piątek, 27 lutego 2015

Cztery

Miał dosyć. Czuł jakby ktoś mu złamał serce potem wyrwał i zdeptał. Jeśli to, co mu się wydawało to prawda to ktoś taki się znalazł. On miał narzeczoną i mieli mieć dziecko. Skoro związał się z nią, planowali ślub to znaczy, że ją kocha. Zapomniał o nim. Mimo to nie chciał czuć żalu. Minęło zbyt wiele czasu. Osiem lat to w porównaniu z szesnastoma dniami to strasznie dużo.
Jego stan był stabilny od wielu lat, ale nikt nie potrafił powiedzieć, kiedy się obudzi. Mogło to przecież nawet nigdy nie nadejść. Nie miał prawa wymagać, aby nigdy się z nikim nie spotykał. Te kilkanaście dni to zbyt mało, aby stwierdzić, że będzie się ze sobą do końca świata. Może gdyby nie jego wypadek to byliby razem a może by się rozstali po tygodniu, miesiącu lub kilku latach. Tego nie wiedział i już się nigdy nie dowie. To się już nigdy nie wydarzy.
Mimo własnego bólu to chciał, aby on był szczęśliwy. Postanowił, że się z nim nie zobaczy. Nie wiedział czy sam to wytrzyma. Chce spróbować się przeprowadzić i aby nigdy się nie spotkali.
Teraz tym bardziej postanowił unikać wszystkich jak to tylko możliwe.
Przyzwyczaił się do wracania do szarych kątów o bardzo późnych godzinach. Zakupy nie różniły się od poprzednich. Nie chciał gotować, chociaż prościej powiedzieć nie potrafił nic sobie uszykować.
Przed pierwszą nigdy by się nie spodziewać, że kogoś spotkać.
-Dzień dobry. A raczej dobry wieczór - był zły, że nie zdążył schować się w swoich czterech kątach.
-Dobry - odwrócił się do swojego rozmówcy.
Przed nim stała młoda dziewczyna. Miała jakieś metr sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, średniej długości blond włosy i duże niebieskie oczy. Nigdy nie zapalał światła na korytarzu jak wchodził lub wychodził. Teraz w ciemność wdzierało się światło przez otwarte drzwi jednego z mieszkań.
-Wieczorny spacer? -zapytała uśmiechając się do niego.
-Można tak powiedzieć - chciał jak najszybciej zniknąć.
-Jak można jeść coś takiego? - zwróciła uwagę na jego zakupy.
Nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami.
-Tak nie można - oburzona oparła ręce na biodra.
Jeśli dobrze mu się wydawało to wiedział, z kim rozmawia. Luźna bluza nie ukrywała brzucha dziewczyny. Była w ciąży. Szósty miesiąc.
-Zdrowe odżywianie to podstawa - weszła za nim do mieszkania.
-Raczej nie zwracam na to uwagi - co było teraz całkowicie zgodne z prawdą.
Nie miał pojęcia jak jej wprost powiedzieć żeby sobie poszła.
-Chociaż przepraszam. Co to za maniery? Naomi Sato. Mieszkam na tym piętrze z narzeczonym - uśmiechnęła się, nie wiedząc jak ta wiadomość jest straszna - przepraszam za najście, ale Pan wszystkich unikał i niektórzy zaczęli się martwić. Mimo wszystko to dobrzy ludzie, którzy dbają o innych. Wiem. Przepraszam, bardzo dużo mówię, ale ja już tak mam. Jest pierwsza. Lepiej już pójdę. Miło było poznać.
Potrafiła dużo mówić. Była wesoła i energiczna. Mimo późnej pory wydawała się pełna życia. Kiedy wyszła odczuł jednak ulgę. Miał nadzieje, że już nigdy jej nie zobaczy. Odkładając klucze zauważył, że brakuje drugiego kompletu. Zaczął szukać koło szafki, lecz nigdzie ich nie znalazł.
Zbliżało się południe, kiedy usłyszał po raz kolejny dzwonek do drzwi. Nie otworzył nigdy nie otwierał. Kiedy usłyszał dźwięk otwieranego zamka to nie wiedział czy był bardziej zdziwiony czy przerażony?
-Można? - Zobaczył w drzwiach dziewczynę, którą spotkał w nocy.
Nie czekając na odpowiedzi weszła do środka zamykając za sobą.
-Stwierdziłam, że przyda coś bardziej normalnego do jedzenia.
-Nie trzeba było - próbował coś powiedzieć.
-To żaden problem. Jestem już na urlopie a jako że narzeczony wyjechał służbowo to z nudów już nie mam, co robić a siedzenie samej mi nie służy - jej ciąża była teraz lepiej widoczna w dopasowanej koszuli.
-Ale - nie dała mu dojść do słowa.
-To żaden problem. Uwielbiam gotować - stwierdziła uśmiechając się - gotuje jeszcze często dla pani Suu, więc trochę więcej nie robi różnicy.
Nie miał pojęcia, co ma teraz zrobić. Przyglądał się jak blondynka wyciąga z torby pudełka z jedzenie, jakieś kartony i owoce.
-Naprawdę to nie jest konieczne - próbował coś wtrącić.
Było mu głupio. Wcale go nie znała a chciała mu pomóc.
-Mogę o coś spytać? - spojrzała na niego.
Wzruszył ramionami.
-Chciałam zapytać pana o nazwisko?
-Kise. Kise Ryouta - odpowiedział.
Uznał, że nie ma sensu kłamać. I tak prędzej czy później wszystko się wyda, więc byłoby to bezcelowe. Jeśli miał racje a zakładał, że się nie mylił to narzeczony by jej później to powiedział gdyby skłamał.
-Wiele osób już się o pana martwiło, bo się pan cały czas chowa przed wszystkimi.
Biło od niej wyczuwalne ciepło i serdeczność. Miła, chętna, aby wszystkim pomóc, zawsze uśmiechnięta. Niby obca dla niego, ale tak bardzo wydawała mu się bliska.
-Nie trzeba było pani - próbował sobie przypomnieć jak się nazywała - przepraszam zapomniałem nazwiska.
-Sato, ale wystarczy Naomi - uśmiechnęła się serdecznie - zostawiam to i uciekam, bo mam jeszcze dużo pracy. Po pudełka kiedyś wpadnę. Do widzenia.
I tyle ją widział. Weszła i wyszła jak huragan, zostawiając mu uszykowane przez siebie jedzenie. Chociaż denerwowała go jej zachowanie jak wtargnęła bez zapowiedzi do jego mieszkania to stwierdził, że nie da się jej nie lubić.
Spojrzał na zostawione przez nią pudełka i wtedy dostał olśnienia. Przecież zawsze zamykał drzwi na klucz. Jak w takim razie je otworzyła? Przypomniał sobie jak drugi zapas kluczy zniknął po tym jak chwile u niego była. Czyżby wtedy je wzięła?
Raczej tak. Ale zrobiła to chyba w dobrej wierze. Tak to nigdy by jej nie otworzył i  ona to wiedziała. A tak weszła do jego szarej strefy, w której się zamknął i wprowadziła do niej troszeczkę koloru. Nie było go wiele, ale i tak wyróżniał się wśród jego szarości.
Musiał jednak przyznać, że jedzenie bardzo różniło się od tego kupnego. Smakowało i wyglądało o wiele lepiej. Człowiek także się lepiej po tym czuł. Nie dawała mu jednak spokoju myśl, że powinien jej odnieść pojemniki.
Wahał się czy iść. Niby wiedział, że powinien jednak nie potrafił. Bardziej niż fakt, że ciągle chował się przed ludźmi bolało go, iż była to prawdopodobnie jego narzeczona. Obiecał sobie, że jeśli rzeczywiście okaże się to prawdą to nie będzie miał do niego żadnych pretensji.
Pół godziny obawiał się czy wyjść z mieszkania. Następne piętnaście minut zastanawiał się czy powinien zadzwonić. W końcu się odważył. Nie czekał długo.
-O dzień dobry - uśmiechnięta jak zwykle - może pan wejdzie?
-Nie dziękuje. Ja przyniosłem tylko pudełka i uciekam - wskazał na przedmioty w rękach.
Już chciał się pożegnać, lecz nie wiedząc, kiedy został wciągnięty do środka. Słyszał tylko coś o jakimś cieście. Stał w przedpokoju i nie wiedział, co ma teraz zrobić. Zdjąć buty i iść za nią czy tutaj poczekać.
Jasne barwy, jakie tutaj panowały nadawały świeżą aurę tego miejsca. Bardzo podobną do aury gospodyni.
Na końcu korytarza jak przypuszczał znajdował się salon. Widział kawałek ściany, na której powieszone były fotografię. Bardzo dużo ramek z zdjęciami. Chociaż w pierwszej chwili nie chciał zwracać na nie uwagi to jakaś siła pociągnęła go w ich stronę.
Nawet nie zdjął butów. Niewidzialna siła kazała mu iść naprzód. Cokolwiek go tak ciągnęło to nie życzyło mu dobrze. Potrzebował ułamku sekund, aby rozpoznać osobę, która pojawiała się na połowie z tych zdjęć. Nie musiał nawet bardzo blisko podchodzić, aby ją zauważyć.
Nic się nie zmieniłeś Yukio – pomyślał.
Im dłużej spoglądał na jego uśmiechniętą twarz, kiedy przytulał lub całował ukochaną tym bardziej go to bolało. Wydawał się wtedy taki szczęśliwy i zakochany.
Dla niego minęło jeszcze zbyt mało, aby zapomnieć. Życie senpai jednak poszło do przodu, mimo że jego się zatrzymało.
Teraz widział całe jego życie. Wśród fotografii znajdowały się zdjęcia z dzieciństwa, kiedy się jeszcze nie znali, z czasów licealnych, które mógłby pamiętać i te, które zostały zrobione w czasie jego śpiączki.
Wydawałoby się, że najbardziej będzie bolało oglądanie zdjęć późniejszych, z okresów, które może byłyby ważne i dla niego gdyby ciągle byli razem, lecz tak nie było. Najstraszniejsze było oglądanie fotografii z szkoły średniej. Wspólne zdjęcia z klubu koszykówki były z pierwszej i drugiej klasy Yukio. Brakowało tej z trzeciej gdzie, jako kapitan siedziałby na środku. Trzy inne z tego czasu sam zrobił. Na żadnym go nie było, chociaż pamiętał, kiedy były zrobione. Pamiętał jak z resztą z drużyny byli razem na obozie, jak wybrali się na wagary i jak świętowali urodziny trenera i z treningu zrobili imprezę gdzie wszyscy byli mokrzy po tym jak rzucali w siebie balona z wodą. Mimo iż zdjęć robili wtedy dużo to zostały umieszczone tutaj te, na których jego nie było.
Czyżby chciał o nim zapomnieć?
-Aż nie mogę się doczekać aż dołożę tutaj nowe fotografię – usłyszał za sobą.
-Nie dziwię się. Będzie później, co wspominać – próbował się przy tym uśmiechnąć.
-Pierwsze to dodam zdjęcia córeczki albo twojego imiennika.
-Mojego, co? – nie zrozumiał.
-Nie znam płci dziecka – delikatnie pogłaskała się po brzuchu – ale jeśli będzie dziewczynka to ja wybieram imię. Osobiście myślę na Yumi. Ładnie prawda?
-Prawda. A jak to będzie chłopiec?
-To wtedy Yukio wybierze. A raczej już wybrał. Ryouta. Ryouta Kasamatsu. Też mi się podoba, chociaż Yumi także piękne.
Nie mógł tego zrozumieć. Dlaczego on chce nazwać jego imieniem własnego syna? Był przekonany, że senpai o nim zapomniał, więc czemu pragnie, aby jego własne dziecko dostało imię, które będzie o nim przypominało.
-Chociaż obojętnie czy to będzie chłopiec czy dziewczynka to będę musiała uważać, aby go nie rozpieszczać, albo, co gorsza żeby inni tego nie zrobili.
-Aż tak ojciec może go rozpieścić – trudno mu było stwierdzić czy by tak było czy nie. Nawet gdyby nie miał wypadku i byliby razem to przecież nigdy nie mieliby dzieci. To było nie możliwe. Teraz mógł się tylko cieszyć, że on będzie szczęśliwy, że będzie miał żonę i dziecko.
-Yukio. Wątpię. To znaczy pewnie tak w końcu to jego dziecko, ale na pewno będzie mnie upominał i wszystkich pozostałych, co będą się zachowywać gorzej ode mnie. Taki Daiki na przykład – próbowała pociągnąć go za ramię w stronę kuchni.
-Kto? – czemu wszystko wydaje się takie znajome?
-Mój kolega z pracy – cofnęła się do zdjęć – o ten tutaj.
Wskazała na zdjęcie grupy ludzi. Wszyscy w specjalnych policyjnych mundurach. Postać, jaką wskazała nie była mu obca. Chodzili razem do gimnazjum, a teraz obserwował jak się zmienił. Nigdy by nie przypuszczał, że ten zostanie policjantem. Widział go jednak w policyjnym mundurze obok Naomi.
-Ojciec chrzestny małego i mój świadek na ślubie. A przynajmniej on uważa, że skoro nas, mnie i Yukio ze sobą poznał to sobie zasłużył na te dwie rzeczy –wzruszyła ramionami – osobiście uważam go za największe zagrożenie, jeśli chodzi o rozpieszczanie dziecka.
-Będzie aż takim problemem? - wydawało mu się dziwne, bo wątpił żeby Aomine aż tak lubił dzieci, ale w końcu mógł się zmienić.
-Bez przesady, ale że własnych się nigdy nie doczeka to stwierdził, że będzie sobie nasze wypożyczał.
-Dlaczego?
-Dlaczego nie może mieć własnych? Czekaj – przyglądał się jak szukać kogoś na jednym ze zdjęć.
Dopiero teraz zwrócił na nie uwagę. A znał na nim prawie wszystkich. Zrobione na boisku od kosza zdjęcie grupowe. Wielu z jego liceum tu było i nie tylko. Seirin, Shutoku, Too, Yosen a nawet Razuzan.
-Jest – wskazała na jedną z osób – Kagami. Chłopak. Stop. Przepraszam. Partner Daikiego.
-To para? – był w szoku jak to usłyszał.
-Dokładnie. Jakim cudem są razem to dla mnie zagadka? Policjant i chyba strażak, ale pewna nie jestem. Ale skoro im to odpowiada to tylko się cieszyć ze są ze sobą szczęśliwi. Poza tym, jeśli dobrze mi się wydaje to nie jedyna para tutaj.
-Serio? –teraz to był już naprawdę zdziwiony.
-Czekaj. Jeśli dobrze mi się wydaje to ten z tym – wskazała na Takao i Midorimę - co do tej dwójki to nie jestem pewna, bo z tego, co mówił Yukio to oni się ciągle rozchodzą i schodzą.
Tak jak pozostałe były dla niego szokiem tak połączenie Kuroko i Akashiego było w tym momencie absurdem.
Minęła godzina zanim udało mu się wrócić do siebie. Wiedział jedno Naomi należała do ludzi, których nie da się nie lubić. Miał tylko nadzieję, że nie zobaczy się z jej narzeczonym. Nie chciał czuć żalu, a pewnie by czuł gdyby się spotkali. Ale był teraz szczęśliwy, wszyscy byli, chociaż jemu pozostanie tylko się cieszyć, że reszcie się w życiu powodzi.

21 komentarzy:

  1. *beczy* To było.. to było takie.. wzruszające T^T Ej no ja nie wiem xD Jak tak patrzeć na to właśnie z perspektywy Kisiaka to jest smutne, a zarazem straszne. No ta różnica czasu. Ale dziwie się i jestem pełna podziwu, że Kise tak długo tam wytrzymał. Pomieszczenie tak pełne wspomnień.. ja bym uciekła i to bez słowa wyjaśnienia. Nie wytrzymała bym tego z pewnością psychicznie, a wytłumaczyć to człowiekowi który nawet sobie nie zdawał z tego sprawy było by jeszcze bardziej męczące i bolące. Biedna Naomi o niczym nie wie. Ale jeszcze bardziej biedny Kise, który musi cierpieć katusze. A co to się stanie jak wszyscy z jego dawnych znajomych się dowiedzą, że tam mieszka? Bosze już to sobie wyobrażam xD W każdym razie czekam na więcej *-* bo mnie się to podoba *-* i to baaaardzoo~ ♥ No i weny~

    A co do rozmowy z wcześniejszego komentarza. Postaram się pójść na Pyrkon, ale niczego nie obiecuję xD Bo to czy pójdę czy nie będzie w dużym stopniu zależało od moich ocen .-.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To je popraw:) wiem łatwiej powiedzieć niż zrobić:P sama pamiętam te problemy z ocenkami. Ale chyba warto, aby iść na Pyrkon:)
      Naomi nic nie wie, nie ma pojęcia, co łączyło Kise z jej narzeczonym, więc nie można jej winić. A Ryouta musi jakoś sobie poradzić, gorzej jak ktoś się jeszcze pojawi...

      Usuń
  2. O rany... Wszyscy są szczęśliwi, tylko nie Kisia... I wszyscy są gejami, a Yukio o tym że też jest dopiero się przekona... Bo nie wyobrażam sobie, że miałby od tak olać Ryoutę mieszkającego obok. Tym bardziej iż swojego syna będzie wołał Ryouta *tak, Yazu już wie, że urodzi się syn* No nic, pisiaj dalej, weny i buziaczki, słońce ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież prawie wszyscy bohaterowie serii Kuroko to geje:P
      Skąd ta pewność, że Yukio też się o tym przekona? W końcu ma narzeczoną:)
      Mały Ryouta, a dlaczego nie mała Yumi?

      Usuń
    2. Kuroko no BL xDD Ja jestem pewna, przekonana i już. A nawet jeśli nie, to w mojej ocenie i tak będzie z Kisią, bo go kocha. A mały Ryouta, bo mi to pasuje do zadawania bólu Kise *mod sadystka on* Ale będzie się zwijał z bólu, słysząc jak Yukio woła ,,Ryouta!'' a to będzie jego syn. Hue hue hue.

      Usuń
    3. I zostawi Naomi samą? Porzucić ze złamanym serce i zostawić samą z dzieckiem?
      Jeśli Kise byłby z Yukio to dlaczego miałoby go boleć jakby Kasamatsu wołał syna?:)

      Usuń
    4. No ba. Hetero blaknie w blasku yaoi, księga Akasha (pożyczona od Clair) strona 704, paragraf 3 podpunkt 27. No bo japońcy są wrażliwi na tym punkcie, no wiesz, jak mówisz sobie po imieniu to znaczy, że jesteście blisko. A teraz biedna, stęskniona, zniszczona psychicznie Kisia będzie słyszała za ścianą ,,Ryouta, uważaj! Nie, kota się nie je! Łap go!'' I inne takie. No to aż go zwinie z bólu ;D

      Usuń
    5. Nie mówię nie:P gdyby tak nie było to blog byłby o zupełnie tematyce:)
      Ale jak Kasamatsu zostawił by narzeczoną i związał się Kise to mówiłby raczej do niego po imieniu:P tylko jak odróżniłby go z synem

      Usuń
  3. OMÓJKURWABOŻEMEGCOTYSOBIEWYOBRAŻASZCIPOŻEBYPISAĆTAKIEWZRUSZAJĄCECOŚIJEDNOCZEŚNIEDOPORWADZAĆCLDZARÓWNODOSTANULEKKIEGOSMUTKUJAKIŚMIECHUTAKNIEMOŻNA!
    Nie no serio... nie wiem, co ja mam tu napisać. Mój musk obecnie wybył z mojej głowy, a wszystko przez to, że zostałam zmuszona do napisania kolejnego AkaEio i coś mnie jebnęło, żeby zrobić w to w wydaniu czarnohumorystycznym, do tego facet na rondzie prawie się dziś we mnie wjebał, no i jeszcze miałam chemię, a potem robiłam zadania.... ja już nie myślę, przepraszam, Meg, ale ten komentarz nie będzie twórczy, nie mam siły go jakoś ładnie sformułować.
    Etto.... szkoda mi Kisiaka, serio, strasznie mi go szkoda, on taki biedny jest no... i jeszcze to z tym imieniem ... "-To wtedy Yukio wybierze. A raczej już wybrał. Ryouta. Ryouta Kasamatsu. Też mi się podoba, chociaż Yumi także piękne."
    No rzesz, przecież to jest jawny dowód, że Yukiś nie zapomniał o Kisiaku i wciąż ma go w swoim sercu (kurwa, chyba robię się zbyt miękka, co Ty ze mną robisz...). Poza tym AkaKuro.... AKAKURO FOR THE EMPEROR~! AKAKURO WSZĘDZIE~!
    Fajnie, fajnie, cieszę się, że tak przeze mnie ten parking polubiłaś xd
    I znów mamy fatum tęczy, wiszące nad basugejami (no ale tu nazwa mówi sama ze siebie, nie? xd).
    Póki co to opowiadnie jest takim typowym angstem z czego ja się bardzo cieszę, CLD lubi angsty. Daj mi powspółczuć Kisi, daj mi, zadowól moją wewnętrzną masochistkę~!
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś o tym wiem, jak to człowiek nie ma siły, aby czytać i myśleć. Jak ja teraz, chora z katarem i bolącą głową nie czyta nic cięższego. Dlatego na przykład twoją notkę przeczytam dopiero jak już się będę lepiej czuć:P
      Kise to taka postać o której nie da się zapomnieć:) ma w sobie takie coś co nigdy na to nie pozwoli.
      Angsty i dramy są świetne jeśli tylko żeby się jakoś dobrze skończyły:P

      Usuń
  4. Yah! Jesteś chyba pierwszą polską blogerką, na którą się natknęłam i jako jeden ze swoich ulubionych pairingów z KnB wymienia KiKasę. Nie jestem jedyna, wohoo! Myślałam, że czeka mnie śmierć przez uduszenie AoKise.
    No, nie po to otworzyłam okienko z komentarzem żeby tylko to napisać, a więc przechodząc do rzeczy...

    Bardzo podoba mi się cała fabuła. Jest taka... gorzka. To chyba najlepsze słowo do określenia tego, co odczuwałam czytając. Osiem lat to masa czasu, którą ciężko przeskoczyć. Współczuję Kise już z samego faktu śpiączki i straconych lat, a przez to, że jest jedną z moich ulubionych i bliższych mi postaci, to już całkiem umieram z bólu. Fakt, że związek jego i Yukio trwał zaledwie 16 dni, a teraz Yukio chce nazwać syna po nim tylko mnie dobija. Jestem rozdarta przez te opowiadanie. Z jednej strony chcę żeby było zupełnym, bolesnym angstem (no bo cóż, angsty są moją jedyną prawdziwą miłością), a z drugiej nie mogę znieść świadomości, że Kise i Kasamatsu nie są szczęśliwi razem ;---; Toż to moje OTP, ich cierpienie boli mnie poczwórnie. Ale cóż, to już w Twoich rękach, a ja jedynie mogę sobie posiedzieć przed ekranem, pochlipać i popijać pocieszeniową herbatę.
    A tak od strony technicznej: styl masz całkiem niezły, przyjemnie mi się czytało te opowiadanie, choć jako miłośniczka jak najdłuższych opisów czuję niedosyt. Szczególnie, że przy takim pomyśle jest co opisywać. Ogółem odniosłam wrażenie, że jest u Ciebie trochę niedociągnięć, ale takie rzeczy znikają wraz ze zwiększającym się warsztatem pisarskim, więc najlepszym lekiem jest chyba pisanie XD. Ale ugh, jestem okropnym amatorem, więc w sumie nie powinnam dużo się wypowiadać w tej kwestii.

    Godzina powoli robi mi z mózgu papkę, ale starałam się brzmieć logicznie i nie jestem pewna czy wyszło. Mogłabym niby to zrobić rano, ale zdążyłabym zapomnieć wszystko, co chciałam przekazać. No, mam nadzieję, że komentarz jest w miarę zrozumiały i zrozumiesz co biedna Yume miała na myśli.
    Btw powiadamiasz może o nowych notkach? c:

    Weny życzę! :'3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się opowiadanie podoba:) nie lubię przesadzonych cukrów, więc w swoich tekstach staram się nie przesadzić:P może kiedyś spróbuje jakiegoś cukierkowego shota, ale to kiedyś
      o sobie mogę powiedzieć, że jestem bardziej umysłem ścisłym niż humanistą, więc brak pisarskie są normalne:P aczkolwiek wydaje mi się, że moje teksty są lepsze niż na samym początku:)

      Usuń
    2. To dobrze, choć szczerze mówiąc dobry cukier nie jest zły ^^
      Z KiKasą właściwie szykuję póki co jednostrzałowca, a w bliżej nieokreślonej przyszłości chciałabym napisać coś konkretniejszego ^^
      Hmm, powiadamiać możesz mnie w zasadzie o wszystkim poza tym najdłuższym opowiadaniem. Nie zdążyłam go jeszcze przeczytać i szczerze mówiąc nie wiem czy podołam, bo mam mocno określone pairingi w Kuroko i nie lubię ich rozbijania XD Ale próbuje poszerzać horyzonty i masz całkiem fajne pomysły, więc jakby co to dam znać c: A jeśli będzie Ci wygodniej powiadamiać na gg to tu jest mój numer -> 35342116

      Usuń
    3. Dobry cukier nie jest zły, ale nawet herbata jest niedobra jak ją przesłodzisz:P
      To wiedz, że czekam na cokolwiek napisane o tej parce:) jest o nich tak strasznie mało, że każda najkrótsza historia mnie cieszy:]

      Usuń
  5. Hej :) Dopiero dzisiaj odkryłam Twojego bloga (aż się dziwię jak to możliwe ;) ) i czytam właśnie wszystko po kolei. Lubię Kise/Kasamatsu, więc tym bardziej podoba mi się to opowiadanie.

    Fajny pomysł z tą śpiączką. Zwłaszcza w wykonaniu Kise, który nagle z pięknego modela zmienił się z zniszczonego i wychudzonego mężczyznę. Nie żebym uważała, że Kise może być brzydki w jakichkolwiek okolicznościach, bo jest wręcz przeciwnie ;)

    Zastanawiałam się jak to potoczysz dalej. Czy Kise przypadkiem wpadnie na Kasamatsu czy może na innego znajomego i wieść o jego przebudzeniu się rozejdzie czy jak. Zaskoczyłaś mnie tą narzeczoną i to jeszcze spodziewającą się dziecka Kasamatsu! Gdyby nie była w ciąży, nie widziałabym aż takiego problemu, bo przecież ludzie się rozchodzą itd. Ale ciężarna narzeczona to już inna bajka. Na chwilę obecną nie potrafię sobie wyobrazić dobrego zakończenia, które nikogo by nie skrzywdziło. Strasznie żal mi Kise. A już jak oglądał te zdjęcia, to miałam łzy w oczach. Tyle wspomnień z przeszłości, tyle straconych momentów. Fakt, że nie był obecny gdy jego przyjaciele tworzyli związki i zaczynali kariery. Wzruszające i przytłaczające. Nie mogę się doczekać spotkania Kise z Kasamatsu. Tym bardziej, że nie potrafię sobie wyobrazić jak będzie ono wyglądać.

    Życzę Ci dużo weny! :)
    Pozdrawiam,
    Tina Silver

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam:) cieszę się, że kolejna nowa duszyczka zajrzała tutaj i dała o sobie znać:)
      Jak to jest, że tyle osób niby lubi KasaKise a tak mało jest opowiadań z nimi:P
      Wpadając na opowiadanie zastanawiałam się między Kise i Aomine, lecz Aoś ma opowiadania ze swoją osobą w roli głównej to dostał ją Kise:) tym bardziej, że pasuje do niego jako modela, którego kariera została tak brutalnie zniszczona

      mam nadzieję, że będziesz częstym czytelnikiem i przeczytasz też inne opowiadania:) pozdrawiam

      Usuń
    2. A może tylko tak mówisz, by nas zaskoczyć? Może jednak Aomine będzie miał tu równie wielką rolę? Węszę spisek! A tak poważnie, serio nie wyobrażam sobie jak chcesz z tego zrobić KasaKise, a w każdym razie nie takie z happy endem, bo dramat to ja tu widzę, owszem ;) Więc może to tylko takie KasaKise na pierwszy rzut oka, a potem będzie to Kise/? ? Ależ ja mam teorie spiskowe ;)

      KasaKise jest fajne, ale nie każdy dobrze się czuje ze wszystkimi postaciami. Sama tak się wciągnęłam w KnB, że planuję napisać po opowiadaniu do niemal każdego pairingu z tego, co się będę ograniczać ;) Więc tak przyszłościowo na pewno kiedyś dojdę do tego by napisać KasaKise. Na razie napisałam KagaKuro (o tu -> https://www.fanfiction.net/s/11145508/1/Jasny-cień), a teraz piszę AkaMomoi (znajoma poprosiła o fika z racjonalnym pairingiem hetero z KnB... ;) ).

      Już niemal wszystko u Ciebie przeczytałam. To co wrzucasz zamierzam komentować na bieżąco, a starsze też kiedyś w końcu skomentuję, obiecuję :)

      Pozdrawiam!
      Tina Silver

      Usuń
    3. Spoko nie musisz wszystkiego starego komentowaćXD po co tracić czas:P skoro czytasz rozdział X to zakładam, że poprzednie też czytałaś:)
      ewentualnie pod shotami :)

      Usuń
    4. Miałam na myśli właśnie shoty :)

      T.S

      Usuń
  6. Nie wierzę, że się nie dodał! Wrrr..

    Rozpisałam się tam. Cholera już nie pamiętam co tam było, ale było tego całkiem sporo.
    No ale dobra. Od nowa:

    Jak to? Czemu? To jest za mocne!
    Jak to Yukio ma narzeczoną? Przecież.. Przecież T.T

    Strasznie mi się to podoba, już Ci to zresztą mówiłam - ale za każdym razem jak to czytam jest mi straszliwie smutno. Cholera jasna.
    Jka może mi nie być smutno, gdy właśnie Kisiak ogląda np. te głupie zdjęcia jak cudownie było bez niego.. Wiem, że musieli jakoś żyć ale ja stawiam się w miejscu Kisiaka, więc mi jest oporowo smutno.. Weź zrób coś z tym, błagam!

    PS. Nowy rozdział hyhy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu zdjęcia głupie? dla Kise to było może przykre, ale dla innych to wspomnienia:P
      Reszta nie mogła przecież do końca życia się smucić i rozpaczać nad jego losem i musiała zacząć dalej żyć:)
      Się zobaczy czy da się coś zrobić:]

      Usuń