niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 12 Cisza

Nie mógł spać. Mimo późnej pory nie potrafił zasnąć. Taigi nie było od kilku godzin. Wyjechał i zostawił go z dzieciakami. Hiro, Nobu i Asami nie chcieli spać. Wszyscy bardzo się martwili o Kagamiego. Udało mu się jednak namówić całą trójkę, aby położyli się do łóżek.
Zabawne było układanie prezentów pod choinkę. Taka zabawa w Świętego Mikołaja. Był ciekaw ich min jak rano otworzą wszystkie upominki. Miał tylko nadzieje, że Taiga do tego czasu wróci.
Kanapa wydawała mu się jeszcze bardziej niewygodna niż ostatnio.

Zbliżała się czwarta, kiedy usłyszał lekki hałas przy tylnych drzwiach. Jako policjant musiał zachowywać szczególna ostrożność, dlatego ciche dźwięki go obudziły. Jednak żaden złodziej nie posługiwałby się kluczami. Mimo to starał się zachować ostrożność Odczuł ulgę, kiedy zobaczył swojego ukochanego w tylnych drzwiach domu.
Zmieszał się jednak, kiedy zobaczył jego minę. Czuł jak bardzo jest pożerany wzrokiem. Nie wiedział jak ma traktować jego zachowanie. Nie miał pojęcia ile tak stali
-Wszyscy śpią? -zapytał.
-Chyba tak - zmieszał się.
Nim zdążył się zastanowić, co ma dalej zrobić Taiga chwycił go za rękę i pociągnął go za sobą. Nawet nie zdążył nic powiedzieć, kiedy został wręcz siłą wrzucony do gabinetu. Kiedy znalazł się między drzwiami a Taigą nie miał sił nic mówić. Czyny zastępowały wszelkie słowa. Smak obcych, nie smak jego ust na własnych było najwspanialszym przeżyciem, jakie mogło mieć miejsce. Kiedy miał na sobie tylko spodnie od dresu wiedział, że mocno jest wyczuwalne, że pocałunki wystarczyły, aby pokazać jak bardzo jest podniecony. I on to wiedział, dlatego nie przestawał. Czuł dłonie Kagamiego pod swoją koszulką.
-Staraj się być cicho - szepnął mu do ucha.
Nie potrafił mu nawet nic odpowiedzieć. Jego koszulka została gwałtownie mu ściągnięta. Dotyk rąk na nagiej rozgrzanej skórze. Kiedy dołączyły do tego delikatne pocałunki składane na jego torsie czuł, że całe jego ciało drży z podniecenia.
Nawet nie zauważył, kiedy kurtka i bluza Kagamiego dołączyły do jego koszulki.
-Taiga - wyszeptał.
W odpowiedzi otrzymał tylko ciche mruknięcie.
-Możesz proszę. Ja zaraz - nawet nie miał siły dokończyć
Ten uważnie na niego spojrzał i ponownie przywarł ustami do jego warg. Jego spodnie zostały z niego zsunięte. Odczuł wielką ulgę, kiedy poczuł jak dłoń Kagamiego zaciska się na jego już sterczącą męskość. Szybkie ruchy Taigi sprawiały, że czuł coraz większe podniecenie. Wsunął dłonie w jego włosy. Cieszył się, że zamknął mu usta pocałunkiem. Bał się, że mógłby zachowywać się zbyt głośno i dzieciaki śpiące na górze mogły się obudzić.
Kiedy doszedł nie miał siły, aby ustać na nogach. Objął ukochanego mając nadzieje, że ten pozwoli mu, chociaż przez chwile spróbować dojść do siebie. Odczuł ulgę, kiedy pozwolił się objąć i głaskał go próbując uspokoić.
-Dzięki - szepnął, kiedy odzyskał mowę.
-Niby, za co? - zdziwił się.
-Że pozwoliłeś mi - nawet nie wiedział jak ma to powiedzieć - kiedyś zachowywałem się gorzej.
-Wiem - pocałował go delikatnie.
Delikatne pieszczoty, którymi go obsypywał sprawiał, że pragnął go jeszcze bardziej. Chciał czegoś więcej, nawet, jeśli znajdzie się na dole. Chciał mu już wcześniej na to pozwolić jak byli u niego w mieszkaniu, ale teraz czuł, że nie wytrzyma, jeśli tego nie skończą.
-Taiga - wyszeptał - do czego to doprowadzi?
-A gdzie chcesz żeby zaprowadziło? - odsunął się od niego.
-A nie wiesz? - spojrzał mu w oczy.
-A pozwolisz mi?
-Kiedyś nigdy bym na to nie pozwolił a teraz nie wyobrażam sobie żeby mogło był inaczej - uśmiechnął się mając nadzieje, że spełni on jego prośbę.
Kagami przyciągnął go ponownie do siebie i znów go pocałował. Nawet nie zorientował, kiedy obrócił go i teraz był oparty o biurko.
-Tylko bądź cicho - powiedział, kiedy posadził go na blacie biurka ściągając z niego spodnie.
-Postaram się - wiedział, że będzie to trudne, ale chciał, aby do tego doszło. Pragnął tego jak niczego innego na świecie.
Ruchy Taigi sprawiały mu przyjemność. Pocałunki, którymi obsypywał całe jego nagie ciało. Czuł jak cały jego organizm przeszywają różne dreszcze. Podniecenia, rozkoszy i niepewności.
Język i usta, które drażniły jego skórę niebezpiecznie schodziły coraz niżej. Czuł jak niebezpieczne to będzie. Nigdy nie było mu tak dobrze. Robili to już nie raz, ale nigdy tak się nie czuł. Inaczej reagował chłopiec a inaczej mężczyzna. Tracił wszystkie zmysły, kiedy poczuł język przesuwający się po całej długości jego członka, usta smakujące każdy milimetr i zęby, które bardzo delikatnie drażniły wrażliwą skórę tego miejsca. Wszystko to stworzone w mieszankę rozkoszy i  pragnienia obydwu stron zdawało się nie mieć końca. Świat mógłby przestać dla niego istnieć, kiedy poczuł jak Taiga bierze do ust jego członka. Nie spieszył się. Powolnie ruchy od samego czubka zsuwające się coraz niżej, dostarczając partnerowi kolejne fale rozkoszy.
Nie potrafił już logicznie myśleć. Chciał tylko, aby to trwało i się nie kończyło. Kiedy Taiga doszedł do końca i zaczął intensywnie pieścić jego wrażliwe miejsce zatracił się całkowicie. Stał nad krawędzią pragnienia, które miało go za chwile całkowicie pochłonąć. I go pochłonęło. Nie był wstanie nawet przewidzieć, kiedy to się stało. Jęknął głośniej zapominając, że nad nimi śpi trójka dzieci. Przeraziła go własna reakcja. Jakby nie potrafił kontrolować swojego ciała. Był przekonany, że Taiga będzie zły za tak nagłe jego dojście i to w momencie, kiedy miał go w sobie, lecz ten wydawał się tym nie przejmować. Biała ciecz, która wszystko zabrudziła zostawała połykana. Widząc, że mu to nie przeszkadzało sam położył się na blacie rozkoszując się kończącą się pieszczotą. Zjednaj strony nie chciał żeby się ona kończyła, ale po niej powinna być następna
-Jesteś pewien, że tego chcesz? - podniósł się i spojrzał na niego.
-Tak - odpowiedział bez zastanowienia.
-Ale skoro ty nigdy - wahał się - ja nic nie mam żeby.
-To nic - przerwał mu i pocałował - będzie dobrze.
Ufał mu. Wiedział, że będzie dobrze. On się o to postara. Zrobi wszystko, aby tak było.
-Rozluźnij się - polecił mu. Nie musiał nawet tego mówić. Czuł, że jest całkowicie rozluźniony. Kiedy poczuł jak bez najmniejszych problemów zostały w niego włożone najpierw jeden potem dwa palce wiedział, że miał racje. Był gotów, aby go przyjąć w sobie. Nie myślał teraz o niczym innym.
-Jesteś gotowy - szepnął do niego.
-Jak nigdy - wyjęczał - a ty?
W odpowiedzi zobaczył szyderczy uśmiech, nie zdążył nic powiedzieć, bo usta zostały zamknięte inne wargi. Namiętne pocałunki były początkiem do tego, co nadeszło po chwili.
Nic. Żadne uczucie nie mogło się równać z tym jak czujesz obcą męskość wchodzącą w własne ciało. Powolne ruchy sprawiały mu ból. Był to jego pierwszy, kiedy leżał na dole i nic, żadne gadanie nie były wstanie przygotować do czegoś takiego.
Kagami się nie spieszył, nie wykonywał gwałtownych ruchów. Pozwolił mu na stopniowe przyzwyczajania do tej sytuacji, która była niby znajoma, ale jednocześnie tak nowa i tak obca. A on go czuł jak wchodzi głębiej i głębiej, sprawiając mu zarówno ból jak i przyjemność. Dreszcze rozkoszy przeszywające każdy najmniejszy milimetr ciała rozszarpywały jego ciałem.
Oplótł go nogami dając mu lepszy dostęp. Uczucie, kiedy doszedł do końca było czymś zupełnie nowym niemogący być porównanym z niczym innym. Taiga zatrzymał się na chwilę, aby mógł się trochę przyzwyczaić. Przyzwyczaić do obcego ciała w jego własnym.
Kiedy czuł pierwsze ruchy jego męskości zaczął odczuwać pieczenie. Każde kolejne pchnięcie sprawiało mu jednak coraz mniej bólu a dawało więcej rozkoszy, która w końcu przyniesie ukojenie.
Stłumione jęki roznosiły się po pomieszczeniu. Z każdym kolejnym ruchem stawały się jednak bardziej intensywne. Zaczęło mu się to naprawdę podobać. Mógłby już zawsze tak się poddawać pod warunkiem, że miałby Taige obok siebie.
Kolejne uderzenie. Dwa mokre od potu ciała ocierające się o siebie. Wspólne jęki. Rany po wbijających się paznokciach. Namiętne powoli brutalne próby zawładnięcia jednych warg przez drugie. Jednak chwila zapomnienia przed ujściem wszystkich emocji.
Doszli niemal równocześnie.
Nie miał nawet sił nic mówić. Leżał na blacie biurka i zamknął na chwile oczy próbując opanować oddech, ciało i szalejące serce. Czuł jak Taiga wychodzi z niego. Doszedł w nim. Ale mu to nie przeszkadzało. On natomiast doszedł brudząc siebie jak i jego. Dziwne uczucie stwierdził czując jak wypływa z niego biała ciecz.
Został siła ustawiony do pozycji siedzącej. Chciał jeszcze chwilę odpocząć, ale to podobało mu się to nawet bardziej. Wtulił się w drugie ciało, które głaskało jego włosy i całowało mokre czoło.
-Co cię tak nagle wzięło - zapytał jak uspokoił mu się oddech.
-Jak cię zobaczyła jak tak stoisz zaspany, z rozczochranymi włosami i zamglonymi oczami nie mogłem się powstrzymać - przytulił go do siebie.
-Kocham cie - wypalił w przypływie uczuć.
-Wiem.
Tylko tyle usłyszał w odpowiedzi. Miał nadzieje jednak, że usłyszy to samo z jego ust. Przeliczył się. Jeszcze bardzie wtulił  się w niego.
-Też cie kocham Daiki - wyszeptał mu do ucha.
Czuł, że się rumieni.
-Nie mogłeś tego wcześniej powiedzieć tylko musiałeś mnie trzymać w niepewności.
-Skoro ja czekałem dwanaście lat aby to usłyszeć to ty mogłeś też trochę poczekać.

Mimo że był wykończony nie mógł zasnąć. Senność kłóciło się z pobudzeniem. Zaczynając od tego, co wydarzyło się w gabinecie do wspólnego prysznica gdzie nawet nie musieli się kochać żeby jeszcze bardziej pragnąc swoich ciał. Tym większą udręką dla niego było zostawienie go na górze a samemu iść położyć się na dół. Jakoś jednak udało mu się usnąć, lecz nie na długo.

Otwierając oczy widział zobaczył dwoje par oczu wpatrujące się w niego. Jakim cudem przebywał z nimi w przedszkolu i nie widział tego podobieństwa.
-Dzień dobry - uśmiechnęli się do niego bliźniacy.
-Dobry - usiadł i przeciągnął się - wszyscy już wstali?
-Asami wstała, ale siedzi u siebie a tata jeszcze śpi, bo mówił, że bardzo późno wrócił.
A na dodatek był czymś jeszcze zajęty. Uśmiechnął się do siebie na samo wspomnienie, chociaż czuł, że nie wygodnie mu się siedzi.
-A, dlaczego pan tutaj śpi?
-A gdzie miałbym spać? - mocno się zdziwił, przecież Taiga im nic nie mówił. Więc gdzie miałby spać.
-Jak ciocia Alex przyjeżdża to śpi w pokoju gościnnym.
Że co? On tu ma pokój gościnny a każe mu spać na tej niewygodnej kanapie.
-To nie wiem. Taiga tak kazał - wstał i udał się do łazienki.
Kiedy wrócił chłopcyrozmawiali cicho ze sobą. Wydawali się być lekko zdenerwowani.
-Zrobi nam pan śniadanie? - pytanie chyba miało odwrócić jego uwagę, ale się tym nie przejmował.
Z prezentami czekali na resztę. A raczej aż Taiga wstanie, bo Asami przebywała u siebie w pokoju tak długo jak był z bliźniakami sam na dole.
-Miałem pytać. Czemu śpię na kanapie? – spytał, kiedy reszta odpakowywała swoje podarki.
-A, czemu nie? - ziewnął
-Bo podobno do góry jest też pokój gościnny.
-Jest, ale Hamburger tam narobił i musiał się wywietrzyć. Dziś powinno być już ok, więc możesz się tam przenieś.
Spoko, chociaż jak ja wytrzymam jak będzie nas dzieliła tylko ściana.

~~~

Na sam koniec wielkie przeprosiny. Notka miała się pojawić w Święta, lecz wszystko to mnie przerosło. Jest to najdłużej pisany przeze mnie rozdział, z którego jestem najmniej zadowolona. Inaczej, wcale nie jestem zadowolona. Chyba po prostu nie potrafię pisać takich rzeczy i wyzwanie, które sama przed sobą postawiłam mnie pokonało.

Postanowienie na nowy rok. Już nigdy więcej takich scen.

Następna notka na pewno nie będzie dalszą częścią tego opowiadania, bo to mnie wykończyło a boję się żeby nic dalej nie zepsuć. Może za dwa tygodnie, ale nic nie obiecuje.




4 komentarze:

  1. Meg, Meguś... jak to.... ale... co to znaczy...?
    "Postanowienie na nowy rok. Już nigdy więcej takich scen."
    NO. CHYBA. SOBIE. ZE. MNIE. KPISZ.
    Nie ma takiej opcji, nie zgadzam się na to. Nie wiem, co Ty sobie myślisz, ale nie zaakceptuję takiego stanu rzeczy *bierze do ręki siekierę-san*
    Wiesz czemu? Bo to było cholernie zajebiste! Naprawdę! Ty... ah, brak mi słów po prostu. To zbyt piękne, żebym mogła opisać to słowami. Ten seks... oni, razem, oni, Kagami, Aho, OMÓJBOŻE.
    Żebyś Ty słyszała dźwięki, jakie ja z siebie wydawałam podczas czytania tego, żebyś widziała, co ja wyprawiałam... umarłabyś. Normalnie zeszłabyś na zawał od przedawkowania śmiechu (nieważne, że tak się nie da). Serio... moja mama myślała, że się duszę. A ja po prostu zachwycałam się wspaniałością tego rozdziału, tych emocji, tych opisów. Coś pięknego, Meg, naprawdę.
    "Ruchy Taigi sprawiały mu przyjemność. Pocałunki, którymi obsypywał całe jego nagie ciało. Czuł jak cały jego organizm przeszywają różne dreszcze. Podniecenia, rozkoszy i niepewności.
    Język i usta, które drażniły jego skórę niebezpiecznie schodziły coraz niżej. Czuł jak niebezpieczne to będzie. Nigdy nie było mu tak dobrze. Robili to już nie raz, ale nigdy tak się nie czuł. Inaczej reagował chłopiec a inaczej mężczyzna. Tracił wszystkie zmysły, kiedy poczuł język przesuwający się po całej długości jego członka, usta smakujące każdy milimetr i zęby, które bardzo delikatnie drażniły wrażliwą skórę tego miejsca. Wszystko to stworzone w mieszankę rozkoszy i pragnienia obydwu stron zdawało się nie mieć końca. Świat mógłby przestać dla niego istnieć, kiedy poczuł jak Taiga bierze do ust jego członka. Nie spieszył się. Powolnie ruchy od samego czubka zsuwające się coraz niżej, dostarczając partnerowi kolejne fale rozkoszy."
    Kyaaaaaaaaa~! Tak! TAK! TAAAAAAAK! OMÓJBOŻEDAJMITEGOWIĘCEJBONIEWYTRZYMAM!
    Piękne, piękne, tak bardzo, normalnie orgazm, strzelające fajerwerki i fanfary, fale i oceany uniesienia, daj mi ich więcej, ich splecionych ze sobą ciał, dwóch gwiazd zagubionych na widnokręgu, które odnalazły się, kierowane kosmicznymi prądami przeznaczenia. Ah.... tak, Meg, tak, ja to kocham, wielbię i chcę tego więcej.
    "Kiedy czuł pierwsze ruchy jego męskości zaczął odczuwać pieczenie. Każde kolejne pchnięcie sprawiało mu jednak coraz mniej bólu a dawało więcej rozkoszy, która w końcu przyniesie ukojenie.
    Stłumione jęki roznosiły się po pomieszczeniu. Z każdym kolejnym ruchem stawały się jednak bardziej intensywne. Zaczęło mu się to naprawdę podobać. Mógłby już zawsze tak się poddawać pod warunkiem, że miałby Taige obok siebie.
    Kolejne uderzenie. Dwa mokre od potu ciała ocierające się o siebie. Wspólne jęki. Rany po wbijających się paznokciach. Namiętne powoli brutalne próby zawładnięcia jednych warg przez drugie. Jednak chwila zapomnienia przed ujściem wszystkich emocji.
    Doszli niemal równocześnie."
    Zabij mnie. Zabij mnie, bo zaraz coś rozwalę. To jest... no nie, ja tu podnoszę bunt! Nie ma tak, za krótki ten ich seks, ja pragnę pracy magisterskiej im poświęconej! Nie ma tak. Jak już rzucasz talentem to musisz być konsekwentna! Żartuję oczywiście, ale... no co ja poradzę, że to mi się tak bardzo podoba? Nic.
    Meg, proszę, napisz jeszcze coś takiego. Bo wyszło Ci cudownie po prostu. Ja się tu rozpłynęłam normalnie.
    Ah.... piękne. No najnormalniej na świecie piękne.
    Weny~! I dużo cudownych pomysłów~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...
      Jakoś jak to pisałam a potem kilka razy czytałam to wydawało mi się nudne, suche, itp. Nawet brakuje mi słów nato. Naprawde czytałam już wiele opisów i mój przy tym wydawał się taki mizerny, że szkoda gadać. Myślała czy go nie skasować i pominąć ten wątek. Wiem może było by głupio, ale co tam, zdrowie psychiczne ważniejsze chociaż zaczynam wątpić czy je jeszcze posiadam skoro się zdecydowałam tego nie usuwać.
      Ale jak sie podobało to pozostaje mi się tylko tym cieszyć :)

      Pracy magisterskiej jeszcze nie piszę, przede mną inżynierska. Jednak gdybym poszła do promotora z takim tematem to mnie z uczelni na zbity pysk wywalą więc podziękuje :)

      Usuń
  2. Hamburger - świetne imię dla psa :D

    Rozdział dość gorący, czekam na następny.
    Andzia :)

    OdpowiedzUsuń