęczać - usłyszał głos dziewczyny.
Czemu wystarczyło usłyszeć tylko to imię, aby czuć ból w sercu? Tak bardzo chciałby się z nim zobaczyć. Strasznie tęsknił za nim. Wydawało mu się, że minęło kiepskie pół roku jak się ostatni raz widział. Nie przestał go kochać. Tak bardzo pielęgnował to uczucie zanim zdecydował się je wyznać, a wiadomość, że są one odwzajemnione sprawiała, że jeszcze bardziej nie potrafił przestać.
-Widzę, że dba, tylko szkoda, że wyjechał jak jesteś w takim stanie. Ale i tak uważam, że nie można żyć bez ślubu - marudziła starsza pani.
-Wszystko w swoim czasie. Chcemy poczekać aż urodzę i trochę odpocznę. Potem już nie będzie żadnych przeciwności.
-To dobrze, bo już nie mogę się doczekać aż zacznę do ciebie mówić Kasamatsu-chan.
Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Kasamatsu Yukio. To nazwisko i to imię. Przez cały czas się zastanawiał czy to możliwe? Czy to możliwe, że mieszkał teraz na tym samym piętrze, co on? Na dodatek mieszkał on tutaj z narzeczoną, która dodatkowo jest z nim ciąży.
Przecież to mogło być możliwe przecież minęło tyle czasu i on mógł na niego nie czekać. Zbyt wiele minęło.

23 komentarze:

  1. Wróciłam ^-^
    Biedny Kise, rozumiem go też bym nie chciała wzbudzać w ludziach litości D:
    Mam nadzieje, że narzeczona zdradzała Kasamatsu i jest w ciąży z kimś innym, a on zostawi ją na Kise...
    Niektórych Anonimów i tak nie przekonasz. Ja sama bardzo długo nie komentowałam żadnego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można mieć wszystkiego, ale mam nadzieje, że niektorzy się trochę bardziej zaangażują:) sama tak często robiłam, ale na własnej skórze się przekonałam jakie to jest denerwujące
      to co mówisz to jedna z 9 opcji z których wybrałam jedno i na podstawie, której piszę:) ale czy to właśnie ta to nie powiem:D

      Usuń
    2. Nie żądam wiele, chcę tylko szczęśliwego zakończenia KiseKasa...

      Usuń
    3. Nigdy nie jest tak, że wszyscy są szczęśliwi:p ale się postaram

      Usuń
    4. Ale cukierkowych słodyczy się nie spodziewaj:) trza trochę pocierpieć aby docenić wszystko inne:)

      Usuń
    5. Kto musi pocierpieć? Ja czy Kisia?
      Wiem, że będę jeszcze płakać na tym opowiadaniem T_T

      Usuń
    6. Kisiak na pewno i ktoś jeszcze (a może kilka osób), ale to już nie powiem kto i dlaczego.
      Jeśli będziesz płakać to znaczy, że mi się uda, bo taki był plan na to opowiadanie:)

      Usuń
  2. *-* No dobra xD Zmobilizuję się i zaczne komentować :3 Lubie wszystkie twoje opowiadania *^* Zwłaszcza KagaAo i KiseKasa *-* No.. No po prostu jak czytam to żyję tym co czytam *-* Jak bohater jest smutny to i ja jestem smutna ;-; i tak samo jest z radością :3 jestem wtedy .. No musiała byś mnie widzieć xD Co do opowiadania to jest super *-* Biedny Kisiul ;-; wiem że tego nie chce ale i tak mu współczuje ;-; To opowiadanie mnie bardzo porusza ;-; a ja uwielbiam takie opowiadania :3 ehh.. No nie wiem co powiedzieć więcej oprucz tego, że mi się bardzo, ale to bardzo podoba :3 Ja chce więcej~ w karzdym razie WENY~! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam Cię za słowo:) każdy komentarz napełnia mnie motywacją do dalszego pisania, a ostatnio mi jej trochę brakuję (a sesja zbliża się wielkimi krokami) :)
      Bardzo się cieszę, że opowiadania się podobają XD każda taka pochwała napełnia mnie radością i za każdą bardzo dziękuje:)

      Usuń
  3. O słodka Amaterasu, zaraz wezmę i cię uduszę. JA. SIĘ. NIE. ZGADZAM. Yukio-chan ma kochać Kisię, never ever jakąś pustą dzidę!!! Jeszcze jej dziecko zrobił !!! No co za... Ekhm. Ponieważ mój żal i rozgoryczenie sięgają zenitu, odpuszczę sobie zwyzywanie Kasamatsu od chujów i innych takich i przejdę do wyjaśnienia, czemu nie skomentowałam całej reszty... Otóż nie przeczytałam jeszcze tego głównego opowiadania. Ogólnie jakoś tak opornie mi idzie nadrabianie zaległości, w swoim niekończącym się roztrzepaniu wiecznie o tym zapominam ;-; Nawet teraz zerknęłam tylko na nowości, zauważyłam że opowiadanie o Kisi w śpiączce ma nowy rozdział, i wziuuu do czytania. A zaraz wziuuu do historii. Chlip chlip ;--; Ale postaram się to nadrobić, czyli zmotywować swój mózg do odpalenia pierwszego rozdziału ;P
    No więc ten, moją opinię o tym opowiadaniu już znasz, pozostaje mi życzyć weny i przesłać masę ciepłych uścisków, żeby ci nie było zimno ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie róbmy z Kasamatsu potwora:) w końcu byli razem 16 dni i potem miał czekać osiem lat aż Kise się obudzi, albo i dłużej, bo nie miał o tym pojęcia. Bo mógł się nigdy nie obudzić. A on nie mógł aż tyle czekać?
      Mam nadzieję, że kiedyś się zmusisz i spróbujesz nadrobić resztę. KagaAo to moje pierwsze opowiadanie i ma u mnie szczególne względy:) jednak cieszę się, że czytasz resztę :]

      Usuń
  4. Gomen, że komentuję z opóźnieniem, ale ostatnio w weekendy nie jestem w stanie skupiać się na czytaniu blogów. Serio, wcześniej nie odczuwałam tego aż tak, ale teraz to jakaś masakra. Mam te weekendowe kursy i kiedy wracam w sobotę i niedzielę z nich do domu to mój mózg jest już w poważnym stadium rozpłynięcia się i jedyne na co mam ochotę to walnięcie się twarzą w pościel i zaśnięcie bez potrzeby myślenia o czymkolwiek innym. Także no tak to wygląda. Ja nie lubię czytać na "odwal się", dlatego jeśli wiem, że nie będę w stanie się odpowiednio skupić, to nie czytam wgl (aż strach pomyśleć, ile mi się zaległości nazbiera, jak wyjadę za tydzień do Egiptu, przecież ja później nie wyrobię z nadrabianiem tych wszystkich blogów... boję się).
    Także jestem, trochę spóźniona, za co przepraszam, ale przynajmniej teraz mam jasny umysł.
    Pozwolisz, że zacznę od ankiety? Bo muszę wyrazić zdanie na jej temat, bo po prostu MUSZE.
    No więc, ogłaszam oficjalnie wszem i wobec, że jeśli wygra MuraMuro, to ja się powieszę, poćwiartuję i wrzucę sama siebie w worku do rzeki. Serio. Pamiętasz, jak mówiłam, że u mnie yaoi rządzi się innymi prawami i przeczytam coś nawet o nielubianym paringu, choć żeby mi się spodobało musi być dobre? No tak, to prawda. Ale jest w moim przypadku różnica pomiędzy nielubianym paringiem z lubianymi postaciami, a nielubianym paringiem ze znienawidzonymi postaciami. No bo może i na początku nie lubiłam AoKaga (konfiguracja bez znaczenia), ale samego Aho uwielbiałam jako postać, a Kagami był dla mnie neutralny. A paring... no nie lubiłam, bo nie wiem... jakoś po prostu mi nie pasowali do siebie, ale jak już wiesz, przekonałaś mnie do nich i teraz plasuje się on bardzo wysoko w moim rankingu paringów. No, a jeśli chodzi o MuraMuro.... NIE TRAWIE ATHSU, NIE TRAWIE HIMURO. Dodaj sobie jeszcze do tego Satsuki i będziesz mieć top three moim znienawidzonych postaci z kurobasu. A Atsu i Himuro w paringu, razem... dwaj znienawidzeni bohaterowie, których najchętniej przepuściłabym przez mielarkę do mięsa.... możesz się domyślić, że ich połączenie jest dla mnie totalną abstrakcją, choć sam paring uważam za uzasadniony. Po prostu go nie trawie. Zazwyczaj uciekam z krzykiem kiedy go widzę, choć jest taki jeden art, który mi się podoba, ale to tylko dlatego bo to crossover do "Aniołów i Demonów". No, także ten, paringów MuraMuro wolę nie czytać i raczej nie sądzę, by ktokolwiek był w stanie mnie do niego przekonać. Nawet gdyby to było super mega zajebiście napisane... jakoś nie wyobrażam sobie, żebym mogła go polubić, skoro nienawidzę tych dwóch postaci. Także no - ma wygrać KasaKise (właściwie wolałabym AkaKuro, ew. MidoTaka, ale patrząc na liczbę głosów, nie ma szans, żeby wygrały, a posiadam niestety tylko dwa komputery, więc mój limit oddania głosów to dwa - haha, tak wiem, jestem cziter, ale chuj tam, sprawienie, by nie wygrało MuraMuro to dla mnie misja na skalę światową xd). Także zaraz po skończeniu komentarza biegnę do stacjonarnego i oddaję jeszcze jeden głos na Kisiaka xd Bo jak nie wygra KasaKise, to ja się kurwa powieszę, serio, daję słowo.
    *patrzy na komentarz* Boże ile pierdolenia o niczym.... gomen, gomen, przepraszam Cię, Meg, strasznie bardzo, ale ja po prostu musiałam to z siebie wyrzucić, nie bij, proszę.
    No, to teraz mogę w końcu przejść do części właściwej komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że bardzo podobał mi się ten rozdział. Jest po prostu genialny. A to dlatego, bo w sposób bardzo umiejętny przedstawiłaś w tych kilkudziesięciu akapitach ogólny zarys życia i problemów Kise po wybudzeniu się. Pokazałaś, jak mu ciężko - i tu wieeeeeeelki plus dla Ciebie za opisy przeżyć wewnętrznych, które są po prostu w tym rozdziale przegenialne. Co do sytuacji z Yukio.... Tak patrzę tam w górę i widzę, że dużo osób uważa go za antagonistę w tymże momencie. Ja prawdę powiedziawszy uważam kompletnie na odwrót. To znaczy; oni byli w związku przez 16 dni. Kasamatsu był zakochany w Kise, więc kiedy ten zapadł w śpiączkę musiało mu być cholernie ciężko, taki stanie obok i patrzenie, jak osoba, którą się kocha leży bez ruchu i możliwość, że może się ona juz nigdy nie obudzić, musiała byc dla niego bardzo bolesna. Na pewno cierpiał wtedy. Dlatego całkowicie rozumiem to, że w końcu zrezygnował z tego bolesnego czekania i postanowił żyć. Poza tym może i się kochali ale była to też miłość młodzieńcza, być może niedojrzała jeszcze w pełni (?), dlatego gdyby Yukio czekał na niego przez tyle lat to by było zbyt nienaturlane i naciągane. Nikt by chyba tak w świecie rzeczywistym nie zrobił. Sam Kise nie powinien mieć żalu do Kasamatsu (choć wiadomo, że dla niego to jest inna perspektywa czasu i na pewno to musi boleć), w końcu czy jeśli szczerzy go kochał, to naprawdę mógłby chcieć, żeby Yukio trwał przez osiem lat (osiem ich było? bo nie pamiętam dokładnie) trwał w takiej zatrważającej niepewności? Na pewno nie. Nie, jeśli jego uczucia względem Yukio były szczere.
      Nie mam co prawda pojęcia, jak to dalej potoczysz, ale z jakiegoś powodu nie chcę, żeby pomiędzy Kise i Yukio się wszystko ułożyło. W mojej główce zrodziła się wizja na KagaKise. Nie wiem czemu. Zobaczyłam coś takiego: "Kise ma problem z jakąś elektroniką, coś mu się psuje i musi sobie z tym poradzić, więc idzie do odpowiedniego sklepu, gdzie jak się okazuje pracuje Kagami. I tak się wszystko zaczyna". Nie wiem skąd taki pomysł, ale nie miałabym w sumie nic przeciwko, gdyby pojawił się tu taki paring. Właściwie to go całkiem lubię (od niedawna co prawda, ale pomińmy xd). Nie wiem oczywiście jakie są prawdziwe relacje po pomiędzy Yukio, a jego narzeczoną, czy on ją rzeczywiście kocha, czy nie, czy dziecko jest jego, czy nie, czy nie wpleciesz do tego na chwilę AoKise, żeby je potem brutalnie zniszczyć, czy nie, ale czuję, że wiele osób się w tym opowiadaniu nacierpi. I bardzo dobrze! Uwielbiam angsty! *sadystko, wracaj do łóżka, chyba się nie wyspałaś wystarczająco* *jak mam wracać, jak zaraz na zajęcia trzeba iść, co ty, znowu chcesz się wymigać?* (tak dobrze myślisz to moje rozmowy z moimi pozostałymi jaźniami xd). W każdym razie czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Zapałałam do tego opowiadania ogromną sympatią, po prostu.

      Usuń
    2. Haha, wiesz, jak tylko zrobiłam zakładkę "Zamówienia", to nagle się okazało, że mam znacznie więcej czytelników, niż sądziłam. Zabawne, nie? Ale myślę, że ciężko zmusić anonimków do komentowania. Jak się komuś nie chce komentować, to tego po prostu nie zrobi, koniec pieśni. A takie z kolei "fajne, kiedy kolejna część" jest takie odwal się. Chociaż faktycznie lepsze to niż nic.
      Tak, wgl, Meguś, to muszę Cię jeszcze raz przeprosić. Wiem, że mówiłam, że KiKise będzie prawdopodobnie w styczniu, ale chyba się jednak nie wyrobię, jako że za tydzień wyjeżdżam, a nie wyobrażam sobie edytowania postu na telefonie. Także gomen, ale chyba jednak będę mogła to wrzucić dopiero w lutym. Naprawdę przepraszam.
      A tak wgl, zauważyłam, że dużo osób, robi te ankiety na jakąś okazję, a na walę tynki to już wgl. Zastanawiałam się nawet czy nie zrobić czegoś takiego u siebie, ale znając mnie, jest tyle parignów, o których chciałabym i mogłabym napisać, że ta ankieta byłaby chyba kilometrowa. No chyba, że nie zrobiłabym jej na paring, a na "z jakiego anime chcielibyście paring".... zresztą, nie wiem, tak dużo myślenia, eh...
      No dobra, to ja kończę, bo znowu zaczynam pierdolić rzeczy niezwiązane z rozdziałem.
      Czekam na kontynuację (i na AoKagę)~!
      Weny~!

      Usuń
    3. Jak ja zawsze czekam na twoje "króciutkie" komentarze:) zawsze jak je czytam to patrzą na mnie jak na wariatkę co się do komputer uśmiecha. Nieważne, że trochę później ważne że jest. Jeszcze raz przepraszam za brak komentarza przy Twoim poprzednim opowiadaniu, ale nie wiem jak to się stało, ale chyba po prostu zbyt długo nie miałam czasu aby ułożyć coś sensownego, że potem już zapomniałam. A wszystko przeczytała. Często sama tak robię, że nie czytam od razu niektórych blogów, bo wiem że nie dam rady się skupić a czytać i komentować jak człowiek ledwo żywy to bez sensu. Teraz nawet nie wiem co napisać.
      Wiem, że niektórych nigdy nie namówię, aby cokolwiek napisali. Ale czasami denerwuje mnie duża liczba wyświetleń i widzę, że ktoś czyta np. wszystkie rozdziały AoKaga lecz nic potem nie napisze (i to wcale nie był jeden przypadek). Rzeczywiście komentarze, kiedy następny rozdział są kiepskie, ale chociaż pokazują, że ktoś to czyta i czeka na dalsze części. Bo AoKaga wydawało mi się w pewnym momencie, że piszę już wyłączne dla Ciebie, bo nikomu innemu się nie chciało chociaż skomentować, że ciekawy rozdział. Ewentualnie niektórych odstrasza długość tego i się nie chce tego czytać, ale jak wczoraj Yazu powiedziała 13 rozdziałów jej nawet szybko poszło. Aż sama jestem w szoku, że jestem już na 13 rozdziale. Kiedy to minęło?
      Autor też chce się poprawiać i czeka na opinie co było dobre a co należy poprawić. Ja się zastanawiałam skąd tyle też głosów w ankiecie? Ale pozostaje mi się cieszyć.
      Osobiście nie głosowałam we własnej ankiecie a mam swoich faworytów, ale postaram się napisać o tych co wygrają. Wiesz miałam dylemat czy umieścić tutaj AkaKuro, AkaFuri, ale uznałam, że dla mojego najwspanialszego czytelnika należy wybrać akurat taką parę, czego siostra nie mogła zrozumieć, bo lubi drugą o czym nie wiedziała, a uznałam, że nie mogą się postacie powtarzać:)
      Co do rozdziału to zastanawiała mnie opinia innych. Bo moje osobiste uczucia pokrywają się z twoimi. Czytałam kiedyś artykuł poświęcone takim osobą i nawet już nie pamiętam jakie tak były kraje wymienione, ale tylko mały procent badanych osób zostało by przy swoim partnerze w razie wypadu i śpiączki do końca. Często nawet po iluś latach ludzie są gotowi odejść od małżonka i próbować zacząć nowe życie z kimś innym. Dlatego wydawała mi się oczywista próba ułożenia sobie życia po tym jak Kisiak spał, bo nigdy nie wiadomo ile to by mogło trwać. Niektórzy budzą się po roku, dwóch, inni potrafią po 10 latach a niektórzy nigdy, więc rezygnacja Yukio z czekania jest chyba naturalna.
      Ale już nic więcej na ten temat nie mówię, bo każdy ma prawo mieć własną opinię.
      Pierwszy raz wyszedł mi taki długi komentarz. Chyba mnie tym zarażasz:)

      Usuń
    4. Kyaaaaaa *-* Mam u Ciebie specjalne względy, no po prostu się rozpłynę za chwilę. Normalnie zagłosowałabym pewnie na AkaKuro, ale wiesz, sprawienie, żeby MuraMuro nie wygrało to teraz dla mnie misja życia, więc odpuszczę sobie solidarność względem ulubionych paringów (a potem oberwę nożyczkami w ucho od Aksza, pięknie).
      Wiadomo, że każdy ma inne zdanie, o gustach się "podobno" nie dyskutuje. Ale z drugiej strony od czego są w takim razie gusta, skoro dyskutować o nich nie wolno? Przecież to najlepszy temat to dyskusji *fuck the logic*
      Najpierw zaraziłam tym Ayo, potem J., a teraz Ciebie... no jestem niezła, muszę to sobie przyznać *skromność, skromność to podstawa*
      Ja tam myślę, że Twoim faworycie to AoKaga, ale raczej nie mają oni szans (tak wgl, to jakim prawem AkaKuro jest najmniej pożądanym paringiem według tej ankiety?! *idzie naostrzyć siekierę*). Cóż... fakt, że ucieszyłabym się niezmiernie, gdybyś napisała mi AkaKuro (choć mam je już u Ciebie obiecane), ale prawdę powiedziawszy w tej chwili wyznaję zasadę "wszystko byle nie MuraMuro", więc... THIS IS WAR~!

      Usuń
    5. Mój pierwszy stały czytelnik ma szczególne względy:) Wiesz, że mogłaś głosować na kilka par?
      Zaczęłam już (to dopiero początki, ogólny zarys) pisać AkaKuro, ale za szybko się go nie spodziewaj. Nawet nie wiem kiedy naprawdę polubiłam tą parę:) kiedy to zrobiłaś?
      Sama zaraziłam Cie miłością AoKagową:) więc jesteśmy kwita
      Twoją siekierą i maczetą już mi Yazu groziła, więc wiem że należy się bać:) jak dołożyć jej kolekcje sztyletów to naprawdę się boje: XD ale na szczęście ja nie głosowałam i nie do mnie ewentualne pretensje za wynik taki a nie inny

      Usuń
    6. Jak to na kilka? Mnie mój komputer mówi, że mogę oddać tylko jeden głos... nie rozumiem..;-;
      Ah, zaraziłam Cię miłością do nich i bardzo dobrze! Przecież to taki piękny paring xd I wgl jeden z najbardziej uzasadnionych. No i czerwony i niebieski tworzą taki piękny kontrast (patrz, to się odnosi i do AkaKuro i do AoKaga xd no po prostu ironia losu no xd).

      Usuń
    7. Jeśli dobrze ogarnęłam to głos jeden, ale na kilka par.
      Czerwony i niebieski to dwa koloru, które idealnie się łączą:)

      Usuń
  5. NIE! sama męczysz mnie KasaKisią a tutaj Yukio z kobietą?! nie! T.T
    wiesz, że wpadłam na ten blog zanim założyłam mojego? i przeczytalam na pewno wszytskie one-shoty i te rozdzialy, ktore byly na tamten czas. po prostu nei komentowałam, bo nie mam zwyczaju komentować z anonima - jak wiele czytelników zresztą
    odpowiedziałam na twój komentarz i jeśli w końcu uda mi się stworzyc zakladki typu o blogu, ulubione itd to na pewno się tam znajdziesz a mnie juz uznaj za stalego czytelnika, ktory bedzie tu wpadal glwonie dla Kise <3
    ŻYCZĘ WENY! i czekam na kolejny rozdział (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak kocham KasaKise :) uczucia i myśli Kisiaka cały czas krążą dookoła Yukio, który się nie pojawił, jeśli w ogóle się pojawi :P w końcu może to po prostu to samo imię i nazwisko:) znam jeszcze jedną osobę która nazywa się tak samo jak ja, a moje nazwisko raczej nie jest popularne (na całą Polskę jakieś 200 osób)
      KasaKise jest tak mało i ciągle nad tym płaczę

      Usuń