niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 15 Autobus

Nic nie pamiętał. Bolała go głowa i ramię, mimo to wydawało mu się, że nie czuje własnego ciała. Białe ściany, które go otaczały kojarzyły mu się ze szpitalem. Zapach też był ten sam. Ostatni raz przebywał tutaj jak przez własną nieuwagę został postrzelony. Wystarczyła postać, która troszeczkę była podobna do Taigi, aby go rozkojarzyć. W ten sposób pozwolił się postrzelić. Ale to było kiedyś. Nie jest w Japonii, siedzi w Stanach. Wie gdzie jest Kagami, co się z nim działo przez te wszystkie lata i co się dzieje teraz. Więc nie mógł zrozumieć, co się stało.
-Widzę, że już się pan obudził - zobaczył kobietę ubraną na biało, zapewne lekarkę lub pielęgniarkę - dobrze się pan czuje?
-Chyba tak - odpowiedział mimowolnie po japońsku, dopiero po chwili przypominając sobie, że tego nikt nie zrozumie. Natychmiast, więc się poprawił - głowa mnie boli i ramię, ale po za tym wszystko w porządku. Przepraszam, ale się zapomniałem.
-Nic się nie stało.
Dalszych słów nie słuchał. Przypomniało mu się, co się wydarzyło.

Pierwsze tygodnie stycznia, były dla niego połową wolnego czasu, jaki mu pozostał do rozpoczęcia kolejnego etapu szkolenia. Po wizycie przyjaciół wrócił mu trochę humor. Trudno mu było się do tego przyznać, ale tęsknił za nimi. Za całą ich zgrają. Zaczął nawet żałować, że nie zgodził się na propozycje, aby na te dwa tygodnie jednak wrócił. Kise obiecał mu nawet, że załatwi mu darmowy przelot w obie strony. Jak się pracuje w branży to nie kłopot. Zobaczyłby Satsuki, Tetsu, ich syna, którego nazywał własnym siostrzeńcem, Midorimę, Takao, Murasakibarę, Hiromu a nawet Akashiego.
Sylwester jednak przyniósł mu więcej niż mógł zapragnąć.
Wszystko a raczej prawie wszystko, co się wtedy wydarzyło było fantastyczne. Narazie nie mają planu jak przekonać Asami do niego, ale coś wymyślą.
Jedyny minus tej całej sielanki to wielki siniak Taigi na czole. Czarne koty przynoszą chyba jednak pecha a przynajmniej Kagamiemu przyniósł, bo się przez jego nowego zwierzaka wywalił. Nie wiedział, kto był wtedy bardziej przestraszony. Dachowiec czy tygrys?
Od tego czasu się jednak nie widzieli. Taiga nie miał czasu. Praca i dom zajmowały większość jego dnia. Mieli się zobaczyć w przyszłym tygodniu, kiedy pójdzie na popołudnie do pracy a dzieciaki będą w szkole. Już nie mógł się doczekać tego spotkania. Niby nie było to całkowicie uczciwe, ale miał nadzieje, że Kagamiemu uda się jakoś przekonać Asami do niego, aby mogli się spotykać bez przeszkód. A tak zostawały im rozmowy w środku nocy i smsy, które miały za mały limit znaków i których lepiej żeby nikt nie widział,.
Pamiętał jak od rana kręcił się po mieście zwiedzając stalicę kraju, w którym obecnie mieszkał a którego nawet nie zwiedził. Wracając wstąpił do siedziby FBI, aby odebrać notatki na następny egzamin. Już z nudów skończył poprzednie. Wracając jak zwykle autobusem obserwował ludzi wchodzących i wysiadających. Nie było ich dużo, początek roku i pora dnia i pogoda sprawiły, że bardzo mało ludzi wychodziło na dwór. Na jednym z przystanków do pojazdu weszła grupka dziewczyn. Dziewczęcy klub siatkówki. Nie musiał się nawet przyglądać, aby to stwierdzić. Wiedział, że Asami do niego należy, więc domyślił się, że to jej drużyna. Nie zwrócił na to wcześniej uwagi, ale młodsza siostra Taigi rzeczywiście wyróżniała się na tle koleżanek. Pomijając już sam wzrost, gdzie była najwyższa, to także figurą. Kurtka nie maskowała jej figury, która miała już pewne kobiece walory.
Miała podobną umiejętność do brata. Potrafiła szybko się zorientować, że ktoś jej się przygląda. Widział to po jej minie, kiedy jej buzia przypominała odcieniem do koloru jej włosów. Kolor, który on uwielbiał a który posiadały jeszcze trzy znane mu osoby.
-Kagamiś a czemu się taka czerwona zrobiłaś - zapytała jej koleżanka z blond warkoczem.
Nawet nie słyszał jej odpowiedzi. Słyszał natomiast jej cztery koleżanki, które wypytywały się, co się stało. Słysząc to uśmiechną się pod nosem.
Jadąc kolejne dwa przystanki wszystkie pozostałe zawodniczki z jej drużyny wysiadły. Chociaż bardziej zwrócił uwagę na dwóch typów, co wsiedli do autobusu. Na pierwszy rzut oka uznał, że coś z nimi jest nie tak. Wyglądali jakby byli naćpani. Nie podobało mu się to. Wstał i ruszył w ich stronę. Obserwując otoczenie zauważył, że oprócz niego w pojeździe jest Asami, trzy inne nastolatki, matka z dwójką dzieci, dwie starsze panie i starsze małżeństwo. Czyli pomoc żadna tym bardziej, że wszyscy pochłonięci swoimi sprawami nie zwracają na nich uwagi.
-Czy można się po pani przyłączyć - próbował narzucić się nastolatce jeden z oszołomów. Chyba dopiero teraz inni zauważyli, że trzeźwi to oni nie są.
-Nie - odpowiedziała przerażone widząc ich zachowanie.
-Ale kolega tak ładnie panienkę prosi - powiedział drugi.
-Panienka jak widać nie jest zainteresowana taką propozycją - wtrącił się stając przed dziewczyną, próbując ją zasłonić.
-Nie wtrącaj się idioto - próbował przywalić mu, lecz był na tyle wolny, że nawet nie zauważył jak został powalony na ziemię.
Kierowca słysząc to zatrzymał pojazd i chciał coś powiedzieć.
-Zostań gdzie jesteś, bo wszystkich pozabijam - wrzasnął oszołom celując do kierowcy.
Nie miał pojęcia, co zrobić. Jeden leży, ale drugi ma naładowaną broń.
-Tylko spokojnie - próbował go uspokoić - nie chcesz przecież, aby komuś stała się krzywda.
-A skąd to możesz wiedzieć idioto. Nic nie wiesz. Nic - nie panował nad sobą.
-Masz racje nie wiem. Ale obojętnie, co się wydarzyło to nie jest wina tych wszystkich ludzi. Zobacz jak wszyscy są wystraszeni. Odłóż broń i wszystko będzie dobrze - widział jak bardzo ludzi są bladzi i przerażeni, jak ze strachu skamienieli. Czuł jak Asami drży trzymając się jego kurtki - nic nie zyskasz jak komuś stanie się krzywda.
Mówił wszystko spokojnie i pewnie jakby sytuacja była normalna. Napastnik był zdezorientowany jego spokojem, ale w jego oczach zobaczył szaleństwo.
To nie alkohol - pomyślał Daiki. Zbyt wiele razy to widział żeby się pomylić. A tacy są najgorsi. Nie myślą logicznie. Starał się nie rozglądać i skupiać jego uwagę na sobie, wiedział, bowiem że jako jedyny jest wstanie coś zdziałać.
Tym bardziej, że za nim stała ważna dla niego osoba. Nie lubiła go, ale to nie oznaczało, że mu na niej nie zależało. Taiga ją kochał. Kochał swoją młodszą siostrzyczką a skoro mają być razem to i ją pokocha. A teraz ją obroni, aby nic jej się nie stało.
Tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jak się nie ma żadnej broni a przeciwnik stoi kilka metrów od ciebie z naładowanym pistoletem to sytuacja nie jest za dobra.
-Odłóż broń to nikomu nic się nie stanie - próbował uspokoić napastnika.
-Ty nic nie wiesz. Nie rozumiesz. A ty się nie zbliżał - wrzasnął do kierowcy, który próbował do nich podejść.
-Niech pan tam zostanie - nakazał motorniczemu i ponownie próbował nakłonić szaleńca do odłożenia broni.
Przez cały czas starał się skupić uwagę napastnika na sobie. Bał się żeby komuś nie stała  się krzywda.
Próbował analizować sytuacje, lecz żaden z znanych mu sposobów postępowania w takich przypadkach nie pasował.
Starał się przypomnieć wszystkie szczegóły dotyczące rozmieszczenia przedmiotów w pojeździe. W pamięci szukał czegoś, czegokolwiek, co mu pomoże obezwładnić napastnika. Nic mu jednak nie przychodziło do głowy. W ciągu krótkiej chwili gdzie reszta pasażerów panikowała, on intensywnie szukał rozwiązania sytuacji.
Cztery. Nie. Trzy i pół. Tyle metrów dzieli go od niego. Jeśli odwróci odpowiednio jego uwagę i zdąży podbiec i wyrwać mu broń z ręki to będzie po wszystkim.
Gorzej będzie jak nie zdąży. Wtedy albo on ucierpi albo któryś z pasażerów. Nie mógł ich narazić. Nie mógł odwrócić uwagi na nikogo z nich. Napastnik mógłby się spłoszyć i wystrzelić, a on do tego nie dopuści. Może podchodził do tego zbyt egoistycznie, ale duma nie pozwalała mu postąpić inaczej. Zakładając, chociaż raz mundur uzyskujesz też dumę, która każe zawsze bronić słabszych.
Półtorej minuty. Tyle minęło odkąd wyciągnął broń i tyle wystarczy.
Siatka jednej starszej pani oddalona od niego o troszkę więcej niż pół metra obok niej stoi kij jakby od zmiotki. Wzrok w dół, na prawo. On za tym podąży. Każdy tak reagował. Niech myśli, że chce go użyć. Kiedy wzrok napastnika wróci na niego to jego już tam nie będzie, bo on zniknie. Jego chwila zawahania dała mu wystarczającą przewagę, aby do niego podbiec i próbować odebrać broń. Lecz zdążył zareagować.
Trzy strzały tyle usłyszał zanim udało mu się wyrwać bron i powalić przeciwnika na ziemię.
Nigdy by nie przypuszczał, że wzrokowe techniki Kuroko mu się kiedyś przydadzą. Będzie musiał mu podziękować. Rozejrzał się po pozostałych pasażerach. Wystrzały nikomu nie zrobiły krzywdy. Zostały tylko dwie kule w suficie i jedna w podłodze.
-Panie Aomine wszystko w porządku? - usłyszał głos Asami, która podniosła się z podłogi.
Sam ją przewrócił. Stała za nim. Znikające przejście Kuroko pozwoliłoby jemu zniknąć, ale wtedy napastnik mógł ją zaatakować, a na to nie mógł pozwolić.
-Tak - odpowiedział, co nie do końca było prawdą. Bolała go szczęka i z niewiadomych powodów przedramię.
-Ale pana ręka - dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ktoś jednak dostał z broni palnej i kula przeszła na wylot, jednak adrenalina mu tak podskoczyła, że nie zauważył, że tym kimś był on sam.
Rana po kuli zaczęła niebezpiecznie mocno krwawić.
-Asami daj mi swój szal - polecił dziewczynie, która z wątpliwościami zdjęła go i chciała mu podać - nie. Zawiąż mi go nad raną. I mocno ściśnij.
Obserwował jak wykonuje polecenia i jak bardzo przy tym trzęsą jej się ręce.
-Wszystko dobrze - próbował ją uspokoić, kiedy zaczęła płakać.
-Tak się bałam.
-Wiem.
-Panie Aomine. Przepraszam pana - usłyszał cicho po japońsku jak przyjechała policja i pogotowie.

11 komentarzy:

  1. Szok. Przeżyłam szok. Aoś został poszczelony. Aoś bohaterem! *-* Mój bohater. Bohater Asami i wszystkich co byli w pojeździe~ Aoś taki dzielny i odważny *w* tak jak na policjanta przystało~ Mam taką cichutką nadzieję, że Asami go zaakceptuje :3 Choć zaczęłaś ten rozdział tak, że przez chwilę zwątpiłam i zaczęłam się zastanawiać czy może przypadkiem nie przeoczyłam jakiegoś rozdziału.. No i odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że wcale tak nie było ^^' Rozdział mi się bardzo podobał i czekam na więcej~ Weny i czasu~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aoś rycerz na białym koniu ratujący niewiasty (i innych przy okazji) z opresji:)

      Usuń
  2. Uh, dotarłam. Z małym opóźnieniem, ale to wszystko przez kaca. Serio, na kacu moje możliwości skupienia się przy dłuższych tekstach są tak bardzo ograniczone, że nie wiem co gorsze - czytanie w stanie wcięcia, czy czytanie na kacu. Chociaż przy wcięciu fajnie można niektóre rzeczy interpretować... a zresztą nieważne.
    Na początku przez myśl mi przeszło, że Aho budzi się w szpitalu 'dziesięć lat później'. Ale myśl ta rozwiała się równie szybko, jak powstała, no bo przecież nie powtórzyłabyś dwa razy tego samego schematu.
    Potem, wraz z postępowaniem retrospekcji, zaczęłam się zastanawiać, jak wybrniesz z takiej sytuacji. Tu mam na myśli, 'jak pokażesz sposób myślenia i postępowania policjanta' (co wiem, że nie jest łatwe, niełatwo wczuć się w coś, czego się nie robiło, oddać to, co czułby w tamtej chwili prawdziwy policjant - znam to na własnym przykładzie, może nie o siłach zbrojnych, ale mam zaczęty tekst o hakerach, który wyje w kącie, bo nie wiem, od której strony zabrać się do pisania trojana, żeby nie było to płaczącym główienkiem, tak, wiem, problem życia, tak bardzo~).
    No, ale Tobie udało się to całkiem dobrze. Ładnie pokazałaś sposób analizy Aho i następstwo zdarzeń, jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że wpadł na to nieco zbyt wolno (długo jakoś szukał rozwiązania jak na siedzącego już ileś lat w zawodzie policjanta, ale to taki tam drobny szczególik, który nie ma jakiegoś szczególnie dużego znaczenia, ot, moje takie osobiste odczucie, może nawet nieuzasadnione).
    Sam rozdział bardzo mi się podobał i tu Cię pewnie zaskoczę, pomijając seksy, chyba najlepszy do tej pory. Lubię takie 'mądre' rozdziały (to nie to słowo, ale mój mózg odmówił współpracy przy szukaniu tego, o którym jeszcze chwilę temu myślałam). I ten Twój naprawdę mi się podobał.
    "A tak zostawały im rozmowy w środku nocy i smsy, które miały za mały limit znaków i których lepiej żeby nikt nie widział."
    Taaaaak, wyobraźnia CLD pracuje, pracuje i jest bardzo zadowolona z obrazu, który powstaje w jej głowie.... Smsy to fajna rzecz~
    "Nigdy by nie przypuszczał, że wzrokowe techniki Kuroko mu się kiedyś przydadzą. Będzie musiał mu podziękować. (...) Znikające przejście Kuroko pozwoliłoby jemu zniknąć, ale wtedy napastnik mógł ją zaatakować, a na to nie mógł pozwolić."
    Jak ja wyobraziłam sobie Aho, który zaczyna emanować granatową poświatą i używa tego przejścia ala Tetsu... idź i pozbieraj moje wnętrzności z podłogi, które wyśmiałam przez usta. Bosz, niech mi ktoś zabierze wyobraźnię, albo niech ją chociaż wykastruje...
    No, także jak dla mnie rozdział bardzo ciekawy, myślę, że (biorąc pod uwagę sytuację z Asami) bardzo znaczący, i pewnie będący takim wprowadzeniem do wydarzeń, które z emocji rozerwą mi serce (bo część ostatnia, nie?). Ale to tylko takie tam moje przypuszczenia.
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ostatnia część to jeszcze nie wiem, bo nie każdy szanuje drugiego własność i co tam pewnie nieważne pliki to można usunąć
      Ponieważ piszę rozdziały od nowa to troszeczkę mi się koncepcja zmieniła i się jeszcze zobaczy.
      Czy półtorej minuty to długo uwzględniając fakt, że w tym czasie próbował ciągle negocjować i uspokajać gościa?
      Schemat traci sens jak jest powtarzany. Dlatego nie lubię AoKise, bo większość (przynajmniej moim zdaniem) jest pisana na jedno kopyto.
      Skończyłam oglądać Haikyuu i powiem jedno ja chce więcej;p
      jak znajdę czas to zacznę mangę

      Usuń
    2. Moim zdaniem wystarczyłaby jedna. Ale to tylko takie tam moje odczucie.
      Od nowa? *łączy się w bólu* Choć nie powiem, jeśli ma być dłuższe niż pierwotne, to też się trochę z tego cieszę (ja zła istota).
      Na wiosnę wychodzi drugi sezon. Bardzo na to czekam~
      I wgl uwielbiam Noyę z Asahim, jak oni do siebie pasują... ale jest jeszcze kilka innych pairkingów, które z tej serii lubię, choć na pewno nie tak dużo jak z kurobasu (to jest taka wylęgarnia gejozy, że aż szkoda gadać xd).

      Usuń
    3. Noya i Suga dwie ulubione postaci moje, siostry i brata. Jak oglądałam to jakoś ta dwójka się też w to wciągnęłam:) wróciłam z Pń do domu i pół godziny gadałam o tym z bratem porównując do super mocy w Kuroko;P aż mama się dziwiła, o czym gadamy? Chociaż dla brata to anime sportowe tak jak Kuroko, lecz dla mnie i siostry już niekoniecznie ;P Noya z Asahim tak ślicznie wyglądają:]
      na szczęście jakieś zapasowe kopie miałam na kompie, że nie wszystko stracone, chociaż Twoje AkaKuro połowę straciłam, dlatego się ostatnio nie pojawiło. Postaram się jak najszybciej to skończyć

      Usuń
    4. AkaKuro stracone... *ostrzy maczetę-chan* Podaj mi nazwisko, a odpowiednio zajmę się osobą, która wywołała ten stan tego pięknego parkingu.
      Ja jeszcze lubię bardzo Oikawę z Tsukishimą, i Kageyamę z Oikawą. Już mniej, ale też nie pogardzę Suga x Daichi, Kuro x Kenma. Nie lubię Kageyamy z Hinatą. Na początku lubiłam, ale to co zaczęły wyprawiać z tym parkingiem jakieś napalone fanki, zniszczyło moje dobre zdanie o nim. Dla mnie ten paring ma prawo bytu wyłącznie w ujęcie 'Rywalizacja, przeradzająca się w sympatię, ale taka bardzo na wstrzymaniu', a większość dj z tego to jakieś niemające żadnego logicznego oparcia hardy z Hinatą w roli bezmózgiego uke i Kageyamą w roli wielce despotyczny seme. To mi tak bardzo do nich nie pasuje.... Kageyama jest chłodny, ale nie despotyczny. Ja wiem, że sama czasem ostro przeginam w swoich shotach, ale przy tym paringu jakoś nie mogę przekonać się do takiego ich połączenia. Po prostu nie.

      Usuń
    5. Tj. Kageyama jest despotyczny (tak tylko troszeczkę i tylko z początku) na boisku, ale to miano "króla" sprawia, że ja go widzę w kwestii yaoi, jako kogoś, kto raczej nie zorientowałby się, że czuje coś do tej rudej istoty/nie chciałby się do tego przyznać, niż ją zgwałcił i potraktował swoimi fetyszami.

      Usuń
    6. Lepiej nie, chociaż wtedy będę mogła powiedzieć że jestem najstarsza;p ale też byłam zła, że nawet nie chciało mi się pisać znów tego samego i zaczęłam nowe opowiadanie;P
      Oikawa z Kageyamę spoko, sama stwierdziłam, że by do siebie pasowali, ale z Tsukim? Na to bym nie wpadła:) pierwsze pary jakie mi się rzuciły w oczy to Hinata z Kageyamą, Daichi i Suga oraz Noya i Asahim:) jak to jest że brat w anime widzi normalne sceny a ja oglądając to samo widzę w tym widoczne podteksty XD

      Usuń
  3. O rany... Mój mózg udowodnił mi, że póki jestem chora, nie będę logicznie myślała. Byłam przekonana, że to Kagami leży ranny w szpitalu i nie ogarniałam, skąd ta gadka o Aomine. Tępa dzida... Ale Dai-chan zawsze był bohaterem ;P Znaczy, takie jest moje odczucie, nawet jeśli tyle marudzi i jest leniwy, zawsze pomoże w potrzebie i będzie chronił tych, na których mu zależy. Podobał mi się taki a'la policyjny styl myślenia, trochę siedzę w temacie i myślę że jest całkiem wiarygodnie napisane ;D No i najważniejsze, że Asami jako obroniona dama w opresji zapała do Aomine cieplejszymi uczuciami, a przynajmniej myślę, że tak będzie ;D (Powstrzymaj mój mózg, ja już widzę że Asami się zakochuje w Daikim i zaczyna konkurować z Kagamim o niego) Tak bardzo nie chcę tej wizji... No nic, pozostaje mi życzyć ci weny i czasu, słońce, i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie wyobrażałam Aomine jako policjanta;P nic nie robi chyba, że zbliża się jakieś niebezpieczeństwo
      Rywalizacja między rodzeństwem o względy jednego osobnika? Ciekawy pomysł aż trudno powiedzieć, kogo wybrałby Daiki:) jedyną przeszkodą jest fakt, że na jedno z rywali musiałby trochę poczekać, minimum jak będzie pełnoletnia:)

      Usuń