sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 10 Ja i ty

Mikołajkowy prezent z dedykacją dla CLD

~~~

Kiedy otworzył drzwi, spodziewał się dozorcy, któregoś z sąsiadów, ale nigdy nie przypuszczał, że zobaczy to, co zobaczył.
-Cześć - powiedział Taiga.
-Cześć - odpowiedział mu - co tutaj robisz?
-Tak jakoś wpadłem w odwiedziny - stwierdził z zakłopotaniem - mogę wejść?
Ostatnie pytanie wprawiło w zdumienie Aomine, mimo wszystko przesunął się umożliwiając mu wejście.
Jednak przez cały czas myślał o wymyślnej karze, jaką wyrządził mu Kagami pojawiając się tutaj.
-Uprzejmość kazałaby powiedzieć żebyś zdjął kurtkę i się rozgościł, lecz tego pierwszego nie polecam.
-Wiem gadałem z Jamesem - odpowiedział.
Czyli wie, co się dzieje i jeszcze do mnie przychodzi.
-Chcesz coś do picia? - spytał chcąc nie pozwolić do ciszy.
-Herbatę.
Szykując napoje go obserwował. Musiał przyjść w jakimś celu. Nie wierzył w bezcelowe działania. Zauważył, że bije się z myślami. Jakby nie wiedział czy chce coś powiedzieć.
-Co zamierzasz dalej robić?
-To znaczy? - nie zrozumiał pytania.
-Masz trzy tygodnie wolnego. Zamierzasz cały czas tutaj siedzieć?
-Nie, po świętach wyjeżdżam zwiedzić trochę kraju - rozmowa trochę im się nie kleiła.
-Czyli zamierzasz sam tyle czasu siedzieć?
-Nie ważne.
On spędza ten czas tak rodzinie to zamierza jemu dokuczyć.
-Chyba powinieneś już wracać rodziny. Partnerka i dzieci pewnie na ciebie czekają? - miał dosyć tej rozmowy.
-O, czym ty mówisz? - Kagami wydawał się być rzeczywiście zdziwiony.
-Jak wtedy wracaliśmy to z kimś gadałeś? - wydarł się na niego.
-Po śmierci rodziców opiekuje się Asami. To z nią rozmawiałem.
Asami, przez chwile się zastanawiał, o kim on mówi. Przypomniał sobie, że Kagamiemu pod koniec pierwszej klasy urodziła się siostrzyczka. Dopiero później doszedł do niego sens jego ostatnich słów.
-Twoi rodzice już nie żyją? -spytał już spokojniej.
-Ojciec zmarł trzy tygodnie po moim powrocie. Matka dwa lata później - spuścił głowę.
-To, dlatego wyjechałeś? Przez jego stan zdrowia?
Nie uzyskał odpowiedzi, pokiwał tylko głową.
-Trzeba było powiedzieć - stanął naprzeciwko niego.
-A, co by to zmieniło? Nie było sensu to był mój problem.
-Poleciał bym z tobą i ci pomógł.
-Raczej nie chciałbyś tam być - cały czas unikał jego wzroku.
-Ale ty tam byłeś, więc byłbym tam i ja.
Chyba nie wierzył w jego słowa, ale dla Daikiego ważne było, że uzyskał odpowiedź na pytanie, które bardzo go męczyło. Dlaczego on wyjechał?
-Kto jest matką chłopców? - spytał.
Było to drugie pytanie, na które tak bardzo pragnął uzyskać odpowiedź. Kiedy jednak przez dłuższą chwilę jej nie otrzymał, chciał przeprosić i prosić, aby zapomniał to pytanie, lecz uzyskał odpowiedź.
-Umawiałem się kiedyś z nią, ale czułem, że zależy jej na mojej sławie i pieniądzach. Wznosząca się gwiazda i nic poza tym. Kiedy zaczęła się ze mną nudzić, bo raczej nie byłem typem imprezowicza, który biega na zakrapiane imprezy, chciała ze mną zerwać. Wtedy się zorientowała, że jest w ciąży. Przyszła do mnie po pieniądze na zabieg. Chciała usunąć moje dziecko. Nie mogłem jej na to pozwolić. Zrobiłem, więc to, na czym najbardziej jej zależało. Zapłaciłem jej.
-Jak to zapłaciłeś?
-Normalnie. Zapłaciłem, aby nie usuwała ciąży i żeby po urodzeniu zrzekła się wszelkich praw do niego. Zaproponowałem jej wystarczającą sumę i się zgodziła na moje warunki.
-Jak tak można?
-Na szczęście można. Sześć miesięcy później urodzili się Hiro i Nobu. Zrezygnowałem wtedy z kosza. Radziłem sobie jak miałem tylko Asami. Z trójką wiedziałem, że będzie już większy problem. Trener był znajomym Alex i to oni mi pomagali w symulacji kontuzji. W ten sposób chciałem zacząć nowe życie. Miałem dosyć kasy jeszcze po rodzicach i z koszykówki, więc przez pierwszy rok nawet nie musiałem pracować. Na Asami ciągle dostaje kasę z funduszu, co jeszcze rodzice założyli, więc sobie jakoś radzimy - skończył.
Ma młodszą siostrzyczkę oraz dwóch synów i kochał  bardzo całą trójkę. To oni zajmowali pierwsze miejsce w jego życiu prawdopodobnie przed nim samym. Dla niego już tam nie było miejsca.
-I przyszedłeś mi to powiedzieć?
-Nie. To nie tak - powiedział Kagami - sam nie wiem jak to powiedzieć.
Nie chciał nic mówić. Chciał poczekać aż Taiga mu wyjaśni to, co chciał.
-Naprawdę gdybym tylko poprosił to pojechałbyś ze mną - spytał i spojrzał na niego.
Był zszokowany tym, co usłyszał.
-Oczywiście - uśmiechnął się - naprawdę mi zależało. Cały czas zależy.
-Nie myślałem, że traktujesz to poważnie.
-Wiem. Dlatego powinienem cię przeprosić. Za zachowanie wtedy. Miałeś racje, zachowywałem się tak jakby mi nie zależało - zawahał się - i jeszcze za to, co wydawało się wtedy w remizie. Nie miałem do tego prawa. Chciałem tylko poczuć to po raz kolejny. Nie wziąłem pod uwagę twoich uczuć. To, że mi nie przeszło i nie potrafiłem nawet iść na randkę z kimś innym już nie mówiąc o czymś więcej to nie znaczy, że ty też tak miałeś. Dlatego bardzo przepraszam.
Kiedy mówił cały czas patrzył na niego. Teraz nie potrafił jednak tego zrobić. Wrócił do części kuchennej. Oparł się o blat, oddychając ciężko. Wyrzucił z siebie wszystko. Miał nadzieje, że usłyszy zaraz dźwięk zamykanych drzwi, które będą oznaczać, że Kagami wyszedł. Zamiast tego usłyszał kroki za sobą. Wyczuł, że stoi tuż za nim.
-Ja też przepraszam. Gdybym wtedy podjął inną decyzje to twoje, nasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale nie wiem czy tego żałuje, bo tak to nigdy bym ich nie miał.
Czuł jego oddech na swoim karku. Tak bardzo chciał, aby sobie poszedł.
-Idź już - powiedział nawet się nie odwracając. Tak bardzo sama jego obecność bolała.
-Aż tak bardzo mnie teraz nienawidzisz?
-Nie. Kocham cię. I myśl, że moje uczucia nic nie znaczą boli, więc już idź.
Tak bardzo chciał żeby już wyszedł. Miał tego dosyć. Jednak ten zrobił coś, czego Aomine nigdy by się nie spodziewał. Przytulić się do jego pleców. Teraz ręce Taigi oplotły jego brzuch. Czuł także jego ciepły oddech na swojej szyi.
-Wierzyłem w to, że ci nie zależy, że bardzo szybko o mnie zapomniałeś. Że znalazł się ktoś, kto zajął moje miejsce i że jakbyśmy się kiedyś spotkali to u twojego boku zobaczę śliczną dziewczynę i dzieci. Chciałem w to wierzyć. Po powrocie tutaj i zdania sobie sprawy, że to niemożliwe byś tutaj do mnie przyjechał spotykałem się z różnymi ludźmi. Chciałem o tobie zapomnieć tak jak ty zapomniałeś o mnie. Ale nie potrafiłem. Nigdy. Każdy być tylko małą namiastką ciebie, czymś, co mogłem potraktować, jako zastępstwo. Kiedy urodzili się młodzi zrozumiałem, że muszę się wziąć w garść, bo oni są tego warci, że mnie potrzebują, tak jak Asami, którą zaniedbywałem. To oni zajęli twoje miejsce - zaczerpnął powietrza - kiedy dowiedziałem się, że tu jesteś z całej siły musiałem się powstrzymywać, aby do ciebie nie pojechać. Nie mogłem tego zrobić. Bałem się, że mnie wyśmiejesz. A potem stwierdziłem, że nie mogę im tego zrobić.
Stał jak słup soli. Nie mógł uwierzyć w to, co Taiga mu przed chwilą powiedział. To nie tak, że mu nie zależało. Po prostu bał się, że jakby to się wydało to źle to wpłynie na siostrzyczkę i synów. Nie miał pojęcia, co ma teraz powiedzieć czy zrobić. Drażniący ciepły oddech Taigi na jego szyi tym bardziej nie pozwalał mu się skupić. Stracił wszystkie zmysły, kiedy poczuł nie tylko oddech Kagamiego na swojej skórze. Ciepłe wargi drażniły każdy najmniejszy milimetr, sprawiając, że całe jego ciało wydawało się sparaliżowane. Czuł jakby przestał mieć kontrole nad własnym ciałem. Nie wiedząc nawet, kiedy z jego ust wydobyły się słodkie jęki. Celibat, jaki sobie sam założył został zmiażdżony przez jedną pieszczotę, która teraz wydawała się tak przyjemna, że czuł, że zaraz nie będzie potrafił ustać na nogach. Nic innego się teraz nie liczyło. Tylko Taiga stojący zanim, obsypujący jego kark namiętnymi pocałunkami.
-Czekaj, ja - nawet nie potrafił dobrze składać zdań.
-Przestać? - wymruczał Kagami nie przerywając pieszczoty, a dając jeszcze więcej.
-Nie - wysapał ruszając głową, aby dać mu lepszy dostęp.
Miał nadzieje, że to się nigdy nie skończy. Poczuł jednak, że Taiga się trochę od niego odsunął przerywając to, co robił.
Nawet, jeśli teraz wyjdzie to się cieszył z tego, co poczuł. Ślady po pocałunkach i zębach będą dla niego w najbliższym czasie pamiątką. Cieszył się, że stoi odwrócony do niego. Że nie zauważył pojedynczej łzy, która popłynęła po jego policzku. Kiedy wyrównał mu się oddech chciał coś powiedzieć, lecz został siłą odwrócony i przyparty do kuchennego blatu. Nie potrafił opisać jak się czuł, kiedy wargi, która przed chwilę pieściły jego szyję teraz znalazły się na jego ustach. Pocałunek był gwałtowny jak ich charaktery, mimo to była w nich czułość i tęsknota ostatnich lat.
Stał teraz pomiędzy blatem a Kagamim. Przeważnie było to odwrotnie. Lecz teraz było mu to obojętne. To Taiga dominował a on, po raz pierwszy nie miał nic przeciwko temu. Nawet chciał tego. Chciał mu na to pozwolić. Tu i teraz. Ufnie objął rękoma jego szyje. Niech robi, co chce, stwierdził.
Kagami był zdziwiony uległością partnera, lecz takie zachowanie dało jeszcze więcej możliwości, które Aomine przyjął z przyjemnością.
Jak to możliwe, aby w jednej chwili było ci zimno a w drugiej gorąco. Niska temperatura w pomieszczeniu nie przeszkadzała, aby mógł stwierdzić, że gotuje się  pod warstwą ubrań. Cieszył się jak Kagami pozbawił go dwóch bluz. Poczuł zimne dłoń, która wędrowała pod koszulką, podczas gdy druga zawędrowała trochę niżej. Nie potrzebował dużo, aby stwierdzić, że ma ciasno w spodniach, a dłoń, która wędrowała po biodrach, wewnętrznych stronach ud i sporym wzniesieniu przez materiał nie pomagała odczuć ulgi. Czuł, że zaraz eksploduje, jeśli nie pójdą dalej.
Nagły dźwięk przeraził ich. Oderwali się od siebie. W pierwszej chwili żaden nie wiedział, co się dzieje. Dopiero  po chwili Kagami uświadomił sobie, że to dzwonek jego telefonu.
Czar i żar, który jeszcze chwilę temu unosił się w powietrzu teraz prysł.
-Nie odbierzesz?
-Asami dzwoni, więc nie ma sensu
-Dlaczego?
-To nastolatka. A nastolatki zawsze dzwonią i chcą abyś oddzwonił, bo nie mają kasy na koncie -powiedział próbując złapać oddech.
-Narzekanie na brak kasy. Skąd to znam - trochę mu było żal, że im przerwano. Jeszcze bardziej, kiedy Taiga odsunął się od niego.
Kiedy złapał oddech oddzwonił do młodszej siostry. System był niezawodny, bo od razu odebrała.
-Hej maleńka - przywitał małą - co chciałaś?
-Nie, nic mi nie jest - zaczął się nerwowo tłumaczyć - wydaje ci się.
Piękna wymówka, stwierdził Daiki, doprowadzając się do porządku.
-Wiem. Niedługo będę. Bądźcie grzeczni - powiedział i się rozłączył.
-Trzymaj - podał mu kurtkę, która w całym zamieszaniu wylądowała na podłodze.
-Dzięki - wziął ją. Zawahał się nad tym, co ma dalej powiedzieć - posłuchaj.
-Nie musisz nic mówić. Rozumiem - nie pozwolił mu dokończyć - nie chcesz, aby wyszło, że wiążesz się z innym facetem. To by źle na nich wpłynęło. Tak jak już mówiłem. Nie chce stawać między tobą a nimi.
-Niby tak. Albo nie - stwierdził Kagami.
-O, czym ty?
-Znam ich i wydaje mi się, że by się tym raczej nie przejmowali. Może tego nie wiesz, ale wśród rodziców twoich byłych już podopiecznych, są także tacy. Dzieci bardziej wszystko akceptują niż dorośli, więc tym się nie musisz przejmować.
-Ale jesteś pewien - wyjąkał.
-A chcesz tego? - poszedł do niego.
-Ja? Tak -uśmiechną się - a ty?
-Wystarczająco długo czekałem, aby coś usłyszeć - złączył ich dłonie i pocałował go delikatnie.
-Taiga?
-Co?
-Ile ty masz teraz wzrostu? - odsunął się od niego.
-195. A czemu?
Super. Nie wystarczy, że jestem młodszy, to teraz jestem też niższy. Po prostu super.
-Troszkę urosłeś - stwierdził z kwaśną miną.
-Ty zaś nie za bardzo - uśmiechną się szyderczo.
-Bardzo śmieszne - mimo to się uśmiechnął. Uśmiech jednak szybko znikł - lepiej już jedź. Czekają na ciebie.
-Racja. Zapomniałem o tym - podrapał się po głowie.
Aomine nic nie powiedział tylko westchnął.
-To się szybko pakuj.
-Że, co?
-No przecież mówię żebyś się pakował. Po co masz tutaj sam siedzieć.
-Ale nie mogę tak po prostu się wprosić na święta.
-Możesz.
On był niemożliwy jak czegoś chciał.
-Będziesz tego żałował - stwierdził w końcu.
-Nie będę - powiedział Taiga - tylko nie spodziewaj się prezentów, bo na to to już za późno.
-Już jeden najwspanialszy dostałem - powiedział cicho, jakby sam do siebie.
-Mówiłeś coś?
-Nie nic - odpowiedział. Mógł jednak przysiąść, że Kagami w tym momencie się uśmiechnął, więc chyba słyszał, co powiedział. Po raz pierwszy od dziesięciu lat był w pełni szczęśliwy.

8 komentarzy:

  1. W końcu wrócił mi internet. Czekałam na tę chwilę z niecierpliwością, bo nienawidzę czytać postów na telefonie, o komentowaniu nie wspominając. Wybacz, zwłokę, ale to nie z mojej winy.
    Tak więc jestem, zziajana, ledwie oddychająca i... zachwycona. To było... co to było... takie zajebiste... takie awww... i... OMÓJBOŻEUMIERAMUMIERAMRÓBCIEMIRESUSTYTACJĘ!!!!
    To zdecydowanie były fajerwerki, kurwa, kurwa, kurwa, nie mogę, no nie mogę skleić porządnego komentarza, za bardzo się jaram, aaaaa! Myślałam, że wybuchnę, albo nie wiem zaraz dostanę orgazmu i wgl nie masz pojęcia jak bardzo podobał mi się ten rozdział. To było takie piękne, że siedzę, gapię się ekran z bardzo inteligentną miną i nie wiem co ze sobą zrobić. Aoś u Kagamiego będzie..? Będą razem spać? Powiedz, że wsadzisz ich do jednego łóżka, no powiedz to, powiedz to, proszę, błagam, padam na kolana, biję głową o ziemię. Oh tak, wyczuwam zawisającą w powietrzu ekstazę, dziki seks, w którym dominował będzie Kagami, a Aho będzie zdominowanym. Jaram się *lubi kiedy to Aoś jest na dole, huehue*
    Pewnie myślisz, że rozczarował mnie dzwonek tego telefonu, no bo tak im brutalnie przerwano. No więc z jednej strony żałuję, wiadomo, jak to niewyżyta ja, ale z drugiej bardzo się cieszę. Lepiej tego zrobić nie mogłaś. Teraz czekanie na kolejną notkę i na to co będzie się w nie działo, chyba mnie zabije. Nerwy i niecierpliwość rozerwą mnie na strzępy. Na sto procent tak będzie. Zakończyłaś to w naprawdę najlepszym momencie *o matko, jestem masochistką*
    Wiesz, co mnie jeszcze bardzo cieszy? Sam fakt, że dodałaś ten rozdział. Czytając go zauważyłam znacznie więcej błędów niż zazwyczaj robisz, co pozwala mi myśleć, że pisałaś ten rozdział dosyć na szybko. Cieszę się. W takim wypadku błędy nie mają dla mnie znaczenia, bo to, co dzieje się w rozdziale je przysłania. Dziękuję, Meg, że dodałaś ten rozdział, dziękuję za dedykację, nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie to cieszy.
    "Drażniący ciepły oddech Taigi na jego szyi tym bardziej nie pozwalał mu się skupić. Stracił wszystkie zmysły, kiedy poczuł nie tylko oddech Kagamiego na swojej skórze. Ciepłe wargi drażniły każdy najmniejszy milimetr, sprawiając, że całe jego ciało wydawało się sparaliżowane. Czuł jakby przestał mieć kontrole nad własnym ciałem. Nie wiedząc nawet, kiedy z jego ust wydobyły się słodkie jęki. Celibat, jaki sobie sam założył został zmiażdżony przez jedną pieszczotę, która teraz wydawała się tak przyjemna, że czuł, że zaraz nie będzie potrafił ustać na nogach. Nic innego się teraz nie liczyło. Tylko Taiga stojący zanim, obsypujący jego kark namiętnymi pocałunkami."
    Po tym fragmencie myślałam, że normalnie eksploduję. Czytając go, czułam takie przyjemne ciepło w brzuchu i DAJMITEGOWIĘCEJ! Jesteś moim mistrzem, Meg, wielbię Cię, noszę na rękach i co tam jeszcze chcesz. Kocham, kocham, kocham ten rozdział! Prawdziwe, niezaprzeczalne cudo. Chylę głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem jak czytam twoje komentarze to się śmieje głupio do ekranu, więc chyba wiem oczym mówisz.
      Ten rozdział akurat pisałam w pociągu na tablecie i pewnie stąd te błędy. Klawiatura się buntuje i czasami nie wszystkie literki są wyświetlane a program to sobie sam poprawi. Niby czytam to jeszcze później ale i tak wszystkiego niewyłapie.

      Cieszę się, że podobały się fajerwerki (i że były uznane za fajerwerki). Zastanawiałam się cały czas czy się to spodoba (bałam się, że kiepsko wyszło). Pierwszy raz próbuje takie coś opisać i nie wiedziałam czy mi to wogóle wyjdzie. Teraz stoje przed większym wyzwaniem i się już boje.
      Pożyjemy to zobaczymy...

      Usuń
    2. Pisanie na tablecie/telfonie/ipodzie/czy czymkolwiek podobnym - samo zło.
      Czy to wyzwanie to to wyzwanie, o którym myślę? *ślini się*

      Usuń
    3. Jak laptop się zepsuł to co zrobić? Ewentualnie nic nie pisać przez dwa (trzy?) tygodnie...
      Wyzwanie? Nie wiem o czym mówisz

      Usuń
  2. "Teraz stoje przed większym wyzwaniem i się już boje." Tamdamdamdam. O tym.
    Nie, nie, przeżyje błędy, tylko nie rób przerwy! Wszystko tylko nie to.
    Ej... wiesz, co sobie właśnie wyobraziłam? Pamiętasz mój seks sado-maso Rina i Bona w Ku Horyzontowi? To właśnie coś takiego zobaczyłam, tyle, że w wersji Kagami x Aoś. I umarłam. To jest piękne. Nie zmuszam, ani nic, ale... padam na kolana i proszę, napisz kiedyś S&M z Kagamim i Aosiem, proooooooszę! Nie musi być w tym opowiadaniu, może być to nawet one-shot, może być nawet miniaturka. Ja pragnę to przeczytać, ale napisane koniecznie przez Ciebie. Proszę, błagam, przemyśl to *z serii, co siedzi w mózgu CLD, a raczej dlaczego mózgu nie ma tam, gdzie być powinien*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy w życiu czegoś takiego nie pisałam, więc się boje jak mi to wyjdzie.
      Eee... Jak zobaczę KiKise to się zastanowię...

      Usuń
    2. Ok. Postaram się sprostać wymaganiom, choć to się NAPRAWDĘ ciężko pisze. O ile AkaAka było dla mnie wręcz zbyt lekkie, to to jest takie straszne... Ale moja wizja Kise odbiega trochę od jego zwyczajowych wizji, więc to pewnie dlatego. Chciałabym to wrzucić w tym roku, ale nie wiem, czy się wyrobię. Ale wrzucę, a wtedy Ty się poważnie zastanów nad moją sugestią.

      Usuń
    3. W wielu opowiadaniach charakter jest bardziej lub prawie całkowicie zmieniony, więc to nie będzie przeszkodą:)
      Sama się zastanawiałam czy nie zmieniłam za bardzo charakterków Aomine i Kagamiego. Mogę się jednak usprawiedliwicz, że niby na starość się zmienili :)

      Jak napiszesz i wrzucisz to masz obiecane (jak mi wyjdzie)

      Usuń