poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 2

Ktoś mógłby pomyśleć, że o tym już zupełnie zapomniałam, a tu niespodzianka.
Dedykacja dla Suga Senpai. Dlaczego? Bo jestem ciekawa czy sama pamiętasz.

~~~

Obudził go wielki ból głowy. Specyficzny, subiektywny objaw charakteryzujący się występowaniem bólu zlokalizowanego w obrębie głowy, odczuwanego zarówno na powierzchni skóry twarzy, jak i głęboko we wnętrzu czaszki. Głośna rozmowa nie pomagała uspokoić zmysłów. Oczy go bolały. Nie miał na sobie okularów i przez to słabo widział, słyszał tylko czyjeś głosy.
-Czyli ma  mnie zostać przez jakiś czas. Tak? – usłyszał denerwujący, lecz znajomy głos.
-Dokładnie – odpowiedział inny.
-A dokładniej mówiąc ten czarno biały zwierzak to? – jeden z rozmówców zaczął się niepokoić.
-Borsuk – odpowiedział mu drugi również znajomy głos.
-To dobrze, bo już się bałem, że skunks – pierwszy zaczął się śmiać.
I wtedy go poznał. To był Takao, jego kolega z liceum.
-Nie przesadzaj Takao-kun – ten głos należał natomiast do Kuroko.
-Z czym? Tylko pytam z tobą i Momoi nigdy nic nie wiadomo – Kazunari już się trochę uspokoił.
-Jesteś pewien, że on może tu zostać? Nie będzie to problem? – powiedział Tetsuya, lecz prędko dodał – i co ważniejsze czy będzie na tyle odpowiedzialny, aby się nim opiekować?
Nie mógł zrozumieć sensu ich rozmowy. Że niby Takao ma się nim zająć? Bez sensu. On sam potrafi o siebie zadbać i nie potrzebuje niczyjej pomocy.
-Możecie z Momoi być spokojni. Nic mu się nie stanie. Nawet myślę żeby go farbować. Dzięki wam mam takiego boskiego czarno białego borsuka – im dłużej o tym myślał to tym bardziej nie rozumiał sensu słów rozgrywającego - tylko taki trochę mały.
-Bo jest jeszcze młody. Jak sobie poradzisz to w takim razie zostawiam was samych – dalej już słyszał tylko pożegnanie kolegów.
Hałas zamykanych drzwi i powrót jednej osoby do pokoju.
-O widzę, że się obudziłeś mój ty słodziaku – mimo iż obraz miał niewyraźny to rozpoznał sylwetkę kolegi z liceum.
Jednak słowa, które skierował do niego bardzo go zdenerwowały. Co on sobie myśli? Już chciał wstać i na niego nawrzeszczeć, lecz podłoga nagle wydawała się dalej niż być powinna. Runął na podłogę nie mogąc zrozumieć, co się dzieje. Rozglądał się wokół zastanawiając się, co się właściwie stało, lecz rozmazany wzrok nie pomógł w ocenie sytuacji. Jeszcze bardziej zgłupiał, kiedy Kazunari go podniósł. Przecież był wyższy i cięższy, więc jakim cudem? Dopiero teraz to zauważył. Jego całe ciało wyglądało jakoś dziwnie tak jakby przestał być człowiekiem tylko jakimś zwierzęciem.
Coś gadali o borsukach. Czyżby on się zamienił w przedstawiciela tej rasy? Ale jak to nie możliwe.
Mimo dużej wady i braku okularów wszystko wydawało mu się coraz wyraźniejsze.
Co Kuroko z nim zrobił? Jak on to zrobił? Jakim cudem teraz jest małym borsukiem?
-Aleś ty słodki. Chodź niech cię przytulę - zawołał do niego Takao próbując go złapać.
Nawet, jeśli teraz był w jakiś sposób zamieniony w zwierzę to nie pozwoli, aby ten go przytulał, nosił i tym podobne. Najszybciej jak potrafił biegł przed siebie, próbując się znaleźć z dala od byłego kolegi.
-Ej wracaj tu - Takao przez cały czas próbował go złapać, co w końcu mu się udało - mam cię.
Mimo, że próbował się wyrwać to mało to dało. Przez cały czas był tulony i głaskany przez swojego opiekuna, który chyba a raczej na pewno nie miał pojęcia, co robi. Każda próba ucieczki, w tym także te gdzie głównym elementem było zranienie Takao skończyły się niczym. Nie pozostało mu nic innego jak czekać aż Kazunari się znudzi i wreszcie postawi go na ziemie.
Zapomniał chyba, jaki jest jego dawny kolega z drużyny. Obojętnie, co by ten nie robił to cały czas chciał mieć zwierzaka przy sobie. Tak, więc nie liczą, że był ciągle noszony głaskany i przytulany to dostawał całusy.
Robiło mu się niedobrze za każdym otrzymanym buziakiem. Nie mógł zrozumieć jego zachowania. Jak przecież można całować zwierzaka. Przecież każdy wie, że nawet regularnie kąpane i pielęgnowane pupile są wylęgarnią bakterii. Pies i kot to jeszcze można zrozumieć, ale borsuk? Przecież to zwierzę leśne a na dodatek dostał je przed kilkoma godzinami i jak można tak się do niego przytulać?
-Czy może być coś słodszego? - usłyszał po raz kolejny tego dnia.
Czuł, że naprawdę robi mu się niedobrze. Miał nadzieję, że wieczór, który nadchodził sprawi, że ten wreszcie zajmie się swoimi sprawami.
-No nic czas na kąpiel - zawołał Takao.
Cieszył się słysząc to. Zajmie się sobą a on będzie miał chwilę, aby pomyśleć i próbować wymyślić, co ma dalej z tym wszystkim zrobić. Zamienił się w borsuka, chociaż raczej Kuroko to jakoś sprawił. Tylko jak on to zrobił? Jeśli dobrze pamiętał to zawodnik widmo interesował się kiedyś magicznymi sztuczkami, ale to przecież nie oznacza, że mógł nauczyć się czarować i go przemienić. To było nie realne. Zawsze wierzył w naukę i takie coś jak czary nigdy nie istniały.
-A ty co się lenisz moja ty kruszyna - zawołał Takao biorąc go na ręce.
Co on wyprawia? Miał się iść myć i zostawić go w spokoju, a zamiast tego zabiera go ze sobą?
-Umyjemy dziś borsuka, sha la la – zaczął wesoło nucić Takao.
Jego nie potrzeba kąpać. Próbował się wyrwać i uciec jednak kolega był silniejszy. Chcą nie chcą został zabrany do łazienki. Zamknięte drzwi uniemożliwiły mu wydostanie się z pomieszczenia. Nawet, jeśli nie miał pojęcia o zachowaniu higieny przez gatunek, jakim były borsuki to na pewno nie powinno się ich kąpać poprzez wylanie na nie pół butelki szampony przeznaczonego dla ludzi.
-Czarne futro, czarne łapy, niby czarny borsuk taki, tylko czysta biała wstęga to dla borsuka udręka – piosenka wymyślona przez Kazunari, choć wokalnie nie byłaby zła to nie miała w ogóle sensu.
Kiedy już był cały w pianie miał nadzieję, że ten go ewentualnie spłucze wodą i będzie miał spokój. Zamiast tego miał niestety przyjemność oglądać jak jego kolega się rozbiera i sam się myje. Próbował się schować.
Jako licealiści korzystali z jednej szatni i łazienki. Prysznice nie były jakoś wielce osłonięte i często widywał innych kolegów z drużyny bez ciuchów. Teraz jednak oglądanie Takao jak ten się myje była dla niego czymś dziwnym. Pojedyncze czynności, jakie wykonywał myjąc każdy fragment swojego ciała go przerażała. To było zbyt intymne żeby mógł na to patrzeć.
-A ty, co się chowasz? – przyjaciel po raz kolejny go podniósł. Tym bardziej teraz chciał się wyrwać. Co innego jak go normalnie przytulał a co innego jak on nie ma nic na sobie. Centymetry dzieliły go od jego przyrodzenia a to ostatnie, co chce od dotykać. Nawet jak jest w postaci borsuka. Niestety, jako mały borsuk nie miał tyle witalności i siłą został posadzony koledze na kolanach i czuł na grzbiecie to, czego nigdy czuć nie chciał.
Zimna woda, jaka nagła uderzyła w jego drobne ciało odwróciła jego uwagę. Kiedy Takao dokładnie spłukał ich obu miał nadzieję, że szybko się ubierze oszczędzając jemu niepotrzebnych nerwów. Nie żeby przez cały dzisiejszy dzień nie były w ogóle zszargane. Bo były i to mocno, lecz, po co denerwować się jeszcze bardziej.
Zamiast jednak zachować się jak normalny człowiek i się wysuszyć i ubrać ten tylko owinął go w ręcznik a sam wyszedł jak go natura stworzył z łazienki. Zauważył, że kolega mieszka sam, ale i tak było to zachowanie cokolwiek nie na miejscu. Jak można chodzić nago po mieszkaniu nawet, jeśli jest to własny dom. Takao przez cały czas śpiewając swoje dziwne wymyślone piosenki o borsukach wszedł do salonu i odłożył go na kanapie.
Tak był przerażony jego zachowaniem, że nie usłyszał telefonu, który zaczął dzwonić.
-Siema Imayoshi - przywitał swojego rozmówce - czym zawdzięczam ten telefon?
Dalej już nic nie słyszał, bo Takao wyszedł do kuchni. Był zdziwiony, jakim cudem utrzymuje on kontakt z kimś takim jak były kapitanem akademii Too.
Spotkanie, które zorganizował Kuroko to był po raz pierwszy raz od pięciu lat, gdy się spotkał, z kim z czasów gimnazjalnych lub licealnych. Jakoś nie odczuwał potrzeby widzenia się z kimkolwiek. Tym bardziej był zdziwiony, że utrzymuje on z Imayoshim kontakt.
-Wiem przecież - usłyszał kolegę rozmawiającego ciągle przez telefon - Midorimy i innych w to nie mieszaj. To, że całe pokolenie cudów lub raczej pokolenie idiotów zachowują się jak gdyby byli nie wiadomo jak od reszty lepsi to już ich sprawa. Nie nasza.
Wystarczyło kilka słów, aby poczuł się dziwnie. Niby Takao go obraził. Jego i innych jego kolegów z gimnazjum, ale czy było to słuszne.
-Czy ja wiem? Może wpadnę do kogoś z nim - na przemian mówił i słuchał swojego rozmówcy - a czemu nie? Mam unikać wszystkich, ale chyba nie tych, co znajdują się w podobnej sytuacji. Mnie chyba najbardziej lis Kasamatsu. Bo lisy są fajne, ale borsuki jeszcze lepsze. Dobra kończę. Wiem pamiętam. Będę dzwonić do Okamury jutro rano. Narazie.
Kapitan Yosen? Czyżby Takao utrzymywał z wieloma osobami kontakt nawet po skończeniu liceum? Pamiętał jak na samym początku studiów często dzwonił z propozycjami zagrania wspólnego meczu. Ich drużyna z liceum i jeszcze zawodnicy z innych, ale nigdy by nie przypuszczał, że oni ciągle będą się ze sobą widywać.
-To co, idziemy spać - zawołał do niego Takao.
Kiedy myślał, że po kąpieli już nic gorszego go nie spotka przeliczył się. Spanie obok Takao, który nie licząc, że cały czas go do siebie przytulał to dodatkowo nie miał nic na sobie było jak największa trauma.


~~~

Jeszcze tylko jedno przedemną.

2 komentarze:

  1. OMG Meg ja Cię bardzo przepraszam myślałam, że dodałaś tego dnia tylko 16,5, więc nie sprawdzałam dalej, dopiero teraz weszłam na gmaila i zobaczyłam wiadomość. Przepraszam *chowa się ze wstydu pod kołdrę*. Jeszcze rozdział jest dedykacją za, którą bardzo dziękuję. Oczywiście, że pamiętam o borsuku, ale wciąż nie mam pojęcia dlaczego on mi pasuje na Midorimę. Myślałam, że Tsun-tsun w łazience bezie cały taki "Wiem że nie powinienem patrzeć, ale to mnie hipnotyzuję". Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i jeszcze raz przeprasza. Nie wiedziałam, że mam w sobie tryb Sakuraia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tryb Sakuraia poziom drugi XD spoko nie gniewam się, tylko się zastanawiałam czy czytałaś to, bo ostatnio pytałaś o rozdział.
      Im dłużej to pisałam tym bardziej Midorima zaczął mi pasować do roli borsuka XD

      Usuń