Jego oczom ukazał się piętrowy żółty
domek z gankiem ozdobionym tak jak cały budynek w światełka. Oprócz tego
zobaczył dwa ulepione bałwany.
-Ładnie - podsumował spoglądając na
posiadłość.
-Dzięki.
Miał wątpliwości czy
dobrze zrobił, że zgodził się do niego jechać. Bał się swoich własnych reakcji
oraz tego jak zareagują dzieciaki na jego obecność. Wydawało się, że bliźniaki
bardzo go lubili, nie wiedział jednak, co się stanie jak zamieszka u nich na kilka
dni. Jeszcze gorzej będzie z Asami, której w ogóle nie znał. Nie miał pojęcia
jak zareaguje jak tak nagle się do nich wprowadzi. I zostaje Taiga. Nie miał
pojęcia czy będzie potrafił się przy nim powstrzymywać. Niby wiedział, że mu
zależy na nim, lecz nie był pewien jego uczuć. Mimo iż trzy razy powiedział mu,
że go cały czas kocha to usłyszał, że jemu zależy. Ale to nic cieszył się, że
ma go przy sobie, mimo że nie wolno mu było tego pokazać. Taiga narazie nie
chciał im tego mówić i tak miało pozostać. Przyjechał tutaj, jako jego kolega i
nikt więcej.
Był tak zdenerwowany i
nawet nie miał pojęcia, że aż tak jest to widoczne. Nie wiedział, co ma zrobić.
Kiedy Taiga uścisnął jego rękę, poczuł, że wszystko będzie dobrze.
-Spokojnie - uspokoił
go Kagami, kiedy czekali na otwarcie bramy garażu.
-Jesteś pewien?
-Tak. Młodzi cię
uwielbiają a Asami jakoś przekabacimy na naszą stronę - uśmiechnął się do niego.
-Mam taką nadzieje.
Wiedzą, że przyjadę?
-Nie byłem pewien czy
będziesz chciał przyjechać.
-Nie pytałeś się nawet
czy chce jechać. Kazałeś mi się spakować.
-Nie protestowałeś -
powiedział i wysiadł z samochodu.
-Ty - chciał mu coś
powiedzieć, ale się powstrzymał. W sumie się cieszył, że nie będzie musiał sam
siedzieć i nie chciał mu dogryzać. Uśmiechnął się pod nosem, zabrał torbę z
tylnych siedzeń i ruszył za nim. Tutaj zauważył jednak coś, co go zabolało.
Przed wejściem Kagami jakby się zawahał.
-Czekaj tu - polecił i
wszedł do środka.
Super stwierdził. Tak
to go sam namawiał na przyjazd tutaj a teraz zaczął się nad tym zastanawiać.
-Dobra chodź - otworzył
mu drzwi.
Nie wiedział, co ma
myśleć o zachowaniu czerwonowłosego.
Nie zdążył się do końca
rozebrać, kiedy coś go zaatakowało. Nawet nie zauważył, przez co został
powalony. Czuł wielki ciężar na sobie i coś mokrego na twarzy. Podczas upadku
musiał chyba o coś uderzyć, bo go bardzo bolała głowa.
-Hamburger złaź
natychmiast. Kazałem wam go zamknąć - usłyszał nad sobą głos Taigi.
-Ale on chciał wyjść -
ten głos wydawał mu się znajomy. Ciężar, jaki na nim leżał na szczęście zniknął.
-Głąby - kolejnej osoby
na pewno nie zna.
-O pan Daiki - kiedy
się podniósł i otworzył oczy zobaczył swoich podopiecznych i dziewczynę, którą
pamiętał z centrum handlowego. Cała trójka była brudna od mąki. Taiga natomiast
trzymał wielkiego, włochatego psa, który chyba po raz drugi chciał na niego naskoczyć i się
przywitać.
-Co to jest? - to
wielki bydle go przerażało.
-To Hamburger. A co pan
tutaj robi? - zapytał jeden z bliźniaków.
-Pan Daiki zostaje u
nas na święta - stwierdził Kagami i wyszedł ciągnąć za sobą psa, aby ten nie
próbował na niego skakać. Asami wyszła zaraz za nim.
-Super - zawołali
bliźniacy pomagając mu podnieść się z podłogi.
Widział wyraźną ulgę na
twarzy Taigi, kiedy został zmuszony przez małych terrorystów do pomocy w robieniu
ciastek. Przynajmniej on mógł w spokoju szykować wszystko inne. Patrząc na jego
starania świąteczny obiad i inne rzeczy zapowiadały się bardzo smakowicie.
Biała mąka była bardzo widoczna na jego ciemnej karnacji. Dużo bardziej rzucała
się w oczy niż fakt, że chłopcy mieli jej na sobie więcej to on wydawał się
bardziej od niej brudny. Asami, która wcześniej ich pilnowała teraz uciekła do
swojego pokoju. Mimo własnych chęci nie został przez dziewczynkę miło
przywitany. Co prawda przywitała się z nim, ale nie chciała już pomagać przy
robieniu ciastek tylko poszła na górę. Kagami, co prawda poszedł za nią i nawet
chwilę go nie było. Wrócił jednak sam. Kiedy ich spojrzenia się spotkały
wzruszył tylko ramionami oznaczając, że ma się nie przejmować.
Jak miał się jednak nie
przejmować jak dla jednej osoby był tutaj raczej nie mile widzianym gościem.
Nie chcąc jednak psuć nastroju pozostałym chętnie dołączył do roboty. Nobu i
Hiro byli tak zachwyceni jego obecnością, że nie zauważyli braku ich o sześć
lat starszej cioci, która bardziej wyglądała na ich siostrę a nie ich ojca.
Mimo że wykrawanie za
pomocą foremek odpowiednich kształtów z ciasta nie była trudna to on miał
bardzo trudne zadanie. Musiał głównie pilnować, aby większość wypieków trafiło
do miseczki a nie do dziecięcych buź albo, co gorsza psiej mordki. Kiedy już
kończyli miał zostać wciągnięty do następnej zabawy, lecz przyszła pora kąpieli
i spania.
-Pan Daiki wam nigdzie
nie ucieknie, więc się zobaczycie rano – powiedział Kagami i wygonił młodych do
góry.
Podczas tego całego
czasu, jaki tutaj spędził zauważył jedną rzecz, która go bardzo zaciekawiła.
Taiga wołał ich po imieniu, co powinno być naturalne w relacjach rodzic
dziecko, lecz odniósł wrażenie, że ten się ani razu nie pomylił.
Słyszał dźwięki zabaw w
wannie i marudzenia Taigi o kłęby włosów pod prysznicem. Jemu natomiast zostało
wpatrywanie się w ekran telewizora. Nic jednak nie zwróciło jego uwagi. Skakał
po kanałach ustawiając w końcu odbiornik, na jakim amerykańskim filmie akcji.
Zastanawiał się gdzie będzie spał. Jakby miał wybór to chciałby wylądować u
Taigi w łóżku, ale skoro przyjechał tutaj, jako przyjaciel to było to
wykluczone. Minęła godzina jak młody ojciec wrócił. Opadł na kanapę obok niego.
-Wyjaśnij mi coś, bo aż
mi trudno zrozumieć. Jakim cudem ty masz takiego wielkiego psa - zagadał do
Kagamiego - w liceum bałeś się numeru 2. A Hamburger jest dużo straszniejszy.
-Ta jakoś wyszło -
burknął w odpowiedzi.
-Tak wyszło? Ten pies
jest straszny. To nawet chyba nie jest pies.
-Bez przesady. Jak go
braliśmy ze schroniska to był bardzo mały. Taka mała włochata kulka. Jak
podrósł to już nie miałem serca go oddać. A chłopaki to by mnie chyba by
znienawidzili gdybym to zrobił.
-Raczej tak - odparł
Aomine przekonany o racji Kagamiego. Chłopcy byli bardzo zżyci z czworonogiem.
-Asami jakoś nie
szczególnie się ucieszyła na mój widok – miał wyrzuty sumienia.
-Przejdzie jej –
stwierdził – jest w takim wieku, że wszelkie zmiany, które są nie po jej myśli
ją zaraz denerwują.
-Jesteś tego pewien?
-Tak
Nie wiedział, co ma dalej
powiedzieć. Pozwolił, aby powstała między nimi krępująca cisza. Przerwał ją
Kagami
-Czas się zabrać do roboty
- wstał i przeciągnął się.
-Co chcesz robić o dziesiątej
wieczorem.
-Zobaczysz - szepnął i poszedł na
palcach w stronę schodów. Kiedy upewnił się, że wszyscy śpią poszedł w drugą
stronę - chodź.
Nie wiedząc, co się dzieje, poszedł
jednak za nim. Za bardzo mu zależało na nim. Tym samym ufał mu i zrobiłby
wszystko, o co ten by go poprosił.
Kiedy schodzili jednak do piwnicy
był bardzo zdziwiony.
-Co chcesz tu robić? -spytał
zdziwiony.
-Jak masz pod opieką trójkę dzieci
to masz dodatkowe obowiązki.
Zrozumiał jednak, o co chodziło
Kagamiemu. W pokoju, do którego bowiem weszli znajdowały się opakowane i
jeszcze niezapakowane zabawki
-No tak, bo jutro w nocy Święty
Mikołaj przyniesie prezenty - zaśmiał się Aomine.
-Jeszce w to wierzą, więc nie mogę
ich rozczarować - uśmiechnął się biorąc do ręki samochód na baterie. Zaczął
owijać w ozdobny papier.
-Dla, kogo to?
-Czekaj - spojrzał na rozpiskę na
tablicy wiszącej na ścianie - dla Nobu.
-Zapisujesz, co, dla kogo?
-Muszę. Chłopcy muszą dostać to
samo, aby się nie pokłócić -
-Serio? - był tym zdziwiony - oni
zawsze wydawali się tacy zgodni.
Taiga na chwilę przerwał i zaczął
się śmiać. Szybko się jednak powstrzymał.
-Tylko, kiedy chcą komuś udowodnić,
że nie można ich odróżnić. Czyli prawie każdy. Dokładniej mówiąc wszyscy oprócz
mnie, Asami, Alex i panią Jennifer. I bardzo ważną rzeczą jest, że zawsze muszą
dostać dokładnie to samo. Inaczej się pokłócą. Nawet, jeśli miałaby to być
choćby zmiana koloru.
-Nie znam się. Nigdy nie miałem
rodzeństwa, więc już nie myślę, aby porównywać się do takiej sytuacji.
-Domyślam się. A teraz mi pomóż.
Jak nie przez Hiro i Nobu to teraz
został zagoniony przez Taigę do pracy. Teraz pakował prezenty, które wszyscy
dostaną na święta. Zauważył, że
powstała także piąta kupka podarków. Uśmiechnął się pod nosem. W końcu
wszystko, co miał dostać mogłoby być prezentem dla niego. Nawet się nie
zorientował, że Kagami mu się przygląda. Nagle poczuł jego wargi na swoich.
Spojrzał na niego zdziwiony.
-No, co? - zapytał z uśmiechem.
Czas im mijał na pracy i drobnych
gestach.
Kiedy skończyli zbliżała się północ.
-Lepiej iść spać. Dopiero jutro się
przekonasz, w co się wpakowałeś. Zaraz ci uszykuje spanie w salonie.
Czyli śpię na kanapie. Zawsze mogło
być gorzej.
Chyba gorzej jednak być mogło. Od
rana został zagoniony do roboty. Najpierw z Taigą odśnieżali podjazd. Kiedy
chłopcy się dołączyli przerodziło się to w bitwę śnieżną. Ostatni wyjazd do
supermarketu i dwie kolejne godziny męczarni.
Pod
wieczór chłopcy wyczekiwali na Świętego Mikołaja i cały czas wpatrywali się w
niebo, Asami czytała książkę leżąc na kanapie, a on pomagał Kagamiemu w
szykowaniu kolacji. Nagle zadzwonił telefon Taigi. Kiedy spojrzał na wyświetlacz wydawał
się bardzo zdziwiony. Jeszcze dziwniejsze było jego zachowanie. Wyszedł on,
bowiem z pokoju, aby odebrać. Chociaż wszystkich to zaciekawiło to nie słyszeli,
z kim i o czym rozmawia.
-Daiki możesz na chwilę iść ze mną -
powiedział cicho i ruszył na górę.
-Stało się coś? - zapytał
zaniepokojony tą sytuacją.
-Na przedmieściach w jednym z zakładów pracy wybuchł pożar.
Ściągają wszystkich, których mogą. Jest już późno dzieciaki i tak niedługo
pójdą spać, więc przypilnujesz tylko, aby umyli zęby - zaczął pakować do torby
swoje rzeczy.
-Jak tak można ściągać ludzi w Święta przecież.
-Jeśli to się rozprzestrzeni zajmie tereny mieszkalne - przerwał
mu - James wie, że tu jesteś i dlatego dzwonili, tak to by ich nie kazali
zostawiać samych. Mogę na ciebie liczyć?
-Oczywiście - odparł bez zastanowienia.
-Dzięki - miał już schodzić na dół, lecz podszedł do niego i
delikatnie pocałował - wesołych świąt. I nie zapomnij, że jak wszyscy pójdą spać,
aby prezenty ułożyć pod choinką.
Nie przyjęli tego dobrze, lecz mogło być gorzej. Szybkie obietnice,
że będą grzeczni a ten szybko wróci i Taigi nie było. Został sam z dwójką
chłopców i nastolatką, która za nim nie przepadała.
Ja tu wrócę, pojarać się rano, bo komentarza nie napiszę sensownego o tej porze (mózg mi zeżarł mój szpeszjal, nad którym niemalże płakałam), ale wiedz, że przeczytałam! Przyznam, że czatowałam na nowy post już do kilku dni xd
OdpowiedzUsuńDuuuuuuuudududududu. Ok, jestem once again.
UsuńA gdzie Mikołaj? Ja tu liczyłam, że Kagami wrobi Aosia w przebranie się w Świętego Mikołaja, a tu nie... chociaż, jakby się nad tym głębiej zastanowić, to ciemnoskóry Mikołaj? To mogłoby być ciekawe...xd
A tak wgl, to kiedy przeczytałam o tym psie moja mina mówiła "no chyba sobie ze mnie żartujesz". Kagami i pies? Duży pies? W jednym mieszkaniu? Nie w tym uniwersum, chyba. Naprawdę, Meg, masz zabójcze pomysły. Zaskakujesz mnie. Ale to dobrze, podoba mi się to.
Szkoda mi Kagamiego, że musiał jechać zajmować się pożarem w Wigilię, ale w sumie u mnie w tym roku jest tak samo... Tak to już jest, jak ktoś wybiera sobie medycynę jako zawód.
Ja też miałam nadzieję, że Kagami będzie spał w łóżku z Aosiem! No kurde, przecież to by było takie piękne *gdzie są te segzy*
Chociaż zdradzę Ci, że mi już powoli odbija. Czytając nawet takie drobne sceny jak pojedynczy pocałunek, uśmiech praktycznie rozrywa mi twarz na pół. A to tylko jeden pocałunek w dodatku wcale nie opisany szczegółowo! Ja się zaczynam bać, co się stanie z moją twarzą, kiedy Ty do tych segzów dojdziesz... oj będzie się działo.
Nie rozumiem Asami. Ja wiem obca osoba i tak dalej, a ona ma nastoletnie humory, no ale... PRZECIEŻ TO JEST AHO! TAKA DUPA! ONA POWINNA MIEĆ ISKRY W OCZACH NA JEGO WIDOK A NIE! W każdym razie ja bym na pewno miała... ah, co ja bym z nim zrobiła..xd
Na jedną rzecz muszę Ci zwrócić uwagę, bo mnie zabiła: "która bardziej wyglądała na ich siostrę a nie ich ojca." - wiesz konstrukcja tego zdania ułożona jest w taki sposób, że to brzmi tak jakbym Asami wyglądała na ojca bliźniaków, a nie siostrę ojca. Serio, w pierwszej chwili jak przeczytałam to zdanie, to tak siedzę i siedzę i próbuję ogarnąć fenomen niezrozumienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie, o co Ci chodziło.
Ej, ej, mówiłaś, że masz rozdział w świątecznym klimacie na święta, ale ten jeszcze nie jest takie zupełnie świąteczny, nee? *liczy, że pojawi się dzisiaj jeszcze jakiś świąteczny szpeszjal*
Zboczonych świąt, Meg, opływających w wenę i dużo Aosia u siebie~!
"A czemu Mikołaj jest czarny?" na to nie wpadłam:)
Usuńczy dla dwunastolatki może rzeczywiście 28-letni facet może być atrakcyjny? Może tak a może nie:) Zwłaszcza, że jest to rówieśnik jej brata:) Jak Ao nie wyjdzie z Taigą może poczekać na Asami:) w końcu to Kagami i to Kagami:) czemu go nie lubi wyjaśni się później
Może rzeczywiście to zdanie śmiesznie wyszło, ale kontekst zrozumiałaś:)
To jest rozdział spóźniony. Miał być w weekend a świąteczny teraz, ale mi nie wyszło. Dodam to dziś późnym wieczorem lub jutro, a przynajmniej taki mam plan. Co z tego wyjdzie nie wiem:)