Pierwszy rozdział nowego opowiadania, które będzie miało
kompletnie dziwną fabułę. Wyszło mi takie trochę fantasy, gdzie na szóstce bohaterów
dojdzie do materialnej przemiany, która zmieni ich życie. Ogólnie taka dziwna
komedia a bardziej parodia.
~~~~
Dla swojego psa każdy jest Napoleonem.
Rozdział 1
Obudził go okropny ból głowy. Nie pamiętał w ogóle, co się
stało. Nie wiedział gdzie jest. Leżał na kanapie w jakiś mieszkaniu, którego
nie zna, w którym nigdy nie był. Starał się przypomnieć, co się stało.
Pamiętał jak szykował się na spotkanie, które zorganizował
Kuroko. Mieli się na nim pojawić wszyscy członkowie pokolenia cudów. I
przybyli. Zdążyli się nawet pokłócić zanim przyszli Kuroko z Momoi. Dalej już
nie pamiętał, co się wydarzyło. Zawodnik Seirin coś powiedział, że mu jeszcze
za to podziękują, co potwierdziła dziewczyna i pstryknął palcami. To ostatnie,
co pamiętał.
A teraz nie miał pojęcia gdzie był i dlaczego, chociaż
ważniejsze jak się tutaj znalazł. Leżał na jakiejś wielkiej kanapie w
salonie wielkiego mieszkania. Wszystko było nadzwyczajnie duże. W drugim pokoju
słyszał jakieś odgłosy. Dwójka ludzi rozmawiała o czymś. Znał te głosy, lecz
nie mógł sobie przypomnieć, do kogo należą. Nie mógł też zrozumieć sensu ich
rozmowy. Jeden był wyraźnie czymś oburzony, a drugi wydawał się bardzo
spokojny. To chyba był Kuroko. Pamiętał jak kiedyś nazywał go Kurokochii, ale
już dawno zrezygnował z tych głupich końcówek. Ale, do kogo należał drugi głos.
Nim zdążył się zastanowić do pokoju wszedł zawodnik widmo i
jego kapitan z liceum.
-A to w ogóle legalne żeby on tu był - denerwował się
senpai.
-Jak nikt nie będzie wiedział, że tu jest to nic się nie
stanie.
Kasamatsu spojrzał na niego i raczej się nie ucieszył.
-Obudził się - stwierdził z wyrzutem.
-Rzeczywiście to ja uciekam. Dasz sobie radę - odpowiedział
Kuroko - mam u ciebie dług.
Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi chciał coś
powiedzieć, lecz senpai go wyprzedził.
-I, co mam z tobą zrobić sierściuchu?
Sierściuch?! To o mnie. Już chciał do niego podejść i
zażądać wyjaśnień za to określenie, kiedy spadł z kanapy. Musiały mi zdrętwieć
wszystkie mięśnie, pomyślał. Chcąc przytrzeć rękoma oczy zorientował się, że
ich nie posiada. Zamiast tego zobaczył czarne łapy. Dopiero teraz zauważył, że
jest niższy niż kanapa w pomieszczeniu. W największym szoku był jednak jak
poczuł, że posiada ogon. Puszystą lisią kitę. Ogólnie cały zamienił się w lisa.
To zły sen to musi być zły sen, powtarzał sobie i zaczął
chaotycznie biegać po pokoju. Chciał się obudzić z tego koszmaru.
-Hej przestań - zawołał za nim Kasamatsu próbując go złapać.
Nie posłuchał jednak. Biegał cały czas z marnym skutkiem.
Nie potrafił się poruszać na czterech łapach i efektem tego były liczne
wywrotki.
-Zaraz sobie coś zrobisz i Kuroko mnie zabije - próbował go
złapać.
Nic go nie powstrzymywał. Wbiegał pod ławę, kanapę, za
szafkę nie zwracając uwagi na szkody, jakie po drodze wyrządził starając się
też, aby go nie złapał. Nie zwracał uwagi na przekleństwa, jakie słyszał za
sobą.
-Mam cię - nim się zorientował został złapany - i co ładnego
żeś zrobił.
Starał się wyrwać, lecz małe ciało bardzo mu to utrudniało,
a był trzymany w taki sposób, że nie był w stanie go ugryźć czy podrapać.
-I, co mam z tobą zrobić byś znów nie zaczął wariować -
spojrzał na niego. Lecz mimo chęci odpowiedzenia w normalnych słowach z jego
ust a raczej pyska wydobył się tylko pisk.
Wyniósł go z pokoju, wszedł do łazienki i wrzucił do wanny.
-I z niej nie wyłaź - skarcił jak jakiegoś psa. Na wszelki
wypadek zamknął jednak drzwi.
Śliskie ściany bardzo utrudniały ucieczkę. Mimo wielu prób
wanna całkowicie uniemożliwiła wyjście. Zostało tylko wołanie o pomoc, lecz
jedyna osoba, która teraz mogła to zrobić to go w ogóle nie rozumiała.
-Zadowolony jesteś z swojego zachowania - usiadł na skraju
wanny, aby mieć na oku swojego nowego zwierzaka. Kise dopiero wtedy zauważył,
że krwawi mu cała noga. Przypomniało mu się, że uciekając zrzucił z szafki
jakąś roślinkę i doniczka chyba się stłukła. Podobny los spotkał szklany wazon
z ławy. Miał wyrzuty sumienia, że wyrządził tyle szkód to jeszcze senpai na coś
nadepnął jak próbował go złapać. Chciał przeprosić zapominając, że nie potrafi.
-Mam nadzieje, że ci przykro - prychnął opatrując sobie
stopę.
Chciałby się z tym zgodzić, ale nie wiedział jak. Nagle
usłyszał dzwonek do drzwi. Nie ucieszyło to senpaia, który nie wiedział, co ma
teraz zrobić. Po chwili wahania powiedział jednak do niego.
-Siedź cicho i nie wyłaź - i wyszedł zamykając za sobą
drzwi.
Kise starał się zrozumieć jak znalazł się w tak głupiej
sytuacji. Skoro Kuroko tu był i tutaj go zostawił to musiał mieć coś wspólnego
z jego przemianą. Jak on to jednak zrobił? I co ważniejsze jak on ma teraz
wrócić do normalnej postaci? Nie było jednak nikogo, kto mógłby
odpowiedzieć na to pytanie. Senpaia też dość długo już nie było. Z jednej
strony kazał mu siedzieć cicho a z drugiej bał się tego wszystkiego. Był małym
liskiem, który nawet nie potrafił wyjść z wanny. Jak ma sobie z wszystkim
poradzić? Chciało mu się płakać, lecz jak zwykle potrafił wydobyć z siebie
tylko pisk. Zwinął się w kłębek i zapadł w sen zmęczony gonitwą. Miał nadzieje,
że jak się obudzi to wszystko wróci do normy.
Niestety jego życzenie nie zostało spełnione. Otwierając
oczy ciągle był mały. Co gorsza znajdował się teraz w jakimś dużym kartonie,
który wydawał się za wysoki, aby z niego wyjść. Mimo to chciał spróbować.
Niestety skończyło się to niepowodzeniem. Miał już dosyć tej sytuacji. Chciał,
że to się wszystko skończyło. Sufit, który widział z dna kartonu różnił się od łazienkowego,
czyli był już gdzieś indziej. Lecz nie był sam. Słyszał kogoś. Pewnie Kasamatsu
pomyślał. Nie mając innego wyjścia chciał go wołać, aby go stąd wydostał, lecz
jak zwykle nie potrafił. Na szczęście jęki z kartonu zwróciły czyjąś uwagę. Tak
jak przypuszczał w pokoju był senpai.
-I było tyle wariować - spytał, lecz w odpowiedzi otrzymał
tylko piski - ty mi lepiej powiedz, czym mam cię karmić?
Pochylił się nad kartonem i potargał go za uszami. Mimo
niechęci i złości za takie zachowanie, to zwierzęca natura zrobiła swoje.
Zaczął radośnie piszczeć tak mu się to podobało. Nie mogąc się opanować zaczął
jeszcze bardziej podstawiać łepek, aby ten nie przestawał.
-Ale się zrobił przytulaśny - przestał i wziął go na ręce -
tylko mi tutaj nie wariuj. A ja skończę szykować jedzenie. Nawet nie myśl, że
uszykuje ci coś, co powinieneś jeść.
Kiedy został postawiony na podłogę, zaczął się zastanawiać,
o co właściwie mu chodziło z tym jedzeniem. Co właściwie jedzą lisy, myślał i
stwierdził, że nie chce znać odpowiedzi na to pytanie. Zaczął się bać, co
dostanie. Chyba już wolał nic nie dostać, mimo że poczuł burczenie w brzuchu.
Zapach był jednak ładny, nie wiedział czy robił to jedzenie dla siebie czy dla
niego. Cały czas przyglądał się Kasamatsu w nadziei, że szykuje mu coś
normalnego. Zastanawiał się także jak ma mu właściwie powiedzieć, kim tak
naprawdę jest i co się stało, ale nie miał żadnego pomysłu jak to zrobić. Poza
tym tylko ktoś, kto postradał wszystkie zmysły by w coś takiego uwierzył.
Człowiek zamieniony w lisa. Ciekawa historia.
Tak bardzo zaczął się zastanawiać, co ma teraz zrobić, że
nie zauważył, że jest od pewnego czasu obserwowany. Doznał wielkiego szoku,
kiedy senpai nogą przeturlał go tak, że teraz leżał na grzbiecie.
-Co robisz futrzaku? - spytał, lecz jak zwykle odpowiedzi
nie uzyskał - pewnie jesteś głodny.
Postawił przed swoim nowym zwierzakiem jedzenie. Kise jednak
podszedł do miski z wielkim niepokojem. Nie wyglądało źle, ale nie miał
pojęcia, co mu uszykował. Zaczął nerwowo obwąchiwać jedzenie.
-Jedz. Mam to samo - szturchnął go nogą Kasamatsu
- Kuroko kazał dawać ci normalne jedzenie.
Rzeczywiście dostał ryż z kurczakiem i warzywami. Dziwnie
się czuł, kiedy musiał jeść w taki sposób, ale co miał zrobić jak był głodny.
Powstał potem jednak następny ważny problem. Musiał się udać
na stronę, a nie miał pojęcia jak ma to zrobić. To problem. Wielki problem.
Wręcz katastrofa. Zaczął się kręcić w kółko nie wiedząc o ma zrobić. Jego
nerwowe zachowanie zwróciło jednak czyjąś uwagę. Yukio najpierw zaczął mu się
przyglądać zastanawiając się, o co chodzi. Gdy się zorientował, wpadł w równie
wielką panikę.
-Co robić? Co robić - powtarzał. Po chwili jednak nie
znajdując lepszego rozwiązania podsunął mu gazety.
Czym sobie na to zasłużyłem. To krępujące i żenujące. A on
nawet nie wie, kim jestem. Albo wie i nabija się z tej sytuacji. Jednak po
zachowaniu Kasamatsu wątpił w to. On myśli, że
dostał zwyczajnego zwierzaka pod opiekę.
Kiedy jego "opiekun" wrócił z łazienki rozmawiał z
kimś przez telefon.
-Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyny w takiej sytuacji -
powiedział do kogoś - co Kuroko sobie myślał rozdając taki zwierzyniec. Bo
raczej posiadanie wszystkich jest nielegalne.
Chwilę nic nie mówił słuchając swego rozmówcy.
-Po Takao można się tego spodziewać, chociaż jemu nigdy bym
tego nie powierzył.
Wreszcie dotarł do niego sens usłyszanej rozmowy. Czyżby
inni też zostali zamienieni i tak jak jego Kuroko ich gdzieś zostawił. Zaczął
krążyć wokół senpaia chcąc się czegoś dowiedzieć.
-A ty, czego znów chcesz - spytał go - nie, nie mówiłem do
ciebie. Kręci się cały czas. Dobra Miyaji. Tak, jak tylko Kuroko zabierze go z
powrotem to się wszyscy zbierzemy i zagramy. Narazie.
Rozłączył się i ukucnął drapiąc liska za uszami jak
wcześniej. Podobało mu się to, ale cały czas zastanawiał nad sensem rozmowy.
Pominął już fakt, że inni też prawdopodobnie zostali zamienieni. Senpai miał
kontakt z Miyaji. Zdziwił. Mówił tak o Takao jakby również utrzymywali
znajomość. Jakoś po zakończeniu liceum przestał się z większością, a raczej ze
wszystkimi widywać.
-I, co ja z tobą mam skoro nie wolno mi cię zostawić samego?
Kiedy przestał się nim zajmować, usiadł na kanapę i zaczął
czytać książkę. Nawet próbując wysilić wzrok Kise nie potrafił przeczytać
okładki. Zaczęło mu się nudzić. Zaczął, więc się rozglądać po
pomieszczeniach. Łazienka, kuchnia, salon i jeszcze jeden pokój, w którym
jeszcze nie był. Korzystając z okazji, że Kasamatsu był zajęty czytaniem wszedł
niepostrzeżenie. Tak jak przypuszczał była to sypialnia. Urządzona prosto tak
jak i całe mieszkanie. Bez żadnych ozdób. Jedynie, co zwróciło jego uwagę to
zdjęcia wiszące nad komodą. Trzy przedstawiały pełny skład drużyny koszykówki
liceum Kaijo, z poszczególnych klas. Zauważył coś, o czym wcześniej nie miał
pojęcia. Kasamatsu w pierwszej i drugiej klasie miał numer 7 na koszulce. Taki,
jaki on później nosił. Kolejne zdjęcia z rodzicami i dziadkami. Ostatnie
przedstawiało boisko do kosza a na nim mnóstwo zawodników. Przypuszczał, że
zrobili je kiedyś jeszcze w liceum. Jednak po chwili stwierdził, że to
niemożliwe. Wszyscy byli tutaj starsi, wiec zdjęcie musiało być zrobione
niedawno. Rok góra dwa lata temu. Wśród osób zauważył Kasamatsu, Moriyama,
Kobori, Hayakawa czy Nakamura a także gracze innych zespołów. Byli tutaj Takao,
Miyaji, Otsubo z liceum Shutoku lub z akademii Too Wakamatsu, Sakurai czy
Imayoshi. Rozpoznał zawodników Yosen Okamura, czy Fukui. Oprócz nich Hiromu,
brat Kagamiego, obok którego stał. Oprócz asa Seirin była tutaj także cała jego
drużyna Hyuga, Izuki, Mitobe, Koga, Kiyoshi i Furihata. Zdziwił się, kiedy
zobaczył tutaj także swojego byłego kapitan z liceum, Nijimura.
Właściwie było tutaj większość graczy z drużyn, do których
należeli członkowie pokolenia cudów, lecz żadnego z nich tutaj nie było. Nie,
był jeden. Dopiero teraz go zauważył. Wśród nich stał Kuroko. Czyżby utrzymywał
ze wszystkimi kontakt, zastanawiał się.
-Tutaj jesteś. A zastanawiałem się gdzie się schowałeś -
dopiero teraz zauważył Kasamatsu - jeśli mnie nie ma to tutaj nie wolno
wchodzić.
Wziął go na ręce w wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Wszedł do salonu i wrócił do czytania.
-Nie marudź. Muszę się uczyć - powiedział do niego, kiedy
ten z nudów zaczął piszczeć chcąc zwrócić na siebie uwagę.
Nic to jednak nie dało, więc starał się wdrapać na
kanapę, lecz zaliczył tylko dwa wspaniałe upadki.
-No dobrze - usłyszał i został położony na kanapę.
Zadowolony, że udało mu się zwrócić na siebie uwagę położył się na kolanach i
podstawił łepek.
-Ty się naprawdę robisz rozpieszczony - powiedział Yukio i
zaczął go głaskać.
Cały dzień spędził na chodzeniu za Kasamatsu i przyglądaniu się,
co robi. Nie mając nic lepszego do roboty, więc nawet to wydawało się ciekawe.
Był zły na siebie, bo pozwalał swojej zwierzęcej naturze przejmować nad sobą
kontrolę. A on nawet nie chciał takiej mieć. A teraz jeszcze chciało mu się
bardzo spać.
-Chyba już pora spać- powiedział senpai.
Mam dosyć. Mam uszy, ogon. Muszę jeść z miski i sikać
na gazetę. Na dodatek muszę spać w kartonie. Czy coś gorszego może mnie
spotkać?
Kiedy zbierając się do spania Kasamatsu wrzucił go do
kartonu, zrobiło mu się przykro. Co prawda dostał jakiś koc, ale to i tak nie
była przyjemna sytuacja. To wszystko go przerażało. Nie zdawał sobie
sprawy, że w tym czasie zaczął piszczeć i przy tym nie bardzo można było spać.
-Niech ci będzie - usłyszał, po czym został wyciągnięty z kartonu
i położony w narożnik łóżka - a teraz śpij.
Nawet już nie zwrócił uwagi albo raczej nie chciał jej
zwracać, że zwierzak wszedł pod kołdrę i ulokował się koło niego.
-Dobranoc.
~~~~
Mam nadzieje, że się podobało i będę mogła wrzucić kolejną część.
Za tydzień powrót do AoKagi, bo CLD chyba się załamie.
Tego się nie spodziewałam ^-^ Myślałam, że napiszesz jakąś obyczajówkę , a tu....nawet nie wiem co napisać. Zniszczyłaś mnie tym opowiadaniem. Na początku myślałam, że Kise budził się na kacu. On tak bardzo pasuje na słodkiego liska. Zastanawiam się w co zamieniła się reszta. Mam nadzieje, że Midorima jest borsukiem, nie pytaj dlaczego. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńSuga Senpai
Pomysł wziął się z obrazka gdzie Kise był właśnie słodkim liskiem:)
UsuńDlaczego Midorima borsukiem? Z nim jednym mam problem i narazie nie mam pomysłu?
Wyślij mi link do tego obrazka, prooooszę ^-^
UsuńNie mam pojęcia dlaczego borsukiem, po prosu tak pomyślałam, że to bardzo majestatyczne ziwrzęta
Suga Senpai
Z borsukie to trzeba się zastanowić, bo z Midorimą mam największy problem. Żaden zwierzak mi nie pasował:)
UsuńJak znajde bo nawet nie pamiętam gdzie go widziałam
Jak ja się cieszę, że zwracasz uwagę na moje kochane opowiadanie. Dziękuję, dziękuję, będę z niecierpliwością wyczekiwać przyszłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńA do tego rozdziału wracając....
Nie wiem w sumie co powiedzieć. Zastanawiam się, co brałaś pisząc go. Bo na trzeźwo na pewno tego nie napisałaś! Albo Twój mózg gdzieś się w trakcie zagubił. Nie wiem, w każdym razie mój obecnie, po tym rozdziale opuścił moją mózgoczaszkę.
W sumie wiesz pewnie, że ja jestem ostro poryta, dlatego też nic dziwnego, że to opowiadanie od razu przypadło mi do gustu. Po początkowym szoku i gapieniu się przez pięć minut w ekran, stwierdziłam, że to jest mistrzostwo. Naprawdę. Nie spodziewałam się, że możnaby zrobić z kurobasu prawdziwe fantasy (to wszystko pod koniec nie okaże się snem wywołanym przez hipnozę Tetsu, prawda?), ale wyszło Ci to świetnie. Nie no, po prostu brak mi słów. Genialne, naprawdę.
Zastanawiam się do kogo trafi Haizaki. Do Nijimury? Hmmm, ale jestem teraz ciekawa. Wgl to w co pozamieniali się inni i do kogo trafią bardzo mnie interesuje. Choć teorie swoje już mam, wiadomo, jak to ja xd
Będę czekać na ciąg dalszy niecierpliwie. Wgl, wyobrażam sobie, że Aoś w postaci zwierzaka mógłby trafić do Kagamiego. To by było takie cholernie słodkie i urocze, jak ja to sobie wyobrażę.... awwww! Aż nazbyt urocze. Hyhy, jeszcze śmieszniej gdyby trafił do niego w postaci psa. Odwieczna fobia powraca, strzeżmy się!
A tak wgl to Kisiak pasuje bardziej na labladora, ale listek też spoko. Wgl Kisiak pasuje na zwierzaka xd
Weny!
Moje pierwsze opowiadanie ma szczególne względy:) w końcu było pierwsze.
UsuńNic nie brałam (i nic nie piłam) skąd, więc pomysł, że było inaczej. Tak jakoś samo wyszło. Główna zasługa obrazków przedstawiających Kise i innych, jako zwierzaki (on mi pasuje najbardziej do lisa)
Aż tak wredna dla Kagamiego nie będę żeby mu psa wysyłać. Kagamiś taki słodki, ale to nie znaczy, że się nie pomęczy. Bo warunki będzie miał bardzo trudne.
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń