piątek, 5 grudnia 2014

Jeden

"Czas to burza, w której się zgubiliśmy" 
William Carlos Williams



Białe światło raziło go w oczy. Kojarzyło mu się to z wybiegiem.
Błysk fleszy, blask reflektorów były czymś, co kochał. Traktował to na równi z koszykówką albo nawet wyżej. Modeling przynosił mu więcej zysków niż sport. Dlatego też o tym właśnie myślał po zakończeniu liceum.
Kochał stać w centrum uwagi, popularność, która się z tym łączyła i tłumy fanek.
Pamiętał swój ostatni pokaz. Jakiś nowy projektant, który oprócz wielu zwolenników miał również wielu wrogów, którzy mieli mu za złe zbyt wulgarną i prowokujące. Jak przyszła jego kolej i stał teraz w centrum uwagi wszystkich widzów i fotografów na widowni rozpoczęła się jakaś awantura. Pamiętał przepychanki i wrzaski. Nawet nie wiedział, kiedy usłyszał także strzały i wszyscy zaczęli uciekać i szukać wyjścia. A on tak stał na samym środku nie mając siły się ruszyć, czując dziwne ciepło w okolicy lewego ramienia. Słyszał jak ktoś go wołał, lecz otaczający go świat przestawał istnieć.
Teraz światło raziło go w oczy. Po kilku mrugnięciach zobaczył biały sufit. Przez chwilę nie słyszał jednak żadnego dźwięku wokół siebie poza aparaturą medyczną, do której był podłączony. Każda próba ruszenia choćby palcem była niewykonalna a ból, który się z tym łączył był nie do zniesienia.
Nagle usłyszał jakiś hałas. Ktoś kogoś wołał wywołując zamieszanie.
Potem ludzie zaczęli wokół niego krążyć, sprawdzać wyniki i razić światłem po oczach. Czuł ucisk w klatce piersiowej, przez który ciężko mu się oddychaniu a o powiedzeniu słowa nie było mowy. Słyszał jednak wszystko, co mówili do niego lekarze. Jak go uspokajali, mimo że byli bardziej zdenerwowani od niego.
Odłączyli go od większości urządzeń i dzięki temu mógł swobodniej oddychać. Chciał poprosić o rozmowę z siostrą lub mamą, lecz nikt nie chciał mu udzielić żadnych informacji.
Po podstawowych badaniach w sali została tylko kobieta, która nie była ubrana jak personel medyczny.
-Co pan pamięta? - zapytała.
-Nie wiem. Pamiętam pokaz. Jakiś hałas a dalej już nic.
-W trakcie pokazu wdarli się terroryści i został pan postrzelony - dziwnie się czuł, kiedy zwracano się do niego przez pan. Był przecież w drugiej liceum. Zaczął się zastanawiać jak długo spał. Skoro został rzeczywiście postrzelony powinien odczuwać jakiś ból w ramieniu a tymczasem nie czuł, aby miał gdzieś jakiś bandaże czy opatrunki.
-Ile czasu byłem nieprzytomny? - spytał.
Kobieta przez kilka chwil zastanawiała się, co powiedzieć.
-Osiem lat.

Nie potrafił tego zrozumieć. Siedział na łóżku i myślał. Nie potrafił zrozumieć, jakim cudem mógł przespać blisko osiem lat. Ostatnie, co pamiętał to pokaz. Miał wtedy siedemnaście lat. Teraz jednak miał już trochę więcej. Dwadzieścia pięć. Liczba tak duża i wystarczająco straszna. Przegapił tyle ważnych dat, które powinien przeżyć i świętować. Teoretycznie wolno mu było palić, pić lub starać się o prawko. Powinien skończyć liceum pójść na jakieś studia. A on w tym czasie spał. 
Wziął do ręki po raz kolejny lusterko. Spojrzał we własne odbicie i nie potrafił zrozumieć jak to się stało. Nawet twarz, którą tak dobrze znał wydawała mu się inna. Włosy miał bardzo krótko obcięte, tak jak nigdy. Po kolczyku, na który musiał długo namawiać mamę ślad zaginął.
Nie potrafił na siebie patrzeć. Twarz nastolatka zamieniła się w twarz mężczyzny. Jego rysy stały się ostrzejsze, oczy straciły blask. Cały był blady i wychudzony.
Nic nie zostało z jego dawnego życia. Wszystko minęło. Nie potrafił się niczym cieszyć. I nawet nie miał, z kim. W swoim życiu miał tylko mamę i siostrę. Teraz jednak był sam.
Sanitariusze użyczyli mu telefon, którym nawet nie potrafił się odsługiwać, tak technologia poszła do przodu. Odczuł jednak ulgę słysząc głos starszej siostry, lecz nawet to nie odgoniło uczucia, że jest sam.
Matka zmarła trzy lata po jego wypadku, a siostra wyjechała z Japonii. Ledwo pamiętał Davida. Ayama przyprowadziła go krótko przed tym wszystkim. Lecz nigdy by się nie spodziewał, że w tym czasie jak był nieprzytomny pobrali się i przeprowadzili do Lizbony po śmierci ich matki. Tam urodziła im się dwójka dzieci. Wydawało się, że  ułożyło jej się życie, lecz wtedy przeżyła najpierw zdradę a potem rozwód. Teraz mając dwójkę małych dzieci nie może sobie pozwolić na powrót tutaj. Mimo iż obiecała, że postara się przyjechać. 
Od ordynatora dowiedział się, że przyjeżdża tutaj raz w roku i regularnie dzwoni, aby pytać o jego stan zdrowia. Ma teraz pięcioletniego siostrzeńca Christophera i trzyletnią siostrzenice Alexandre. Mały często choruje i często musi przebywać w szpitalu, dlatego siostra nie może w tej chwili przyjechać. Nie winił jej. Miała już swoje życie i nie chciał jednak jej martwić. Cieszył się, że mimo wszystko cały czas się nim interesowała, lecz nie wiedział jak sobie poradzi.
Ośrodek, w którym się znajdował zajmował się osobami, które zapadły w śpiączce, gdzie starano się je wybudzić. Jeszcze mama go tutaj umieściła a teraz siostra płaciła za jego pobyt. Nie mógł jednak przebywać w ośrodku cały czas. Skoro Ayama tutaj nie było to nawet nie miał gdzie iść po wyjściu. Na kolegów nie miał, co liczyć. Wątpił żeby któryś jeszcze o nim pamiętał. Każdy z nich już pewnie skończył studia, zaczął pracę i założył rodzinne. A on nawet liceum nie skończył. Wszystko, co miał to stracił. Bo co mu pozostało. Bez wykształcenia, bez pracy, bez niczego.
Mając dwadzieścia pięć lat człowiek posiada już pewien bagaż doświadczeń, które pozwalają mu całkowicie wejść w dorosły świat. Mieć tyle lat, to jak mieć całe życie przed sobą i wiele planów na przyszłość. On natomiast miał za sobą wiele ambicji, pomysłów i planów dotyczące jego przyszłości, które kiedyś wymyślił,  lecz teraz wydawały się one bzdurne i nierealne. Przed sobą natomiast nie widział już nic. Stracił nie tylko czas, ale i chęć do życia.

5 komentarzy:

  1. Pierwsze zdanie "Białe światło raziło go w oczy. Kojarzyło mu się to z wybiegiem." skojarzyło się z wyścigami konnymi. Nie wiem czemu, ale jakoś ten wybieg. W tej chwili po mojej głowie lata obraz Kise z głową rumaka. Prawie jak Jean z SnK. Obraz co najmniej dziwny, no ale ok. Moja wyobraźnia jest zryta.
    Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń. Przespał osiem lat? No lekki mindfuck, przyznaję. Niemniej bardzo ciekawy pomysł na historię. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Niektórzy nie lubią Kisę, znam nawet dobrze jedną osobę, która najchętniej przepuściłabym go przez mielarkę do mięsa, ale ja go bardzo lubię. Jest taki... pozytywny, taki cholernie uroczy. Choć mam wrażenie, że ten tu u Ciebie raczej będzie kompletnie inną postacią. Trudne dni przed nim wyczuwam. Jestem bardzo ciekawa, jak to dalej pociągniesz. Bo wstęp zachęcający bardzo.
    Nawet nie płaczę, że to nie AoKaga, bo spodobał mi się ten motyw. Chociaż obiecałaś mi na ten weekend AoKagowe fajerwerki, którym nie ma... nie wybaczę Ci tego. Niemniej pomysł na takie opowiadanie naprawdę mnie zaintrygował.
    Czekam na ciąg dalszy i na moje obiecane/spóźnione fajerwerki xd
    P. S Zaczęłam pisać KiKise. Idzie mi to powoli, ale idzie. I jest dziwne. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kise z głową rumaka? Padłam ze śmiechu jak to przeczytałam:) Naprawdę Ty to masz pomysły.
      Gdzie Kise wrzucić do maszynki do mięsa tak nie wolno (chociaż po niektórych fragmentach wrzuciłabym tam Kuroku i jeszcze może kogoś). To taka wspaniała postać, która daje tyle uroku w anime:) Bez jego głupich tekstów i specyficznego zachowania to nie byłoby to samo

      Przepraszam, ale AoKaga miałaś obiecane na mikołajki a jeśli dobrze mi wiadomo to nie dzisiaj!!! :)

      Usuń
    2. Czy ja dobrze słyszę? Chcesz mi powiedzieć, że dodasz dwa posty w weekend? Jutro będzie AoKaga? AAAAAAA, jaram się. Odwołuję wszystkie zarzuty! xd

      Usuń
    3. ;P to planowałam, a AoKage miałaś dostać DOPIERO na mikołajki

      Usuń
  2. Zapowiada się świetnie. Na pewno będę kontynuowała i czytała dalej już za chwilę, ale Hitomi nie ma co robić tylko pisać komentarze :D

    OdpowiedzUsuń